Stalkerzy wykorzystują reklamy do śledzenia ofiar

Często zbyt niefrasobliwie przekazujemy nasze dane międzynarodowym korporacjom, których głównym źródłem utrzymania są coraz bardziej spersonalizowane reklamy. Daje nam to tę korzyść, że nie wyświetlają się nam reklamy produktów i usług zupełnie nas nieinteresujących. Jest też jednak druga strona medalu. Według badania naukowców z University of Washington za równowartość 3,5 tysiąca złotych można bez problemu śledzić praktycznie każdego, kto używa urządzeń mobilnych.
Stalkerzy wykorzystują reklamy do śledzenia ofiar

Naukowcy odtworzyli trasę, jaką przebyła osoba śledzona wyłącznie na podstawie informacji zebranych z serwisu reklamowego (graf. University of Washington)

Nasz czytelnik Aspa pod artykułem na temat wycieku danych z indyjskiego urzędu zwrócił uwagę na zagrożenia płynące z gromadzenia danych o użytkownikach między innymi przez firmy.

Aspa pisze:

Wszelkie przepisy o ochronie danych osobowych są bardzo, ale to bardzo do tyłu za rzeczywistością. Zbieranie danych osobowych i prywatnych profili to dziś gigantyczny biznes: robią to setki urzędów i instytucji, zaś wielkie, globalne firmy jak Facebook czy Google zrobiły z tego fundament mechanizmów zapewniających miliardowe dochody. Istnieją setki miejsc, skąd dane mogą wyciec i gdzie te dane musisz podać, chcąc skorzystać z serwisów, usług, swoich praw. Ochrona obywateli jest iluzoryczna, bo nawet jeśli jakiś urząd do tego powołany ukarze firmę czy instytucję, z której nastąpił wyciek, to utraconej prywatności użytkowników czy klientów już nikt nie przywróci – te dane będą krążyć, będą akumulowane, dodawane do nielegalnych profili osób. Już dziś wiele firm wie o nas więcej, niż my sami – bo zestawiając okruchy informacji są w stanie określić takie cechy naszego życia, charakteru, przyzwyczajeń, które wynikają z naszej podświadomości. Te dane przepuszczone przez filtry sztucznej inteligencji mogą dać taki profil każdego z nas, który pozwoli nami manipulować z zatrważającą skutecznością.

Nasz czytelnik ma sporo racji. Dowodzi tego eksperyment jaki przeprowadzili naukowcy z Waszyngtonu. Po wykupieniu usługi w serwisie oferującym reklamy, byli w stanie odtworzyć trasę jaką przeszła konkretna osoba. Mało tego, miejsca, obok których przechodziła były aktualizowane co 10 minut. Naukowcy poznali nie tylko trasę, jaką się poruszała, ale także jej zainteresowania, wyznanie, poglądy polityczne, stan zdrowia, a także inne prywatne informacje na jej temat.

Zaskakujące jest to z jaką łatwością udało się naukowcom zebrać dane, które mogłyby się stać łakomym kąskiem nie tylko dla służb specjalnych, ale także dla przestępców. Łatwo sobie wyobrazić kogoś, kto szuka “haka” na konkurenta biznesowego albo politycznego. Nie mówiąc już o zagrożeniu życia i zdrowia. Do przeprowadzenia eksperymentu naukowcy użyli telefoniczno-reklamowego numeru identyfikacyjnego (MAID). Jest on używany przez właścicieli fizycznych sklepów do zbierania statystyk na temat klientów odwiedzających ich placówki. Co gorsza, użytkownicy telefonów często nie są świadomi, że ich telefon przekazuje te dane. System MAID jest w stanie zlokalizować daną osobę z dokładnością do 8 metrów.

Naukowcy zebrali też poufne informacje na temat zachowań obserwowanej osoby (graf. University of Washington)

George Orwell pisał swoją powieść zatytułowaną “1984” jako przestrogę. Okazuje się jednak, że przez służby różnego rodzaju i korporacje potraktowana została raczej jako instrukcja obsługi, a my jako społeczeństwo zupełnie nie wzięliśmy sobie do serca Orwellowskiej wizji, oddając naszą prywatność w zamian za iluzoryczne korzyści. Miejmy nadzieję, że w porę się opamiętamy i bardziej będziemy zwracać uwagę na to kto i jak korzysta z naszych danych. W maju tego roku wchodzi w życie unijna dyrektywa dotycząca ochrony danych osobowych (RODO), która zaostrza przepisy dotyczące tego w jaki sposób firmy i instytucje korzystają z naszych danych osobowych. Miejmy nadzieję, że pozwoli uniknąć konsekwencji stosowania big data. | CHIP