Czas letargu, czas uniesień

Zbliża się letnia kanikuła – pora tortur dla zdeklarowanych mieszczuchów, stetryczałych maruderów i nieuleczalnych pracoholików; okres aktywnego obcowania z naturą, ale i nadrabiania intelektualnych zaległości z całego roku. Muzea i galerie okupowane są przez niedzielnych wielbicieli sztuki; z półek znikają atlasy, przewodniki, monografie. W pogoni za relaksem świat staje na głowie.

Pierwsze, bardziej zdecydowane promienie słońca ściągają nad wodę blade, rozleniwione zimą ciała. Ludzie garną się do ciepła, natury i swobody. Rowery, deski, skutery wodne otoczone opieką przeżywających szok tlenowy rąk, unoszą się pychą nad telefonami komórkowymi, klawiaturami i myszkami. Drzemiącym na dnie walizek notebookom nie wystarczy stan hibernacji. Zgaszone monitorem oczy nabierają nowego blasku.

Trzy letnie miesiące to również okres nadrabiania zaległości w dziedzinie kultury. Z każdym wolnym dniem maleją sterty nie przeczytanych książek, nie obejrzanych filmów, przegapionych wystaw. I choć do sezonu ogórkowego bardziej pasuje lekki kryminał niż zaglądający w zakamarki duszy Dostojewski, chłodne piwo i wiatr pod żaglami niż kontestacja ekspozycji nobliwej galerii; lato jest również okresem ładowania akumulatorów na najbliższe miesiące. W sensie fizycznym, psychicznym i emocjonalnym.

Więcej:bezcatnews