z nich “kłuje” palce prawej dłoni.
Obowiązkowe Live View
Główną nowością, w porównaniu z modelem E-410, jest popularny w tym sezonie tryb Live View, czyli możliwość kadrowania zdjęć za pomocą tylnego wyświetlacza – tak jak w kompaktach. Przy okazji doszedł też drugi system ustawiania ostrości, wykorzystujący mechanizm detekcji kontrastu (znów, tak jak w kompaktach), a sam ekran “urósł” i ma obecnie przekątną 2,7 cala (6,9 cm). W praktyce ten tryb kadrowania działa nieźle, jednak nie zapewnia tej szybkości pracy, co tradycyjne kadrowanie za pomocą wizjera optycznego – głównie z powodu zbyt wolnej pracy autofokusu. Przy zwykłym sposobie kadrowania 3-punktowy czujnik ustawiania ostrości działa za to szybko i skutecznie.
Konsekwencja i… jej brak
Jeśli ktoś szuka małego aparatu oferującego charakterystyczną dla lustrzanek wysoką jakość zdjęć, E-420 jest w tym momencie zdecydowanie najlepszym wyborem. To efekt konsekwentnych działań projektantów, którzy do małego korpusu dodali pasujący do niego obiektyw. Szkoda tylko, że tej konsekwencji zabrakło przy projektowaniu matrycy, która (w przeciwieństwie do innych lustrzanek Olympusa) nie jest stabilizowana.
Najmniejsza lustrzanka świata wraz z obiektywem 25 mm stanowi naprawdę kieszonkowy komplet. Mimo to zapewnia bardzo wygodną obsługę i wysoką jakość zdjęć.
+ Niewielkie wymiary i waga, wysoka jakość wykonania, system oczyszczania matrycy, Live View, bardzo dobry wyświetlacz, atrakcyjna cena.
– Brak systemu stabilizacji (lub obiektywów ze stabilizacją), wolny autofokus w trybie Live View, denerwujące uchwyty na pasek.