Jabłko czy blacha?

Macintoshów z różnych powodów w Polsce używają tylko nieliczni. Co sprawia, że cieszą się one u nas tak małą popularnością? Czyżby pecety były bardziej funkcjonalne i tańsze? A może Maki to komputery tylko dla grafików, bo przeważnie to oni z nich korzystają? Czym kierują się osoby kupujące Macintoshe? Sprawdziliśmy, czy pecety dorównują obecnym maszynom Apple’a i czym obie konstrukcje się nadal różnią.

Sposób na życie

Użytkownicy Macintoshów zwykle tłumaczą swój wybór kilkoma istotnymi argumentami. Jednym z głównych powodów jest prostota obsługi. System operacyjny Mac OS, zainstalowany w Macach, jest bardzo intuicyjny i stworzony dla osób postrzegających komputer jako wygodne narzędzie pracy, a nie maszynę, w której wiecznie trzeba coś modyfikować, doinstalowywać, a OS-a łatać patchami. Mac OS bardzo dobrze współpracuje ze sprzętem, co objawia się stabilnym działaniem komputera. Użytkownicy tego systemu, którzy mieli również do czynienia z Windows, mówią, że na Macach o wiele rzadziej dochodzi do zawieszenia systemu, kończącego się zresetowaniem maszyny.

Maki postrzegane są również jako komputery multimedialne, w których zarządzanie cyfrowymi plikami z muzyką, filmami i zdjęciami jest bardzo łatwe. Dzięki intuicyjnemu oprogramowaniu również początkujący użytkownicy nie mają kłopotów z edycją własnoręcznie wykonanych zdjęć cyfrowych i filmów zgranych z kamery wideo. Wreszcie Maki mają funkcje, których na próżno szukać w pecetach. Jako przykład podam choćby możliwość swobodnego przełączania się między połączeniem sieciowym Ethernet, modemowym i bezprzewodowym. W pececie trzeba wyłączyć jedno połączenie i włączyć następne.

Kolejnym argumentem przemawiającym za Macami jest ich wygląd. Przyznam, że kształty oraz kolory tych komputerów przyciągają oko i ze względu na nie chce się mieć w domu takie cacko. Maki są bardziej estetycznie i dużo lepiej wykonane od szarych i nudnych pecetów, zalegających na półkach supermarketu (oczywiście i pecet może być ładny, ale wiąże się to z dodatkowym wydatkiem kilkuset złotych na zakup np. stylizowanej, aluminiowej obudowy dla moddera). Pieniądze, które wydają właściciele pecetów na upiększanie swoich urządzeń, użytkownicy Maców przeznaczają na coś innego – oprogramowanie bądź dodatkowe wyposażenie. Do tego programowy interfejs użytkownika w Macach doskonale komponuje się z wyglądem obudowy.

Część osób decyduje się na Maca z powodu szybciej działającego oprogramowania graficznego. Mowa tu tylko o wybranych tytułach, jak Photoshop – ten faktycznie sprawniej działa na Macintoshu niż na pececie o podobnej wydajności. Macintoshe bardzo często używane są także w studiach DTP, zajmujących się składem tekstu i przygotowaniem materiałów do druku czy obróbką zdjęć, głównie z powodu lepszego dopracowania profili kolorów. Na Macu takie barwy, jakie znajdują się na grafice lub zdjęciu i które widzimy na monitorze, zostaną wydrukowane na papierze, gdyż profil kolorów jest ustawiony fabrycznie przez producenta. W pececie proces kalibracji jest trudniejszy. Ustawienie karty graficznej i monitora, tak aby dobrze wyświetlały one kolory, które następnie znajdą się na wydruku, wymaga doświadczenia.

Warto też dodać, że ze względu na mniejszą popularność Maki są mniej podatne na wirusy i wszelkiego rodzaju ataki z Internetu, które obecnie są zmorą każdego użytkownika komputera korzystającego z popularnych Okienek Microsoftu.

Z drugiej strony barykady

Co zatem powoduje, że większość z nas używa pecetów zamiast Macintoshów? Odpowiedź na to pytanie jest prosta. Komputery PC mające tę samą wydajność wciąż są tańsze od Maców. Te ostatnie buduje jedna firma z markowych części, dzięki czemu są one o wiele lepiej dopracowane sprzętowo niż pecety, co niestety winduje ich cenę. Tak naprawdę więc koszty zakupu Maców powinno porównywać się z komputerami Della lub HP, które również nie należą do najtańszych maszyn. Drugi powód to dużo prostsza rozbudowa pecetów i łatwy dostęp do komponentów zamiennych. Sklepów z częściami do PC w większym mieście jest co najmniej kilka, pojedyncze salony z “Makówkami” znajdziemy tylko w dużych aglomeracjach. I wreszcie trzeci argument – liczba programów dostępnych na PC, która liczona jest w setkach tysięcy tytułów, dla Maców znajdziemy zaś kilka tysięcy aplikacji. Różnica jest kolosalna, choć dla zwykłego użytkownika nieodczuwalna, ponieważ najpopularniejsze programy są produkowane na PC i na Macintosha. Problem wystąpi, gdy zaczynamy szukać oprogramowania specjalistycznego i inżynierskiego, gdyż okazuje się, że istnieją wersje działające jedynie w Windows (np. Protel 2004 do projektowania układów elektronicznych). Minusem Maców jest także konieczność stosowania emulacji starszych wersji systemu Mac OS podczas korzystania z programów niedziałających w nowszych odsłonach tego OS-u.

Prawda jest też taka, że nowości technologiczne docierają do Maców później niż do pecetów. Jako przykład podam choćby pamięci DDR2, które dopiero niedawno trafiły do Macintoshów, a w pecetach są stosowane już od ponad roku. Co do stabilności pecetów, wystarczy je odpowiednio skonfigurować i dbać o bezpieczeństwo systemu – wtedy “blue screeny” w Windows będą taką samą rzadkością jak zawieszanie się systemu Mac OS.

Poza tym popularność Maców wśród grafików wynika raczej z przyzwyczajenia do platformy. Kiedyś Maki faktycznie wyświetlały większą liczbę kolorów niż pecety, ale dziś tak nie jest, więc akurat ten argument nie może być już wysuwany przez użytkowników komputerów spod znaku jabłuszka.

Więcej:bezcatnews