Medice,cura te ipsum

Drugi miesiąc z rzędu poruszam tematy okołosystemowe. W poprzednim numerze Linux, teraz Windows. No, może nie tyle Linux, co Torvalds, i nie Windows, co Microsoft. Cóż tym razem się dzieje? Już wyjaśniam…


     

Na początek trochę historii. W ubiegłym roku postanowiliśmy ostatecznie wyjaśnić u źródła kwestię licencji OEM na produkty Microsoftu. W marcu 2004 przesłaliśmy do polskiego oddziału firmy z Redmond listę kilkunastu pytań. Czekaliśmy miesiąc, dwa, trzy… Zbiór naszych pytań najprawdopodobniej wielokrotnie krążył pomiędzy Redmond a Warszawą, by ostatecznie przejść przez gęste prawnicze sito Microsoftu. Po pół roku dotarł do nas. Otrzymaliśmy wyjaśnienie, które opublikowaliśmy w dwóch kolejnych numerach CHIP-a (12/2004 i 1/2005). Wtedy też okazało się, że kupując na przykład wersję OEM Windows XP z dyskiem twardym, tracimy prawo do użytkowania tegoż systemu w przypadku uszkodzenia płyty głównej.


     

Przykłady niejasnej polityki licencyjnej Microsoftu mógłbym mnożyć. Nie chodzi jednak o to, co było, lecz o to, co jest. A jest? Właśnie. W połowie września na stronach przeznaczonych dla partnerów (http://www.microsoft.com/poland/partner/oem/licencjonowanie_faq.mspx) ukazały się informacje nt. licencjonowania Microsoft OEM. Przeczytałem microsoftowe FAQ i… ucieszyłem się. Pomyślałem, że skoro zakup oprogramowania Microsoftu w wersji OEM będzie możliwy jedynie "z całkowicie zmontowanym systemem komputerowym", to w końcu wszystko się uprościło i jest klarowne.


     

Moją euforię jednak przyćmiły niepokój i podejrzliwość. Zacząłem czytać fora i serwisy internetowe. Zatelefonowałem w kilka miejsc. Po krótkim dochodzeniu przekonałem się, że nowe zasady licencjonowania wprowadziły niejakie zamieszanie i niejasności. W rozmowie z rzecznikiem prasowym w polskim oddziale Microsoftu okazało się bowiem, że klient końcowy może nabyć produkt OEM "bez niczego". Powstaje jednak pytanie: jak i komu udowodnić, że samodzielnie złożyliśmy komputer i w związku z tym należy się nam licencja na produkt OEM? Nikomu nie trzeba nic udowadniać! W zasadach licencjonowania mieści się również zapis mówiący o tym, że producent systemów OEM ma sam zapewnić sobie pomoc techniczną. Czyli… w przypadku gdy sam montujesz maszynę, jesteś producentem OEM i sam sobie musisz pomóc. Lekarzu, lecz się sam!

Więcej:bezcatnews