Władze Samsunga w opałach

Prędzej czy później, ale to musiało nastąpić. W poniedziałek policja południowokoreańska wkroczyła do biura zarządzającego rezydencjami prezesa Samsung Electronics Lee Kun-hee i jego rodziny w sprawie domniemanego sprzeniewierzenia funduszy elektronicznego giganta. Spraw ma związek z wcześniejszym zatrzymaniem innego członka zarządu Samsunga: Jaya Y. Lee, syna prezesa Lee Kun-hee.
South Korea policemen stand guard at an entrance of a Samsung Group’s building in Seoul, South Korea, April 14, 2017. Son Hyung-joo/Yonhap via REUTERS

South Korea policemen stand guard at an entrance of a Samsung Group’s building in Seoul, South Korea, April 14, 2017. Son Hyung-joo/Yonhap via REUTERS

Jay Y. Lee znajduje się w areszcie od lutego 2017. Toczy się przeciw niemu proces dotyczący m.in. malwersacji finansowych, łapówek i krzywoprzysięstwa. Lista zarzutów jest dość długa, a oskarżonemu grozi do 12 lat więzienia.

Prezes Lee-Kun-Hee może mieć nie lada problem (fot. New York Post)

Tym razem oskarżonym jest jednak olbrzymi koncern. Samsung jest podejrzany o to, że ukrywał zyski wykorzystując w tym celu sztucznie generowane koszty, pochodzące z firm zajmujących się aranżacją wnętrz. Proceder trwał do 2008 roku. Na razie nie postawiono zarzutów nikomu z zarządu firmy.

Rzeczniczka Samsunga nie skomentowała sprawy, ale odniosła się do oświadczenia z czerwca, w którym stwierdzono, że wydatki zostały poniesione przez prezesa Lee osobiście.

Koreańska policja prezentuje się rzeczywiście wyjątkowo niebezpiecznie (fot. BonAppetour)

Jest to drugi w tym roku skandal finansowy dotyczący jednego z koreańskich czeboli – typowej dla Korei Południowej formy konglomeratu (takich jak m.in. Samsung, Daewoo, LG, Hyundai). Wcześniej, w lipcu, policja wkroczyła do siedziby Korean Air Lines. | CHIP

Więcej:Samsung