Góra na krążku

Wyobraźmy sobie sytuację, w której kilkukrotnie w ciągu dnia wykonujemy kopię zapasową pisanej pracy dyplomowej: uruchamiamy aplikację nagrywającą, tworzymy nowy projekt, importujemy z płyty poprzednią sesję, przeciągamy do projektu poprawione pliki, zapisujemy na nośniku i w końcu zamykamy aplikację. Przyjmując, że wszystkie wypalane dokumenty zajmują nawet kilka megabajtów, okaże się, że pojedyncza sesja zabierze mniej więcej 30 MB z nośnika. Cóż za marnotrawstwo! Częste – bo konieczne – tworzenie kopii bezpieczeństwa sprawi, że płytę CD-RW trzeba będzie wyczyścić już po kilku dniach, a cała zabawa zacznie się od początku. Działanie zdecydowanie mało wygodne.

Główną bolączką dysków wypalanych w trybie multisession był bowiem fakt, że każde dopisanie nowych danych powodowało stratę kilkunastu megabajtów pojemności na informacje o utworzonej sesji, między innymi tablicy zawartości (ang. Table Of Contents, TOC). Postęp wymusza nowe rozwiązania. Kiedy okazało się, że wielosesyjny zapis krążków CD-RW przestał się sprawdzać przy nagrywaniu wielu małych pakietów danych, przygotowany został tzw. przyrostowy zapis pakietowy (ang. Incremental Packet Writing, IPW).

W zapisie pakietowym dysk optyczny traktowany jest jak stara dobra dyskietka, tyle że o wiele większej objętości. Użytkownik pragnący zabezpieczyć swoje dane nie musi sięgać do rozbudowanego oprogramowania do wypalania płyt – zamiast tego zwyczajnie kopiuje zbiory na dysk (lub je kasuje). W sensie technicznym stosowany wcześniej standard ISO 9660 zastąpiony został znacznie doskonalszym i wydajniejszym UDF-em (Universal Disc Format). Idea IPW jest prosta: zrezygnowano z pamięciożernej tablicy zawartości TOC, a dane postanowiono zapisywać w formie pakietów o stałej objętości (64 KB). Dzięki temu upieczone zostały dwie pieczenie na jednym ogniu: nagrywanie danych stało się wygodniejsze dla użytkownika, a sam zapis – efektywniejszy w sensie pojemnościowym.

Niestety, praktyka pokazała, że klasyczny zapis pakietowy jest – owszem – wygodny, ale również nie pozbawiony wad. Mankamentem zasadniczym okazała się potrzeba instalowania dodatkowego oprogramowania pośredniczącego pomiędzy aplikacjami użytkownika a samą nagrywarką. Obecnie tego rodzaju software jest najczęściej dostarczany z napędem CD-RW, więc ten problem właściwie zniknął. Inną sprawą jest konieczność czasochłonnego formatowania nośnika przed skorzystaniem z IPW. Przygotowanie płyty CD-RW do pracy zabiera od kilkunastu do kilkudziesięciu minut, w zależności od szybkości napędu oraz rodzaju i jakości medium – konieczne jest bowiem wyszukanie uszkodzonych sektorów.

Zbawienie z “góry Rainer”

Rozwiązanie dostarczyła grupa Mt. Rainer, której uczestnikami są potężne korporacje z branży informatyczno-elektronicznej: HP-Compaq, Microsoft, Sony i Philips. Mając na uwadze doświadczenia z przeszłości, organizacja ta zaproponowała udoskonalony standard zapisu pakietowego: CD-MRW (CD Mount Rainer ReWritable). Najpoważniejszą innowacją stało się wprowadzenie zarządzania defektami nośnika na poziomie napędu, a nie oprogramowania, co ma bezpośrednie przełożenie na poprawioną wydajność całego systemu: uwolnioną moc procesora i pamięć. Twórcy zmniejszyli objętość logicznego bloku danych na płycie z 64 KB do 2 KB, przez co informacje są rozmieszczane na krążku CD-RW efektywniej niż w IPW.

Grupa Mt. Rainer postanowiła także zająć się kwestią formatowania nośnika przed jego użyciem w roli dyskietki. Płyta CD-MRW nie wymaga już uprzedniego przygotowania – formatowanie jest “ukryte” przed nami i dokonuje się w trakcie zapisu danych na dysk. I w końcu rzecz może najistotniejsza z punktu widzenia użytkownika: wsparcie dla Mt. Rainer będzie oferowane z poziomu systemu operacyjnego, a nie przez osobne, na ogół dodatkowo płatne oprogramowanie.

Więcej:bezcatnews