Słowo naczelnego – 2014/02

Konstanty Młynarczyk,

Konstanty Młynarczyk,
redaktor naczelny

 

Żeby trafnie prognozować, jak będzie wyglądał świat za kolejne trzy, pięć czy dziesięć lat, trzeba doskonale znać się nie tylko na technologii, ale przede wszystkim na tym, jak działa rynek, jak powstają i rozwijają się mody, jak społeczeństwo przyjmuje lub odrzuca nowinki. Futuryści próbujący przewidzieć najbliższą przyszłość mają zwykle tendencję do mniej lub bardziej prostego ekstrapolowania bieżących trendów: jeśli któryś z wielkich producentów zademonstruje urządzenie nowej kategorii, są gotowi przyjąć, że za lat pięć będziemy takich używać wszyscy, a jeżeli w mediach jest głośno o badaniach nad taką czy inną technologią – że lada moment trafi ona pod każdy dach. To smutne, jak rzadko takie przewidywania się sprawdzają. Rzeczywistość okazuje się zwykle znacznie bardziej skomplikowana, zaś cudowne technologie nie przebijają się do masowej produkcji, bo są za drogie, niedoskonałe albo groźne dla interesów takiego czy innego wpływowego lobby. Elektryczne samochody musiały czekać kilkadziesiąt lat, żeby zacząć zdobywać popularność, natomiast urządzenia z ekranami dotykowymi spędziły dekadę w poczekalni, zanim gwiazdozbiory technologii, oprogramowania i marketingu ułożyły się we właściwy wzór, skutkując mobilną rewolucją. Wbrew wszelkim prognozom samoloty kosmiczne wymarły wraz z wycofaniem z eksploatacji Space Shuttle i pogrzebanym w zawalonym hangarze ostatnim Buranem.
Jak więc przewidzieć przyszłość? Cóż, wygląda na to, że nie da się tego zrobić ze 100-procentową pewnością. Ale zawsze można się trochę pobawić w zgadywanie. Jednego można być pewnym: jutro – tak czy inaczej – nas zaskoczy.

Więcej:bezcatnews