Odmowa udziału też kosztuje

Scenariusz wygląda zawsze podobnie: ni stąd, ni zowąd otrzymujesz SMS, donoszący o atrakcyjnym konkursie, dzięki któremu możesz wygrać zagraniczną wycieczkę albo poznać ciekawą osobę, albo… Możliwości są tysiące, ale wiesz, że w tego rodzaju przedsięwzięciach: głównie chodzi o pieniądze, którymi zasilisz konto organizatora, wysyłając SMS kosztujący – zazwyczaj – 9 zł plus VAT.

Nie, nie dam się nabrać, myślisz. Odkładasz telefon i życie toczy się dalej. Ale za kilka minut otrzymujesz kolejną wiadomość: jeśli nie chcesz brać udziału w “tym” konkursie, masz wysłać SMS pod wskazany numer. O kosztach nie ma ani słowa, jest tylko adres strony, na której organizator publikuje regulamin.

Podejmujesz decyzję na pół świadomie, a proces wnioskowania przebiega mniej więcej tak: jeśli nie wyślę informacji, że nie chcę brać udziału w “tym” konkursie, to zapiszą mnie automatycznie, a wtedy 9 zł plus VAT zniknie z mojego konta. Wyślę im więc, że się nie zgadzam, tym bardziej że to nic nie kosztuje. Odpowiadasz na drugiego SMS-a, wyraźnie zaznaczając w nim, że nie chcesz wziąć udziału w konkursie.

Jesteś szczęśliwy, że udało ci się uciec przed marketingową maszyną do wyciskania pieniędzy. Mimo wszystko sprawdzasz stan telefonicznego konta i okazuje się, że w ostatniej godzinie wyparowało z niego około 8,50 zł. Szybko wyliczasz, że to mniej więcej 7 zł + VAT, a zatem opłata zapewne poszła na konto organizatora konkursu. Za co? Otóż na stronie z regulaminem, której adres wysłano ci w ostatnim SMS-ie, jest napisane, że wysłanie SMS-a o dowolnej treści pod wskazany numer kosztuje 7 zł plus VAT. Wszystko gra. Sam się na to zgodziłeś, więc skąd pretensje.

Praktyka perfidna, ale zgodna z prawem: najpierw SMS straszak – możemy cię zapisać do konkursu i za to zapłacisz. Zaraz potem ratunek: wyślij SMS pod inny numer, a nie weźmiesz udziału w konkursie, czyli w domyśle – nie zapłacisz. A jednak zapłacisz, tyle że za odmowę, i to wcale niemało. Wynika stąd, że prawidłowa strategia to nie robić nic: po prostu zignorować zarówno pierwszy SMS, jak i drugi. Ale mądry Polak po szkodzie. Najlepiej, gdybyś w przyszłości w ogóle nie otrzymywał SMS-ów od tej firmy. Czy możesz ją zmusić, aby już nigdy więcej nie wysyłała ci niechcianych SMS-ów?

Prawo jest po stronie konsumentów

Podstawowa zasada regulująca zagadnienia związane z przesyłaniem ofert czy materiałów reklamowych głosi, że nie może odbywać się to wbrew woli adresata. Należy tu wskazać art. 10 ust. 1 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, który stanowi, że “zakazane jest przesyłanie niezamówionej informacji handlowej skierowanej do oznaczonego odbiorcy za pomocą środków komunikacji elektronicznej”, oraz art. 6 ust. 3 ustawy o ochronie niektórych praw konsumentów: “posłużenie się telefonem (…) w celu złożenia propozycji zawarcia umowy może nastąpić wyłącznie za uprzednią zgodą konsumenta”.

Jeśli takiej zgody nie było lub została skutecznie cofnięta, a strumień SMS-ów nie ustaje, należy zwrócić uwagę operatorowi, że taka praktyka może zostać uznana za niedozwoloną. Wynika to z art. 9 ustawy z 23 sierpnia 2007 r. o przeciwdziałaniu nieuczciwym praktykom rynkowym, zgodnie z którym nieuczciwą praktyką jest “uciążliwe i niewywołane działaniem albo zaniechaniem konsumenta nakłanianie go do nabycia produktów przez telefon”, oraz z art. 16 ust. 1 pkt 5 ustawy z dnia 16 kwietnia 1993 r. o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, gdzie zapisano, że “czynem nieuczciwej konkurencji w zakresie reklamy jest w szczególności reklama, która stanowi istotną ingerencję w sferę prywatności, w szczególności przez nadużywanie technicznych środków przekazu informacji”.

W przypadku zetknięcia się z nieuczciwą praktyką rynkową konsument, którego interes został zagrożony lub naruszony, może żądać m.in. zaniechania tej praktyki, naprawienia wyrządzonej szkody na zasadach ogólnych czy przeproszenia.