Internet Translator 2

“Inteligentny tłumacz stron internetowych” – właśnie taki napis “woła” z opakowania programu. Sugeruje on, że dokuczająca niektórym użytkownikom Sieci bariera językowa zniknie. Nic bardziej mylnego!

Po zainstalowaniu programu do dyspozycji mamy niewielki pasek narzędzi z kilkoma opcjami. Możemy umieścić go w dowolnym miejscu na ekranie, tak by nie przeszkadzał w czytaniu i poruszaniu się po stronach. Wygodny jest podręczny słownik angielsko-polski i polsko-angielski. Przydaje się też możliwość tworzenia i wykorzystywania własnego słownika, który do pewnego stopnia poprawia jakość tłumaczeń.

Wymagania: Windows 9x / Me / NT / 2000 / XP, ok. 200 MB na dysku, IE 5.0 lub nowszy
+ wbudowany słownik angielsko-polski
+ zachowanie układu tłumaczonych stron
– żenująca jakość tłumaczeń
Producent: Techland, Ostrów Wielkopolski
http://www.techland.com.pl/
Cena: 79 zł

Jednakże właśnie moduł tłumaczący jest zasadniczym elementem Internet Translatora. I to elementem – przykro to stwierdzić – najsłabszym. Co prawda z reguły zachowywana jest struktura tłumaczonej strony, ale to, co otrzymujemy jako efekt działania aplikacji, jest nie do przyjęcia. Zaznaczamy interesujący nas fragment lub całość strony, klikamy Tłumacz tekst i… oczom naszym ukazuje się piękny słowotok. Inaczej nie można nazwać ciągów wyrazów, w których, mimo szczerych chęci, trudno znaleźć choć jedno poprawne i spójne zdanie.

Nie każdy użytkownik peceta musi wiedzieć, jak bardzo skomplikowany jest proces automatycznego tłumaczenia. Płacąc za produkt, który na pewno nie spełni jego oczekiwań, ma natomiast prawo czuć się po prostu oszukany.

Więcej:bezcatnews