Jak ten czas leci…

Ani się obejrzeliśmy, a kolejna gruba ryba na rynku programów graficznych doczekała się dziesiątego pokolenia. Illustrator istnieje na rynku od wielu lat i właśnie testujemy jego jubileuszową, dziesiątą edycję.

To, co widać od razu

Interfejs użytkownika nie zmienił się zbytnio w porównaniu z poprzednimi wersjami programu, jedynie ikony narzędzi wyglądają bardziej efektownie. Jest ich też nieco więcej. Wśród nowości warto zauważyć narzędzie Warp, służące do zniekształcania obrazka. Można to robić podobnie jak w Photoshopie, czyli rozmazywać rysunek “palcem” lub użyć jednego z gotowych narzędzi. Zawijanie, rozszczepianie i inne trudne do nazwania operacje dają ciekawe efekty i miło jest się nimi zabawiać.

Inny sposób zniekształcania obiektów polega na nadaniu im obwiedni o dowolnym kształcie. Dzięki tej technice łatwo wpiszemy np. reklamowe teksty w nieregularne plamy. Na rysunek można też nałożyć siatkę, której węzły, kiedy je przesuwać, pociągają za sobą odpowiednie miejsca na rysunku. Muszę przyznać, że tej opcji zawsze mi w Illustratorze brakowało.

Aby dodać rysunkowi realizmu, warto skorzystać z wektorowej wersji filtra Lens Flare, z upodobaniem nadużywanego przez miłośników Photoshopa. Rozbłyski generowane przez ten filtr są w pełni wektorowe, można je więc edytować i przesuwać.

W menu narzędzi pojawiła się też magiczna różdżka. Jak dalece to możliwe, działa ona podobnie jak w Photoshopie. Zmieniając tolerancję, sprawiamy, że coraz więcej obiektów “załapuje się” do selekcji – nie można tylko kliknąć poza obiektami i wybrać w ten sposób tła. I nic w tym dziwnego, bo tło nie jest przecież obiektem. Jeśli rysunek składa się z wielu identycznych elementów, warto z nich utworzyć symbole i powielać je na stronie. Bardzo to upraszcza strukturę pliku i zmniejsza jego objętość, choć nieco ogranicza swobodę twórczą. Symbol można utworzyć z dowolnego obiektu lub większej ich grupy. Mechanizm ten jest wykorzystywany przez nowe narzędzie – Symbol Sprayer – którego podopcje pozwalają modyfikować wygląd symboli i operować nimi na różne sposoby. Jest to rozwiązanie znane już z produktów konkurencji na znacznie niższym poziomie cenowym, choć nie zawsze służy tam do optymalizacji obrazka do użycia w Sieci.

Program zyskał też nowe możliwości w zakresie obróbki tekstu. Potrafi więc zmieniać małe litery w wersaliki lub wielkie litery, może też automatycznie zaczynać każdy wyraz wielką literą. Wyszukuje w dokumencie teksty zapisane danym fontem i umożliwia jego zamianę na inny.

Adobe Illustrator 10
Wymagania: PC Pentium II, Windows 9x/Me/NT 4.0/2000/XP, 128 MB RAM, ok. 113 MB na dysku
+ dobra integracja ze środowiskiem DTP firmy Adobe
+ narzędzia do przygotowywania grafik internetowych
+ obsługa formatów SVG i Macromedia Flash
– brak polskiej wersji
– wysoka cena
Producent: Adobe, USA
http://www.adobe.com/
Cena (z VAT-em): ok. 2400 zł
Uaktualnienie (z VAT-em): ok. 920 zł

To, co ułatwia pracę

Nadeszły czasy, gdy nawet plastycy muszą programować. Nowy Illustrator obsługuje skrypty napisane w JavaScripcie, Visual Basicu lub AppleScripcie. Należy je umieścić w odpowiednim katalogu i pojawiają się one wówczas w menu File | Script.

Dla osób, które tworzą serie grafik różniących się w niektórych miejscach np. tylko tekstami, przygotowano opcję Data driven graphics. W obrazku definiuje się tzw. zmienne, które opisują wybrane obiekty. Mogą to być teksty, dane do wykresów czy wymiary obiektów. Zmiennym przypisane są dane, np. liczbowe, a całość zapisuje się jako zestaw. Zmiany w zestawie powodują zmiany w obrazku, łatwo zatem wyprodukować serię np. podobnych do siebie banerów reklamowych.

Skoro już mowa o tworzeniu grafik dla Internetu, możemy wreszcie podzielić obrazek na pola – jak w Photoshopie. Jeśli projektujemy stronę internetową, tworzymy ją jako grupę obiektów: menu, pole na baner, pole główne, blok adresowy itp. Opcja Slice powoduje, że obrazek zostaje podzielony na elementy odpowiadające poszczególnym polom, co ułatwia skomponowanie strony i zapisanie jej w formacie HTML. Fragmenty można oczywiście przekonwertować przy zapisie do bitmapowych formatów sieciowych, jak JPEG, GIF czy PNG, oraz wektorowych – SWF (ShockWave Flash) i SVG (Scalable Vector Graphics).

Kiedy wreszcie zakończymy nasze męki twórcze, otwiera się przed nami wiele możliwości zapisu pliku na dysku. Poza znanym z Photoshopa interakcyjnym zapisem dla Sieci można skorzystać z opcji eksportu do formatów PDF, EPS i SVG. W porównaniu z konkurencją nie jest to wiele, ale w praktyce powinno wystarczyć do profesjonalnych zastosowań i pracy zespołowej.

Czy warto?

O tak, warto kupić Illustratora, pod warunkim jednak, że wykorzystamy go do profesjonalnych prac edytorskich. W domowym zaciszu na pewno będzie mu za ciasno.

Więcej:bezcatnews