280 zamiast 140 znaków na Twitterze

Programiści doszli do wniosku, że ograniczenie liczby znaków sprawia kłopot niektórym użytkownikom. Porównali długość tekstów publikowanych w portalu w różnych językach. Okazało się, że “ćwierkający” w tych opartych o alfabet łaciński częściej wykorzystują 140-znakowy limit niż Japończycy i Chińczycy.
280 zamiast 140 znaków na Twitterze

M.in. angielskim użytkownikom Twittera częściej kończy się miejsce na napisanie wiadomości (fot. Twitter)

Użytkownicy, którym zostaje wolna przetrzeń na końcu wiadomości, częściej korzystają z serwisu. Tylko 4 na 1000 tweetów napisanych po japońsku zbliża się do granicy 140 znaków. Dla porównania 9 na 100 wiadomości napisanych w języku angielskim wykorzystuje całą dostępną przestrzeń. Oznacza to, że użytkownicy chcąc przekazać całą informację muszą skomponować kolejną wiadomość. Część z nich jest tym zmęczona i w efekcie serwis odnotowuje mniejszą liczbę “ćwierknięć”.

Wraz z wydłużeniem wiadomości do 280 znaków zostanie ukryty licznik, pokazujący dostępną jeszcze przestrzeń w tweecie. Licznik widoczny będzie dopiero na 20 znaków przed końcem (w Azji – 10).

Twitter podwoi liczbę znaków w wiadomości (fot. Twitter)

Do tej pory użytkownicy pisali dłuższe wiadomości z pomocą innych serwisów, takich jak Tall Tweets albo Tweenjoy. Dzielą one tweety na kilka krótszych, albo pozwalają wkleić link. Podwojenie maksymalnej liczby znaków być może sprawi, że internauci rzadziej będą korzystali z tego typu “protez”.

Twitter powstał 11 lat temu i od samego początku z założenia miał służyć do wysyłania krótkich i treściwych informacji. Użytkownicy wielokrotnie domagali się wydłużenia domyślnego limitu 140 znaków. Jednak przez ponad dekadę twórcy serwisu trzymali się standardu wzorowanego na SMS-ach. Być może niedługo Twitter przychyli się także do innych pomysłów, jak na przykład możliwości edytowania opublikowanego już wpisu. Taka funkcja od dawna jest na Facebooku, na Twitterze bardzo jej brakuje. | CHIP