Hamlet XP

Coraz silniej uodparniamy się na marketingowo-reklamowy hałas, docierający do nas z każdej niemalże strony. Na każdym kroku stykamy się z komunikatami obwieszczającymi, że oto nowy, wspaniały produkt usunie wszelkie grzyby, wirusy i bakterie z naszej jamy ustnej lub nada miętowo-lodowaty oddech muszli klozetowej (coś pomyliłem…?). W tym zgiełku łatwo mogą zginąć informacje o wyrobach rzeczywiście wartościowych i wnoszących coś nowego.

Mówią: coś nowego!

Podobnie wygląda sytuacja z systemami operacyjnymi Microsoftu. Wprowadzenie na rynek każdej kolejnej ich edycji poparte było zmasowanymi działaniami marketingowymi, przekonującymi, że to właśnie najnowsza wersja jest najlepsza. Wiele osób zdążyło już zobojętnieć na takie przekazy. Sęk w tym, że Windows XP rzeczywiście jest nową jakością i warto się zastanowić nad przesiadką. Nie muszą tego jednak robić wszyscy…

Przy podejmowaniu decyzji o zmianie systemu operacyjnego pod uwagę branych jest kilka czynników. Najważniejsze to: posiadane środki finansowe, aktualna konfiguracja sprzętowa komputera, obecnie zainstalowany system oraz nasze potrzeby. Spróbujmy prześledzić ich wpływ na rozważania o aktualizacji do Windows XP.

Na pewno: niedrogi?

Zakup każdego systemu operacyjnego Microsoftu oznacza oczywiście koszty. Na szczęście nie muszą być one wygórowane. Jeśli bowiem zdecydujemy się na kupno edycji Windows XP Home w wersji OEM, a więc razem ze sprzętem lub całym komputerem, wyłożyć musimy ok. 500 zł. Jeśli porównamy to z dotychczasowymi cenami Okienek z serii 9x/Me, trudno uznać tę cenę za przesadną.

Naturalnie, jeśli mamy większe potrzeby i chcemy zaopatrzyć się w wersję XP Professional, musimy się liczyć z wyższymi kosztami. Trudno jednak rozpatrywać cenę Windows XP w oderwaniu od pozostałych czynników, przede wszystkim przewidywanych zastosowań. Że odwołam się do nie do końca trafnej, ale popularnej metafory samochodowej – kto potrzebuje furgonetki, nie narzeka, że kosztuje więcej niż “maluch”.

Ponoć: niewymagający…

Decyzję o ewentualnej przesiadce bardzo ułatwi spojrzenie do wnętrza naszego peceta. Jeśli zobaczymy w nim procesor z zegarem minimum 300 MHz, 128 MB RAM-u i 1 GB wolnego miejsca na dysku – możemy zacząć się zastanawiać. Ale znowu dużo zależy od zastosowań, gdyż taka konfiguracja wystarczy właściwie tylko do podstawowych zadań: edycji tekstów, obsługi przeglądarki WWW i klienta poczty. O komfortowej pracy można bowiem mówić dopiero po pomnożeniu powyższych liczb przez dwa. I choć tak “słabego” zestawu nie kupimy już w sklepach, wiele osób ma jeszcze komputery niespełniające nawet wspomnianego wyżej minimum. Niestety, bez uaktualnienia sprzętu droga o nazwie XP jest dla nich zamknięta (więcej o tym na str. 28).

Więcej:bezcatnews