Kopalnie wiedzy

Na początku kalendarzowej wiosny przyszedł do mnie szef działu Software Jacek Petrus z paczką pod pachą. “Nowe encyklopedie przyniosłem, przetestujesz?” – zapytał. Zgodziłem się. Co prawda czasu mało, ale skoro jest wiosna, to i może coś nowego w encyklopediach się dzieje – pomyślałem i ochoczo zabrałem się do pracy. Wygrzebałem z zakamarków pamięci i notatek mój zestaw haseł testowych, wzbogacając go stosunkowo nowymi terminami.

Najpierw zainstalowałem encyklopedię WIEM edycję 2005, która zmieniła wydawcę (wcześniej Onet.pl, a teraz YDP). Wybrałem wersję pełną instalacji (ok. 1,4 GB), żeby uniknąć zabawy z płytami podczas odtwarzania filmów. Niestety, płyty okazały się zabezpieczone LaserLockiem, co oznacza, że bez pierwszej płyty w napędzie nie można korzystać z encyklopedii. Na dodatek instalator kazał mi zrestartować komputer. Powiem szczerze: zaskoczyło i zdenerwowało mnie to, choć posłusznie “zbootowałem” maszynę i uruchomiłem program.

Encyklopedia PWN
Wymagania: Windows 98/Me/2000/XP, ok. 380 MB na dysku
obsługa przycisków nawigacyjnych myszy, aplikacja Definicje
brak możliwości tworzenia notatek i zakładek oraz opcji aktualizacji poprzez Internet
Cena: 130 zł
www.pwn.pl
Encyklopedia multimedialna WIEM edycja 2005
Wymagania: Windows 98/Me/2000/XP, ok. 350 MB na dysku
aktualność haseł, stosunkowo niska cena, aktualizacja przez Internet
brak możliwości pracy bez płyty w napędzie
Cena: 99 zł
www.ydp.com.pl

Od razu kliknąłem opcję Aktualizacja z Internetu – po połączeniu się z trzema serwerami Onetu otrzymałem komunikat, że jestem użytkownikiem aktualnej wersji encyklopedii. Później intensywnie “przeklikałem” encyklopedię WIEM. Pod względem kompletności i aktualności haseł program YDP jest niezły, choć – jak już pisałem w poprzednich recenzjach (m.in. CHIP 12/2003, s. 102) – przydałoby się, żeby producent czytał testy swojego produktu, aby go doskonalić. Encyklopedia YDP ma bowiem te same braki, co jej poprzednia edycja: dziwaczny dobór i słabą jakość multimediów (te wady ciągną się jeszcze od czasów Fogry – pierwszego wydawcy aplikacji). Wśród licznych fotografii znalazłem zdjęcia miast amerykańskich. Ale, proszę sobie wyobrazić, satelitarne! Równie dobrze zdjęcia te mogłyby przedstawiać miasta słowackie lub dowolnego innego kraju.

Pod względem funkcjonalnym trochę mnie zirytował brak obsługi dodatkowych przycisków myszki (krok poprzedni, następny). Niesmak ten zrekompensował nowy dział Biblioteka, zawierający 36 utworów literackich (głównie lektury szkolne). Co ciekawe, producent podaje, że liczba dzieł wynosi 163 – niestety, nie znalazłem pozostałych w Bibliotece.

Lekko zniechęcony zabrałem się za przeglądanie encyklopedii PWN-u. Nieco archaiczna szata graficzna instalatora (ze wskaźnikiem stanu wolnego miejsca na dysku) rodem z Windows 98 rozbawiła mnie co nieco. Załadowałem ponad 2 GB danych na dysk i nie musiałem resetować maszyny ani trzymać w napędzie płyty! Poza tym wszystko jak w poprzedniej wersji. Piękne, solidnie opracowane, w pełni hipertekstowe hasła, zaktualizowane mapy (w ramach Atlasu geograficznego) i rozbudowane galerie multimediów (Świat przyrody i Świat kultury).

O ile ucieszyła mnie obsługa dodatkowych przycisków myszki (nie trzeba bez przerwy klikać Cofnij), o tyle nie spodobał mi się brak możliwości aktualizacji Encyklopedii PWN przez Internet. Na minus zaliczyłbym również brak mechanizmu zakładek i tworzenia konspektów i notatek (wszystkimi tymi opcjami dysponuje WIEM).

Oddałem do biblioteki CHIP-a obydwa programy. Mam mieszane uczucia. Nie wiem, który jest lepszy. Od strony merytoryczno-estetycznej skłaniałbym się ku Encyklopedii PWN-u (tradycja i solidność wydawnictwa). Jeśli zaś wziąć pod uwagę względy ekonomiczne (stosunkowo niska cena) i update (aktualizacje w Sieci), wybrałbym WIEM 2005. Ideałem byłoby umiejętne połączenie obydwu produktów, ale to niestety tylko pobożne życzenie. Zamierzając więc zakupić tylko jeden z opisanych programów, staniemy przed trudnym wyborem, którego musicie Państwo dokonać sami.

Więcej:bezcatnews