Bobas przed ekranem

Pierwszy kontakt dziecka z komputerem może być zgubny dla… maszyny. Urwane “ogonki” od myszki, stacja dyskietek potraktowana jak skarbonka czy wzbogacenie szarości obudowy kolorowymi farbami to tylko skromna próbka dziecięcej fantazji.

W tysiącach polskich domów stoją już komputery osobiste. W wielu z nich są również małe dzieci. Ich rodzice prędzej czy później staną przed dylematem, kiedy pozwolić pociechom na zabawę myszką. Czy maszyna może pomóc w wychowaniu? Czy wirtualne zabawy nie zwichrują młodej psychiki, czy nie przysporzą kłopotów zdrowotnych? Znalezienie odpowiedzi na te pytania nie rozwiązuje wszystkich problemów. O ból głowy może przyprawić zadanie wybrania adekwatnego do wieku malucha programu edukacyjnego.

Czy CD-ROM może zastąpić mamę?

Kiedy dziecko może rozpocząć swoją przygodę z komputerem? Opinie rodziców są różne. Niektórzy starają się jak najdłużej uchronić malucha nie tylko przed kontaktem z komputerem, ale nawet z telewizorem. Argumentują przy tym, że skoro oni nauczyli posługiwać się pecetem jako osoby dojrzałe, to nie ma potrzeby oswajania dzieci z techniką – gdy dorosną, z pewnością dadzą sobie radę. Inni traktują maszynę jak nianię: powierzają jej edukację dziecka od momentu, gdy tylko jest ono w stanie poradzić sobie z obsługą najprostszych aplikacji. W ofercie internetowego sklepu z artykułami dla dzieci e-Toys znaleźć można oprogramowanie rekomendowane już dla dziewięciomiesięcznych niemowląt. Jednak zdaniem dr Elżbiety Małkiewicz, specjalistki psychologii rozwojowej z Uniwersytetu Wrocławskiego, dziecko dopiero około pierwszego roku życia uzyskuje zdolność postrzegania związku między swoimi działaniami a tym, co widzi. Wcześniej będzie ono traktować klawiaturę czy myszkę co najwyżej jako grzechotkę, całkiem nie zwracając uwagi na to, co pojawia się na ekranie. Doświadczenie Neli Młynarskiej, mamy dwudziestomiesięcznego dziś Piotrusia, zdaje się nie potwierdzać tej opinii. Gdy chłopczyk miał 11 miesięcy, trafił razem z mamą na I Zjazd Użytkowników Komputerów Apple Macintosh. Bobas nauczył się przesuwać ikony i zmieniać nazwy obiektów. “Myślę, że osiągał to raczej przypadkowo niż jako zamierzony cel, ale bawiło go to” – komentuje Nela Młynarska. Dla najmłodszych nawet włączanie i wyłączanie lampek Caps Locka i Num Locka może stanowić ciekawą zabawę i naukę zarazem.

Na polskim rynku trudno spotkać aplikację adresowaną do dziecka młodszego niż 5 lat. Niekiedy jednak wcześniejszy kontakt z pecetem jest nieuchronny – zwłaszcza gdy rodzice spędzają wiele czasu, pracując w domu. Już niespełna dwuletni maluch może, przy pomocy rodziców, bawić się interaktywnymi bajkami. Obsługę aplikacji musi oczywiście wziąć na siebie osoba dorosła, nie można więc traktować maszyny jako antidotum na brak czasu dla potomstwa. “Komputer wymaga obecności i pomocy kogoś starszego, kto kliknie odpowiedni kolor lub pisak” – mówi Agnieszka Łagodowska, mama pięcioletniej Julki i pięciomiesięcznej Tośki. Bez tego może się okazać, że komputerowe zadania są zbyt trudne i pierwsze doświadczenie z nowymi mediami zakończy się frustracją i zniechęceniem. Pedagodzy i psychologowie zgodni są co do tego, że obecność rodziców podczas zabaw pociechy z komputerem jest nieodzowna.

Skutki zbyt częstego obcowania dziecka z komputerem opisała już w 1991 roku profesor Uniwersytetu Karoliny Południowej Marsha Kinder. Materiału do obserwacji dostarczył jej własny syn. Pierwsza wizyta w kinie ośmioletniego wówczas Victora była dla niego przykrym przeżyciem. Przyzwyczajony do gier wideo malec nie mógł znieść bierności i braku kontroli nad ukazanymi na ekranie wydarzeniami – po dziesięciu minutach zażądał, by go zabrać z sali.

Nawet nastolatki nie powinny być zdane tylko na siebie w kontakcie z maszyną. Choć stały nadzór nie jest w tym wieku już konieczny, to niedopuszczalna jest sytuacja, gdy rodzice nie mają pojęcia, co znajduje się na dysku twardym ani ile godzin w ostatnim tygodniu podrostek spędził z myszką w dłoni.

Jak wiele dla tak niewielkich?

Wiele wątpliwości wzbudza kwestia, ile czasu mogą spędzać przedszkolaki przy klawiaturze. Z pewnością nie wolno dziecka zmuszać do zabawy dłużej, niż ma ono ochotę. Według dr Małkiewicz kilkulatki mogą korzystać z komputera nawet codziennie, pod warunkiem że jednorazowe sesje nie będą dłuższe niż pół godziny. Łatwo zresztą samodzielnie określić indywidualną granicę. Dziecko, siadając przed ekranem, początkowo się uspokaja. Po pewnym czasie jednak staje się coraz bardziej nerwowe – stanowi to znak, że najwyższy czas znaleźć mu inne zajęcie.

Lenin – dzieciom

Niezwykle ważny jest dobór aplikacji odpowiednich pod względem treści. Polski rynek jest pod tym względem bardzo chaotyczny. Obok aplikacji wysokiej jakości, których treść była konsultowana ze specjalistami, a poziom merytoryczny odpowiada rzeczywistym możliwościom percepcji i zainteresowaniom dziecka, zdarzają się straszliwe knoty: dziełka o treści niedopasowanej do wieku odbiorcy, mogące nieczytelnym interfejsem sfrustrować nawet dorosłego, rojące się od błędów rzeczowych. Na słaby poziom merytoryczny części programów edukacyjnych zwraca uwagę dr Elżbieta Kalinowska z Instytutu Pedagogiki Uniwersytetu Wrocławskiego – “W wydanej przez ťAlbionŤ encyklopedii multimedialnej dla dzieci znalazło się hasło Lenin, ale próżno by szukać np. Chopina”.

Często za punkt odniesienia twórcom programów służą ich własne dzieci, a optymalny wiek odbiorcy określa się na oko, nierzadko ustalając szeroki przedział “od lat 5 do 15”. Niestety, część wydawców i twórców aplikacji dla najmłodszych nie zadaje sobie trudu, by przygotowywany produkt konsultować ze specjalistami. Nie ma w Polsce instytucji, która mogłaby zaopiniować pakiet czy wskazać optymalny wiek adresata, choćby takiej jak czasopismo “Children’s Software Revue”, którego opinie na temat jakości programów dla dzieci przedrukowuje m.in. znane amerykańskie pismo dla młodzieży “Boy’s Life”. Brak jednolitych i wyraźnych, a przede wszystkim adekwatnych kryteriów oceniania czyni zamieszczane na okładkach pudełek deklaracje bezwartościowymi dla rodziców. Przykładem takiej dezinformacji była recenzja gry dla najmłodszych Adaś i pirat Barnaba. Żurnalista największego polskiego dziennika uznał, że program jest zbyt trudny nawet dla dorosłego, a tymczasem dystrybutor Adasia… otrzymał listy od rodziców, których dzieci skarżyły się, że gra jest zbyt łatwa. Na szczęście rzadko zdarzają się takie skandale jak dwa lata temu, gdy część nakładu edukacyjnych CD-ROM-ów zamiast multimedialnej encyklopedii zawierała filmy pornograficzne.

Info
Grupa dyskusyjna
Uwagi i komentarze do artykułu:
#
Grupa dyskusyjna o dzieciach
#
Internet
Lego Mindstormhttp://www.legomindstorms.com/
Multimedia K.I.D. Ltd.http://www.mm-kid.com/
Children’s Software Revuehttp://www.childrenssoftware.com/
Young Digital Polandhttp://www.ydp.pl/
e-Toyshttp://www.etoys.com/
Disneyhttp://www.disney.go.com/
Familyhttp://www.family.com/
Zabawyhttp://www.zabawy.com.pl/
Bajkihttp://www.bajki.prv.pl/
Strona Dzieci Sprawnych Inaczejhttp://www.dzieci.org.pl/
Więcej:bezcatnews