CHIP: dlaczego nie możemy poznać algorytmu, który losuje sędziów?

Raz na dobę na centralnych serwerach uruchamiane jest losowanie, które przydziela sprawy sędziom. Ministerstwo zapewnia, że proces przebiega całkowicie automatycznie, a administrator systemu ma ograniczone uprawnienia i nie może ingerować w jego przebieg. Działanie programu nadzoruje Sąd Apelacyjny w Gdańsku. Oprogramowanie rejestruje wszystkie operacje, wykonywane przez użytkowników.
CHIP: dlaczego nie możemy poznać algorytmu, który losuje sędziów?

Resort: kod systemu nie zostanie upubliczniony

— Każde zalogowanie, wylogowanie, wprowadzenie czy usunięcie danych jest odnotowywane — podkreśla w rozmowie z CHIP-em Milena Domachowska z Ministerstwa Sprawiedliwości. — Jeśli urzędnik pomyli się, wprowadzając sprawę, np. wpisze błędną sygnaturę, może poprawić błąd, ale musi podać przyczynę dokonania zmiany. Wszelkie nienaturalne posunięcia zostawią ślad i będą łatwe do wykrycia. Każdy pracownik sądów, zalogowany do sieci sądowej, może sprawdzić działania podejmowane przez innych użytkowników — wyjaśnia Domachowska.

Zapytaliśmy Ministerstwo Sprawiedliwości, jak obywatele, organizacja pozarządowe lub media mogą sprawdzić faktyczne działanie algorytmu. Milena Domachowska odpowiada, że kod źródłowy programu nie będzie ujawniony:

Kod oprogramowania stanowi integralną część programu komputerowego, który jest własnością Skarbu Państwa, a zatem nie może zostać upubliczniony zaznacza przedstawicielka resortu.

Od przyszłego roku sprawy konkretnym sędziom będzie przydzielał program (fot. Adrian Grycuk)

Court Watch: udostępnienie programu dałoby transparentność

Warto zwrócić uwagę, że wiarygodność systemu opiera się w tej sytuacji na zaufaniu do Ministerstwa Sprawiedliwości. Michał Popiela z fundacji Court Watch Polska komentuje, że udostępnienie programu mogłoby pomóc zapewnić większą transparentność, a także w lepszym stopniu przetestować system dzięki wolontariuszom i profesjonalistom, zajmującym się bezpieczeństwem systemów informatycznych.

System doboru sędziów do poszczególnych spraw ma być jednym z gwarantów sprawiedliwego procesu dla nas wszystkich. Szczegółów jego działania, jak słyszę, jednak nie poznamy. Rozumiałbym, gdyby program był własnością zewnętrznej firmy, a Ministerstwo kupiło jedynie licencję. Jeśli kod źródłowy jest własnością Skarbu Państwa, ministerstwo może go udostępnić, choć nie musi – mówi nam Michał Popiela.

System losowania transparentny czy nie?

Minister Zbigniew Ziobro przekonuje, że nowe rozwiązanie w postaci Systemu Losowego Przydziału Spraw ma wiele zalet:

— Ten system eliminuje wszystkie podejrzenia ukartowania sprawy w sądzie. Wprowadzamy go, aby była gwarancja bezstronnego, jawnego, transparentnego przydziału sprawy i później sprawiedliwego i uczciwego jej prowadzenia. O tym wyborze będzie decydować wyłącznie maszyna, wyłącznie system informatyczny, który w sposób ślepy, jak Temida, bez emocji, bez poglądów, bez uprzedzeń i w sposób całkowicie wolny od ewentualnych korupcyjnych podejrzeń będzie sprawę przydzielał do rozpoznania — argumentuje szef resortu sprawiedliwości.

W słowa Ziobry powątpiewają sędziowie. Przewodniczący Krajowej Rady Sądownictwa Dariusz Zawistowski stwierdza w Rzeczpospolitej:

— Wątpliwości dotyczą tego, czy rzeczywiście dobór sędziów i spraw będzie się odbywał w stu procentach losowo. Skoro wszystko miało być takie transparentne, to dlaczego administratorem zbioru danych do losowania ma być Ministerstwo Sprawiedliwości? Pytam i nie znajduję odpowiedzi. To może podważać zaufanie do losowania — uważa reprezentant środowiska sędziowskiego.

Jak ustaliliśmy, przetarg na napisanie programu wygrała firma Software Interactive (graf. Ministerstwo Sprawiedliwości)

Jak przejrzyście losować?

Pytań o działanie nowego systemu – który już jest pilotażowo stosowany, a od początku nowego roku wejdzie do powszechnego użycia w sądach – jest wiele. Upublicznienie kodu źródłowego mogłoby rozwiać wątpliwości, jak dokładnie przebiega losowanie, czy dane są odpowiednio szyfrowane oraz do jakich dokładnie informacji mają dostęp pracownicy ministerstwa i sądów.

Główny programista CHIP-a, Wojciech Ruszczewski, zwraca uwagę, że istotny jest dokładny opis procedury i publikacja danych wejściowych przed losowaniami. Dzięki temu byłaby szansa, aby każdy mógł weryfikować przydziały sędziów. Potrzebujemy do tego zewnętrznego źródła losowości:

— Można na przykład o ustalonej godzinie zapisać poziom promieniowania z wybranej gwiazdy i przekształcić te dane w ciąg liczb. Każdy, kto ma wątpliwości, czy losowanie było uczciwe, może wtedy zmierzyć promieniowanie i sprawdzić, czy liczba użyta do danego wyboru była właściwa — tłumaczy Ruszczewski.

Innym sposobem mogłoby być użycie narzędzi kryptograficznych, takich jak protokół zobowiązania bitowego. Wtedy najpierw “zamrażamy” liczbę, publikując jej skrót, a potem ją przesyłamy, już bez możliwosci wycofania się z wyboru. Swoją liczbę dostarcza każda ze stron sądowego postępowania. Dane są następnie łączone i na ich podstawie do sprawy jest przydzielany sędzia.

Pomysłów na pewno pojawiłoby się znacznie więcej, gdyby ministerstwo sprawiedliwości zdecydowało się udostępnić szczegóły techniczne systemu. Tak dałoby się zbudować w pełni wiarygodny model losowania sędziów.

Program napisała firma Software Interactive. Do przetargu zgłosił się jeszcze Comarch, ale ze względu na braki formalne jego oferta nie została oceniona. Zwycięzca otrzymał za wykonanie zamówienia nieco ponad 400 tysięcy złotych. | CHIP