Przeciąg w biurze

W lipcu ubiegłego roku (patrz: “$(LC136958:Rysy na “pomniku”)$”) przedstawiliśmy najważniejsze błędy polskiej edycji pakietu OpenOffice.org w wersji 1.1.4. Po kilku miesiącach ukazała się wersja 2.0 opensource’owego biura. Biorąc pod uwagę liczbę zmian – tak obiecanych, jak i faktycznie wprowadzonych – nie można nazywać tego zestawu zwykłą aktualizacją. Niemniej warto się przyjrzeć, co pod względem błędów i niedociągnięć niesie ze sobą nowa edycja? Ile starych błędów poprawiono? Czy przy okazji nie popełniono kolejnych?

W stylu żółwia

Największy – a na dodatek przez znaczną liczbę użytkowników wymieniany jako najważniejszy – zarzut pozostał. OpenOffice był, jest (i chyba niestety jeszcze długo będzie) potwornie wolny! Testy prowadzone były na komputerze Intel Celeron 2,6 GHz z 256 MB RAM-u. Nie jest to “demon szybkości”, ale też nie zabytek! Dotarły do mnie opinie, że także na AMD 3000+ i 1 GB pamięci RAM praca z pakietem nie była komfortowa! Nie wiem dokładnie, z czego wynika aż taka “zasobożerność” pakietu. Jednak nie ma się co oszukiwać. Jest to cecha, która była i będzie wymieniana na samym początku. Również przez największych entuzjastów tego pakietu. Nawet jeśli zdarzyłaby się teoretyczna sytuacja, że poprawiono by wszystkie pozostałe błędy. Albowiem co użytkownikowi po darmowym, względnie bezbłędnym oprogramowaniu, w którym (w skrajnych przypadkach) na komputerze z procesorem ponad 2,0 GHz naciśnięcie klawisza [Enter], aby przejść do nowej linijki, czasem wiąże się z intensywnym “mieleniem” dysku twardego?

Firma Microsoft – twórca konkurencyjnego pakietu – była wielokrotnie krytykowana za wysokie wymagania niezbędne do komfortowej pracy z jej programami. Sęk w tym, że na tej samej konfiguracji, co wymieniona powyżej, Microsoft Office działa bardzo szybko. Praca z nim jest nie tylko komfortowa, ale i błyskawiczna. OpenOffice’a pod tym względem nawet nie można próbować porównywać. Jest wolny jak żółw.

Mam też zastrzeżenia do stabilności programu. Wydaje mi się, że OpenOffice 2.0 “wysypuje” się częściej niż jego poprzednik! Zaletą nowej wersji jest natomiast narzędzie do odzyskiwania dokumentów utraconych w wyniku takiego właśnie “padu”. Niemniej działa ono świetnie do czasu, dopóki samo się nie zawiesi, co na szczęście zdarza się jednak niezwykle rzadko.

Zamienił stryjek…

Można powiedzieć, że z pewnego punktu widzenia OpenOffice cofa się, zamiast iść naprzód. Rozwiązania, które wcześniej uznano za sprawdzone i dobre, zostały z wersji 2.0 po prostu usunięte. Tak było na przykład w wypadku “rotujących” pasków narzędzi. Zastąpiono je paskami “mrugającymi”, czyli pojawiającymi się i znikającymi w zależności od trybu, w którym pracuje użytkownik. Wiele osób uznało to za uciążliwe. Microsoft, z którego programów prawdopodobnie skopiowano ideę “mrugających” pasków, wycofuje się z tego pomysłu, uznając go za mało wygodny i oferując w przygotowywanym Office 2007 zupełnie odmienne mechanizmy.

Podobna sytuacja jest w wypadku tła. W wersji 1.1.4 można było przypisać tłu dowolnego elementu (strony, tabelki, akapitu) cztery główne parametry: kolor, obraz, kreskowanie i gradient (płynne przejście) kolorów. Z niewiadomych przyczyn usunięto dwa ostatnie. W wersji 2.0 jako tło może występować już tylko jednolity kolor albo obraz.

Trzeci przykład takiego cofania się to eksport i import ustawień. W oknie konfiguracji można było w wersji 1.1.4 eksportować parametry z każdej zakładki. W OpenOffisie 2.0 pozostawiono jedynie opcje eksportu i importu ustawień dotyczących klawiatury. Pozostałe elementy (zakładki) trzeba po każdej instalacji pakietu konfigurować na nowo, ponieważ nie ma możliwości ich zapamiętania i później odtworzenia.

Z kolei biblioteki makr (pliki XBA) nie mogą mieć teraz w nazwie spacji. To akurat nic ważnego, ale takich przykładów funkcji i rozwiązań, które były dostępne w poprzedniej wersji, a w obecnej nie wiadomo, czemu z nich zrezygnowano, można znaleźć jeszcze trochę.

Na koniec warto wspomnieć operację przeciągnij i upuść. W edycji 1.1.4 w trakcie przeciągania zaznaczonego tekstu do nowego miejsca docelowego widać było “cień” kursora przeskakującego do kolejnych linii i liter. Umożliwiało to precyzyjne przeniesienie tekstu w docelowe miejsce. Obecnie ów “cień” kursora został usunięty; pozostał jedynie wskaźnik myszy, który dużo mniej precyzyjnie pozwala określić, gdzie tekst docelowy się znajdzie po operacji przeciągnij i upuść.

Usterki v. 2.0

W pierwszej kolejności wymienione zostaną błędy “nowe”, to znaczy takie, które nie były przedstawiane w artykule z lipca 2005. Później zastanowimy się, ile “starych” usterek zostało poprawionych, a ile pozostało.

1. Instalator

Opis:

Program instalacyjny pakietu bez ostrzeżenia nadpisuje poprzednią wersję! Jeśli zainstalujemy OpenOffice’a 2.0 do tego samego folderu, w którym wcześniej była edycja 1.1.4, to obie wersje zostaną uszkodzone i w efekcie żadna nie będzie działać! Instalator tworzy również dziwne skróty w menu Start. Nie wskazują one żadnego bezpośredniego obiektu. Z tego względu nie można ich zmodyfikować – odpowiednie przyciski są nieaktywne (patrz: ilustracja po prawej stronie). Z kolei deinstalator (nie wiadomo, dlaczego) w ogóle nie usuwa z Rejestru wpisów utworzonych podczas instalacji.

Komentarz:

Zadziwiający jest fakt, że nie ma żadnego ostrzeżenia w programie instalacyjnym na temat niemożności aktualizacji poprzez instalowanie do tego samego folderu. Równie kontrowersyjne jest to, że deinstalacja pozostawia “śmieci” w Rejestrze Windows.

Rozwiązanie:

Brak. Po prostu nie wolno instalować nowej wersji do tego samego folderu co poprzednia lub najpierw trzeba odinstalować wcześniejszą. Jeśli przyjdzie nam ochota na odinstalowanie OpenOffice’a 2.0, musimy liczyć się z ręcznym czyszczeniem Rejestru ze “śmieci”.

2. Eksport do HTML-a

Opis:

Dostępne są bardzo przestarzałe eksporty (HTML 3.2? Kiedy to było?). Domyślnie ustawione jest kodowanie Windows-1250 zamiast ISO 8859-2.

Komentarz:

W dobie wszechobecnego XHTML-a oferowanie eksportów na poziomie języka sprzed prawie dziesięciu (sic!) lat nie jest chyba najlepszym pomysłem. I tak raczej nikt z nich nie skorzysta. Z powodu obecności tak wiekowych standardów HTML-owi puryści mogliby nawet oskarżyć twórców pakietu o propagowanie przestarzałych formatów, czyli przyczynianie się do tworzenia stron WWW w “zaśmieconym” formacie, jakim faktycznie jest HTML 3.2.

Dyskusyjna jest także kwestia kodowania polskich liter. W języku HTML i w ogóle w całym Internecie jedynym obowiązującym kodowaniem polskich liter jest i zawsze był ISO-8859-2. Nie należy mylić tego faktu z kodowaniem polskich liter w systemie (jak należałoby wnioskować z odpowiedzi otrzymanej z Ux.pl). Windows rzeczywiście stosuje kodowanie Win-1250. Ale wcale nie oznacza to, że strony internetowe utworzone pod Windows mają mieć kodowane polskie litery w ten sam sposób.

Rozwiązanie:

Brak. Ogólnie rzecz biorąc, nie powinno się używać pakietów biurowych (dowolnych) do tworzenia stron WWW.