Buffalo TS-X4.0TL/R5

Duża i masywna bryła TeraStation III mieści w sobie cztery dyski. W testowanym egzemplarzu były to napędy o pojemności 1 TB każdy. Urządzenie przeznaczone jest do zastosowań profesjonalnych i wątpię, by ktoś chciał używać go w domu z przynajmniej kilku powodów, o których przeczytacie nieco dalej.
Buffalo TS-X4.0TL/R5

Wysokie zużycie energii można tłumaczyć pracą czterech dysków, ale wartość ta jest za duża - wyraźnie wyższa niż u konkurencji.

Wysokie zużycie energii można tłumaczyć pracą czterech dysków, ale wartość ta jest za duża – wyraźnie wyższa niż u konkurencji.

Dostęp do dysków, jak przystało na urządzenie profesjonalne, jest prosty i wygodny. Umieszczono je w kieszonkach a do ich wyciągnięcia nie trzeba używać żadnych narzędzi. Ponadto funkcja hot-swap pozwala na ich demontaż przy działającym urządzeniu. Dla zabezpieczenia przed nieautoryzowanym dostępem dyski znajdują sią za zamykanymi na klucz drzwiczkami. Prócz tego na przedniej ściance umieszczono wyświetlacz LCD przekazujący informacje o aktualnym stanie pracy oraz przycisk funkcji szybkiego kopiowania. Z tyłu umieszczono duży wentylator, dzięki czemu nawet podczas obciążenia urządzenie nie jest uciążliwie głośne. Pod tym względem wypada lepiej od “domowego” LS-CH1.0TL. Obok niego znalazły się dwa porty USB, złącze do podpięcia UPS oraz dwa porty LAN. Te ostatnie umożliwiają zastosowanie funkcji fail-over lub load-balancing w zależności od potrzeb i konfiguracji środowiska pracy. Duża waga, ponad 6,5 kg, wynika zarówno z obecności czterech dysków twardych jak i z umieszczenia zasilacza wewnątrz obudowy.

Nieco lepiej jest w trybie oszczędzania energii. Niestety urządzenie pobiera sporo energii nawet kiedy jest wyłączone.

Nieco lepiej jest w trybie oszczędzania energii. Niestety urządzenie pobiera sporo energii nawet kiedy jest wyłączone.

Pod względem funkcjonalnym TeraStation III oferuje więcej niż rozwiązania domowe, pozwala między innymi na konfigurację serwera WWW z obsługą PHP i bazą danych MySQL. Podobnie jednak jak LiveStation, w przypadku usługi FTP nie da się skonfigurować maksymalnej liczby obsługiwanych połączeń ani ograniczyć prędkości transferu danych. Prócz wspomnianych dostępny jest serwer multimediów, klient BitTorrent i serwer drukarek. O ile istnieje możliwość określenie przedziałów czasowych w jakich urządzenie pracuje, o tyle przejście w tryb uśpienia przy włączonej opcji automatycznego zarządzania energią powoduje pewne problemy. Mianowicie – próba dostępu do danych nie wybudza serwera. Konieczne jest wzbudzenie go przyciskiem na obudowie. Zaletą trybu uśpienia jest natomiast fakt, że urządzenie staje się bezgłośne, nie pracuje bowiem wówczas umieszczony z tyłu wentylator.

Buffalo nie może się pochwalić oszałamiającą wydajnością. Wartości jakie uzyskuje są jednak przyzwoite.

Buffalo nie może się pochwalić oszałamiającą wydajnością. Wartości jakie uzyskuje są jednak przyzwoite.

Jeśli idzie o wydajność, to można uznać ją za dość przyzwoitą. Odczyt przez SMB na poziomie 38 MB/s i zapis na poziomie 25 MB/s dla dużych plików to wyniki których nie trzeba się wstydzić, choć czołówka rankingu wypada pod tym względem wyraźnie lepiej. Co ciekawe nieco szybszy odczyt można uzyskać poprzez protokół FTP. Niestety taka wydajność okupiona została wysokim zużyciem energii. Prawie 35 W podczas dostępu do danych to zdecydowanie zbyt dużo. Co gorsza nawet przy wyłączonym urządzeniu pobór energii wynosił ponad 7 W.

Co ciekawe urządzenie działą szybciej podczas przesyłania dużej liczby małych plików niż jednego dużego.

Co ciekawe urządzenie działą szybciej podczas przesyłania dużej liczby małych plików niż jednego dużego.

Urządzenie jest ciekawą propozycją dla użytkowników firmowych, choć nie jest tanie, to należy pamiętać, że cena zawiera cztery dyski 1 TB. Użytkowników domowych prócz ceny odstraszy duża waga i wysokie zużycie energii. Przy założeniu, że sprzęt jest włączony przez 24 godziny na dobę, jego żarłoczność dostrzeżemy na rachunku za energię. W podobnej cenie można nabyć mniej prądożerne i wydajniejsze urządzenia.

Grzegorz Bziuk