Pod jednym “dachem”

VMware staje się nieocenionym narzędziem dla twórców oprogramowania, administratorów i zwykłych użytkowników. Aplikacja ta, umożliwiająca jednoczesne uruchamianie na jednym pececie wielu systemów operacyjnych, doczekała się nowego wydania. Czwarta wersja VMware Workstation, podobnie jak poprzednia, może pracować zarówno w środowisku Windows, jak i Linuksa.

Przebieg instalacji w obu systemach jest prosty i nawet amatorom nie powinien sprawić kłopotów. Zaraz po niej należy utworzyć maszyny wirtualne, na których później będą “posadzone” systemy. A tych mamy spory wybór: DOS, wszystkie odmiany Windows, Linux, FreeBSD i NetWare. Wirtualne komputery wyposażane są w Phoenix BIOS, a ich domyślna konfiguracja sprzętowa może być później z łatwością modyfikowana. Ciekawie rozwiązano tu problem wielkości wirtualnych dysków. Po prostu w miarę potrzeb dynamicznie zwiększają one swoją pojemność. Instalacja systemu operacyjnego w maszynach wirtualnych przebiega identycznie jak w tych rzeczywistych. Po włączeniu takiego komputera zwyczajnie rozpoczynamy instalację z dyskietki startowej lub krążka zawierającego żądany system.

VMware Workstation 4
Wymagania: Windows NT/2000/XP, Linux,
PC Pentium III (AMD, Celeron) 500 MHz,
128 MB RAM (zalecane 256), ok. 100 MB
na dysku (Windows) lub 20 MB (Linux)
+ wygodny i jednakowy interfejs dla Windows i Linuksa
+ bardzo dobra dokumentacja
+ emulacja kart dźwiękowych
Cena: ok. 300 USD
www.wmware.com

Jedną z największych zalet VMware’a jest możliwość wykonania wirtualnej sieci działającej na pojedynczym komputerze. Podczas instalacji tego pakietu w systemie komputera-gospodarza (hosta) pojawiają się specjalne sterowniki sieci VMnet. Żadnego trudu nie sprawia skonfigurowanie sieci pomiędzy hostem a maszyną wirtualną. Gdy tych ostatnich jest kilka, program pozwala ustanowić połączenie pomiędzy nimi i w efekcie utworzyć mniej lub bardziej rozbudowaną “pajęczynę”. Zarządzanie taką siecią upraszcza wykorzystanie wbudowanego serwera DHCP i NAT.

Nowa wersja, poza zmienionym interfejsem, który jest obecnie identyczny w wersji dla Linuksa i dla Windows, oferuje kilka interesujących funkcji. Najciekawszą z nich jest moim zdaniem możliwość tworzenia tzw. migawek (ang. snapshot). Polega to na zapamiętaniu aktualnego obrazu uruchomionego systemu, czyli pamięci RAM i dyskowej. Użytkownik może później w dowolnym momencie przywrócić poprzedni stan. Odtwarzana jest zarówno zawartość dysków, jak i pamięci operacyjnej. Łatwo można sobie wyobrazić użyteczność tego mechanizmu, zwłaszcza podczas testowania oprogramowania. Nowością jest też ułatwienie sposobu przełączania się pomiędzy kilkoma maszynami wirtualnymi. Teraz da się to zrobić jednym kliknięciem myszki lub za pomocą klawisza [F11].

Poprawiono także współpracę komputerów wirtualnych z komputerem-gospodarzem. W testowanej wersji można kopiować pliki pomiędzy nimi, posługując się mechanizmem przeciągnij i upuść, oraz współdzielić foldery pomiędzy wirtualnymi maszynami. Ważną nową funkcją jest obsługa dźwięku przez komputery wirtualne. Wirtualna karta dźwiękowa jest zgodna z Sound Blaster 16. Ponadto do VMware 4.0 dodano również obsługę najnowszych systemów operacyjnych, czyli MS Windows Ser-ver 2003, NetWare 6 i ostatnich dystrybucji Linuksa.

Użytkowników poprzedniej wersji VMware, tj. 3.2, ucieszy zapewne informacja, że uaktualnienie aplikacji do nowej wersji jest bezbolesne. Stworzone i skonfigurowane uprzednio komputery wirtualne działają w niej bez problemu.

VMware Workstation 4 jest oprogramowaniem o dużych możliwościach. Docenia je nawet Microsoft, który mimo przejęcia konkurencyjnego produktu, czyli VirtualPC, w swych pracach wykorzystuje właśnie VMware.

Więcej:bezcatnews