Uber: nie wożąc pasażerów zarabia się najlepiej

Uber: nie wożąc pasażerów zarabia się najlepiej

Kontuzja jednak okazała się dość dobrze zakamuflowanym, wspaniałym zrządzeniem losu. Wtedy to Joseph przypomniał sobie artykuł o “Królu Ubera” – kierowcy, który zarobił 50 tysięcy dolarów za polecenie Uberowi nowych kierowców.

Działa to tak: jeśli ktoś chce zostać kierowcą Ubera i przy rejestracji poda kod kierowcy zarejestrowanego w Uberze, który polecił mu to zajęcie, obaj otrzymają bonus w postaci dodatkowych pieniędzy. Wysokość takiego dodatku uzależniona jest od kilku rzeczy, a najważniejsza z nich to: jeśli Uber odczuwa, że w jakimś rejonie lub mieście ma o wiele za mało kierowców, to płaci więcej za ich zwerbowanie, logiczne.

Tak więc Ziyaee zajął się poszukiwaniem potencjalnych kierowców Ubera, w rejonach, w których Uber płacił za nich najwięcej. Docierał do nich w każdy możliwy sposób: przez serwisy społecznościowe, znajomych, znajomych znajomych, lub po prostu kręcąc się po okolicy. Ziyaee pomagał im też załatwiać wszystkie formalności oraz udzielał rzeczowych i wyczerpujących odpowiedzi na wszystkie, frapujące głowy przyszłych kierowców Ubera pytania.

Wynik?

Przez pół roku Joseph Ziyaee zarobił 90 tysięcy dolarów. Porównajmy ten wynik, z przeciętnymi zarobkami kierowcy Ubera. Według oficjalnych statystyk opublikowanych przez Uber (i szeroko krytykowanych za to, że zawyżono w nich wyniki), najwięcej zarabiają kierowcy z Nowego Jorku i Los Angeles – średnio 30 dolarów na godzinę. Załóżmy więc, że taki przeciętny kierowca z LA/NY zechce wziąć w ciągu roku 2 tygodnie bezpłatnego (rzecz jasna) urlopu, a resztę – czyli 50 tygodni – przepracuje jeżdżąc 40 godzin tygodniowo. Daje to 60 tysięcy dolarów rocznie. Trzy razy mniej niż można zarobić nie wożąc pasażerów.

Oczywiście pomysł Josepha Ziyaee nie jest dla każdego – nowy Król Ubera zrobił z wyszukiwania potencjalnych, nowych kierowców swoją nową pracę, której poświęca się w ogromnym stopniu. Na powyższym zdjęciu ze Snapchata, możecie zresztą zobaczyć, że przerobił swój samochód na mobilne biuro rekrutacyjne. Posunął się zresztą do udekorowania swojego mieszkania w gadżety z widocznym logiem Ubera, bo -jak sam mówi – taki wystrój pozwala mu być o wiele bardziej skutecznym podczas rozmów przez Skype/FaceTime z potencjalnymi kandydatami.