Dom w krzemie

Problemem każdej pionierskiej technologii jest brak jednolitych standardów. Często kilka firm oferuje wzajemnie niekompatybilne systemy, co ewidentnie zniechęca użytkowników do wydawania pieniędzy na efemeryczne nowinki. Wydaje się, że ten etap inteligentne domy mają już za sobą. Ogłoszona niedawno unifikacja europejskich standardów kończy panujący w tej dziedzinie na naszym kontynencie chaos i pozwala mieć nadzieję, że inteligencja w budynkach osiągnęła już dojrzałość i nie grozi nam plaga niekompatybilności.

Istniejące wcześniej trzy systemy: francusko-włoski BATIBUS, popierany przez kilka koncernów EHS (European Home Systems) i najbardziej popularny na kontynencie europejskim EIB (European Installation Bus) zostały tak ujednolicone, że będą mogły bez problemów ze sobą współpracować. De facto wygrał ten ostatni, od dawna najczęściej instalowany, także w naszym kraju. Tym sposobem znikło największe ryzyko związane z inwestowaniem w nowe technologie: zagrożenie, że wybrany standard się nie przyjmie.

Koszty teraz, oszczędności później

Skomputeryzowane wyposażenie domów widzieliśmy dotąd w filmach science fiction lub na zdjęciach z rezydencji milionerów związanych z branżą IT. Choć ułatwienia oferowane przez systemy inteligentnego domu mogą się wydawać fanaberią i zabawką dla bogaczy, to w rzeczywistości ich wprowadzenie jest sposobem na spore oszczędności. Automatyczne wyłączanie światła, gdy nikogo nie ma w pokoju, zmniejsza rachunki za prąd. Obniżanie temperatury na czas pobytu gospodarzy w pracy także pozwala poczynić oszczędności. Oczywiście są one tym większe, im większą kubaturę mają pomieszczenia, a więc najbardziej efektywne okaże się to w dużych halach, ale nawet w domach zyski mogą być pokaźne. Nakłady poniesione na instalację powinny się zwrócić już po kilku latach. Z wyliczeń przedstawionych przez firmę SMARTech wynika, że montaż inteligentnych systemów zwiększa cenę budowy o 3-5 procent, pozwala natomiast zredukować późniejsze koszty eksploatacji nawet o trzy czwarte. W stosunku do tradycyjnej instalacji, w skład której wchodzą te same urządzenia (rolety, ściemniacze, termostaty itp.), ale niezintegrowane, inteligentny system jest o ok. 50% droższy. Co dostajemy w zamian?

Co potrafi superchata?

Podstawowe możliwości systemu to m.in. zdalne lub automatyczne sterowanie oświetleniem, tworzenie i łatwe modyfikowanie scen świetlnych (równoczesne włączanie grupy lamp), regulacja temperatury i wilgotności powietrza, podnoszenie i opuszczanie rolet oraz żaluzji, a także otwieranie bram garażowych, wjazdowych czy furtek za pomocą pilotów lub przycisków.

Tymi wszystkimi cudami łatwo sterować za pomocą programowalnych przycisków na ścianie, pilota, komputera lub telewizora podłączonego do Internetu, a nawet… telefonu komórkowego. Możemy praktycznie dowolnie definiować działanie dowolnego urządzenia lub całych ich grup. Wietrzenie pokoju odbędzie się o zadanej porze, gdy temperatura w pomieszczeniu przekroczy wyznaczony poziom, kilka minut po wyjściu ostatniego domownika, ale zostanie automatycznie przerwane na czas deszczu, silnego wiatru czy gradobicia. Oczywiście gdy okna się otworzą, wyłączony się ogrzewanie. Rolety automatycznie zasuną się wieczorem, by sąsiedzi nie zaglądali do okien, a rozsuną się równo z pobudką. Wszelkie nieprawidłowości w działaniu urządzeń są natychmiast zgłaszane użytkownikowi – gdy ten jest nieobecny, otrzyma e-maila lub SMS-a z opisem powstałego problemu. A opisane powyżej cuda to tylko funkcje oferowane przez… okna. Reszta domu jest jeszcze bardziej niezwykła.

Tylko od naszej fantazji i zasobności portfela zależy, jakie ekstrawagancje ukryjemy wśród czterech ścian. Czytnik linii papilarnych zamiast klucza do drzwi? Takie domy są już w Polsce. Podgrzewanie lustra w łazience, by nie zaparowało, włączane po odkręceniu prysznica? Żaden problem. Zapalające się i gasnące w pokojach światła, włączana muzyka i telewizor, symulujące obecność ludzi w pustym domu? To standardowa funkcja.

Młotek i dłuto zbędne

Co istotne, tymi wszystkimi cudami można sterować zdalnie lub zaprogramować je tak, aby aktywowały się one w określonych sytuacjach. Przycisk nad łóżkiem otworzy bramę do garażu, zapali światła w całym domu lub rozpocznie przygotowywanie śniadania w kuchni. Wystarczy wejść do pomieszczenia, aby za pośrednictwem czujnika ruchów aktywować zadaną wcześniej sekwencję. Funkcję każdego włącznika zmienimy bez rozkuwania ścian i zmian w instalacji – wystarczy przeglądarka internetowa. Bardziej zaawansowane operacje wymagają wizyty w piwnicznej serwerowni, ale nadal nie trzeba przekładać nawet jednego kabla – wszelkie zmiany funkcji odbywają się programowo. Choć sprząc można wszystko ze wszystkim i określić bardzo skomplikowane reguły rządzące działaniem mechanizmów, to z punktu widzenia użytkownika ich aktywowanie sprowadza się do wciśnięcia przycisku na ścianie, pilocie czy wydaniu polecenia za pomocą SMS-a.

Więcej:bezcatnews