Samsung Galaxy S8 i S8+: Nasze wrażenia

Jak wygląda S8? No cóż, wygląda tak samo, a zarazem zupełnie inaczej. Tak samo, bo wszystkie cienkie prostopadłościany z ekranem dotykowym z jednej i aparatem fotograficznym z drugiej wyglądają podobnie. Zupełnie inaczej, ponieważ nowe telefony Samsunga są wyraźnie dłuższe i węższe niż ich konkurenci i poprzednicy. Dzieje się tak z powodu zastosowania ekranu o proporcjach boków 18,5:9, zamiast powszechnych wcześniej proporcji 16:9. Ta zmiana ma ogromne, bardzo ważne konsekwencje. Jakie?
Samsung Galaxy S8 i S8+: Nasze wrażenia

Po pierwsze, będzie wam wygodniej. Dużo wygodniej. Nowy ekran jest węższy, dzięki czemu węższy jest też cały korpus telefonu, a to z kolei sprawia, że nawet duży smartfon jakim jest S8+ da się wygodnie trzymać w ręku nawet jeśli ma się dłonie tylko średnich rozmiarów. Dużo wygodniejsze jest też operowanie interfejsem dotykowym za pomocą jednej ręki – kciuk sięga dużo dalej bez konieczności wykonywania ewolucji grożących wypadnięciem telefonu. To naprawdę wielka zaleta! Wygięcie brzegów ekranu, połączone z odpowiadającym mu, symetrycznym wygięciem pleców obudowy skutkuje bardzo wygodnym dla dłoni profilem. Obie “eski” świetnie układają się w ręku, co przyjemnie zaskakuje zwłaszcza w przypadku urządzenia tak dużego, jak S8+. Przód i tył pokryto Gorilla Glass 5, a rama telefonu jest wykonana z tak zwanego lotniczego stopu aluminium 6013 – jak zapewnia Samsung, przytaczając wyniki wewnętrznych testów, dzięki nowemu projektowi udało się bardzo podnieść odporność na skutki upadków. Nie rzucałem nowymi Galaxy, ale przyznam że taką zmianę widziałbym bardzo chętnie, bo pęknięte przednie lub tylne szkło to powszechna przypadłość telefonów o takim designie.

Po drugie, chociaż wasz ekran jest teraz większy, to właśnie… zmalał. Geometria jest nieubłagana: zmiana proporcji powoduje, że przy tej samej długości przekątnej ekran ma mniejszą powierzchnię. Skutki? Powierzchnia ekranu Galaxy S8+ (przekątna długości 6,2″) to 97 cm2, podczas gdy powierzchnia wyświetlacza Huawei Mate 9 (przekątna o długości 5,9″) to 96 cm2 – jedynie o 1 cm2 mniej, chociaż różnica w długości przekątnej jest ogromna! Podobnie ekran Galaxy S8 (przekątna 5,8″) ma powierzchnię 85 cm2, a więc dokładnie tyle, ile miałby telefon z tradycyjnym ekranem o przekątnej długości 5,57″. Możecie się tym jednak nie przejmować za bardzo – nowe Samsungi mają absolutnie fantastyczny stosunek powierzchni ekranu do powierzchni całego telefonu (S8: 83,3%, S8+: 83,9%) więc de facto dostaniecie w takiej same obudowie zdecydowanie więcej ekranu. Jest jednak pewne “ale”.

Trzecia kwestia wiążąca się z proporcjami ekranu to fakt, że na węższym wyświetlaczu mieści się… no właśnie, więcej, czy mniej treści? Producent przekonuje, że więcej i ma rację – pod warunkiem, że będziemy porównywać do wyświetlacza tej samej szerokości, ale o proporcjach 16:9, a więc o dużo mniejszej przekątnej. Zmieścimy dużo dłuższą kolumnę tekstu, ale węższy ekran wymusi mniejszą czcionkę, więc ci, którzy mają kiepski wzrok będą musieli ją powiększyć. Podobnie będzie w przypadku zdjęć. Żeby uzyskać obrazek o tej samej obiektywnej wielkości co przy “starych” proporcjach ekranu trzeba będzie powiększyć go poza granice ekranu.

Jest jeszcze jeden problem. Otóż wszystkie aplikacje dostępne w tej chwili w sklepie Play są napisane z myślą o ekranach 16:9 i będzie musiało minąć trochę czasu, zanim pojawią się aktualizacje. Nie jest to jednak problem duży. Znaczna część apek potrafi przystosować się do różnych proporcji wyświetlaczy, a Samsung wyposażył S8/S8+ w mechanizmy pozwalające zarządzać sposobem wyświetlania obrazu w zależności od tego, jak aplikacja sobie radzi z nowymi proporcjami, nie należy więc spodziewać się, że któreś istotne apki nie będą chciały działać. W dodatku nie da się ukryć, że to Samsung wyznacza kierunki rozwoju rynku Androida, więc wszyscy liczący się developerzy bardzo szybko przystosują się do zmiany.

Szybkość rodzinki S8 nie pozostawia wiele do życzenia, a według producenta powinna wzrosnąć w porównaniu z S7 od 10 do aż 50% (!) w zależności od zadań. Podczas pierwszych testów nie byłem w stanie sprawdzić nowego Exynosa 8895 i współpracującego z nim układu Mali G71 MP20 pod porządnym obciążeniem, ale zamierzam zrobić to przy najbliższej okazji.

Pewnym zawodem był fakt, że tak niewiele zmieniono w tylnym aparacie fotograficznym. Jego parametry pozostały praktycznie takie same, ulepszono jednak oprogramowanie, szczególnie odpowiadające za cyfrowy zoom (to odpowiedź na wprowadzenie przez konkurencję fizycznego zoomu z wykorzystaniem dwóch obiektywów) oraz wykonywanie zdjęć w ruchu i w trudnych warunkach oświetleniowych. Dużą zmianę przeszedł natomiast przedni aparat, który otrzymał układ automatycznego ustawiania ostrości. Choć dodanie autofocusa nie wydaje się czymś szczególnie znaczącym, w praktyce bardzo poprawia efekty pracy “aparatu do selfie”, a to dziś rzecz pierwszorzędna.

Podsumowując: Efektywnie matryca o proporcjach 18,5:9 będzie gorzej mieściła treści, a jej powierzchnia przy tej samej przekątnej będzie mniejsza, niż ekranu 16:9. Jednak dzięki doskonałemu stosunkowi powierzchni ekranu do powierzchni całej obudowy w Galaxy S8 i S8+ zmieściły się tak duże wyświetlacze, że tak naprawdę dostajemy więcej. Ogromnym plusem jest też związane ze zmianą proporcji ekranu zwężenie obudowy – oba nowe Samsungi trzyma się superwygodnie!

Szybkość, czas pracy na baterii czy aparat fotograficzny są na najwyższym poziomie, acz bez rewolucji, natomiast wodoodporność, rozpoznawanie tęczówki, obsługa standardu ANT+ czy obsługa dwóch urządzeń audio Bluetooth jednocześnie to drobiazgi składające się na telefon, który nie ma w tej chwili równego mu konkurenta.