Gaz do dechy!!! Recenzja “NFS The Run”

Gaz do dechy!!! Recenzja “NFS The Run”

W “The Run” nasz główny bohater Jack to taki growy Burt Raynolds. Co prawda w wersji bez wąsów, ale z trzy dniowym zarostem, piękną blizną na brwi i spojrzeniem łobuziaka, które zdaje się mówić – ” Tylko wydaje Ci się, że umiesz jeździć…”. Tradycyjnie dla serii NFS pojawia się tu także parę fajnych dziewczyn. Jedną z nich jest koleżanka Jacka – rudowłosa piękność Sam – która angażuje go ów wielki wyścig, kieruje go niczym GPS przez całe Stany i pomaga w trudniejszych momentach. Porównuję tę grę do filmu nie tylko z powodu fabuły, ale z uwagi również na nową konwencję samego trybu rozgrywki, do którego wprowadzono widowiskowe cut-scenki oraz kilka zadań typu QTE, w których sprawdzimy nasz refleks i zręczność palców. Bez wątpienia takie urozmaicenie zabawy odświeżyło trochę poczciwego NFSa i zwiększyło poczucie uczestniczenia w szaleńczej bitwie o dużą kasę.

Śnieżna lawina, błyskawice, falujące jesienne liście, czyli filmowości ciąg dalszy

Silnik Frostbite 2 kolejny raz udowadnia nam, że gra może wyglądać przepięknie. Jesteśmy już o krok od kompletnego fotorealizmu. W “The Run” niemal każda lokacja zachwyca. Grając w wątek fabularny przy każdej nowe trasie krzyczałam ” O wow! To będzie moja ulubiona!”, by pod koniec gry stwierdzić, że jednak jak przystało na kobietę, nie potrafię się w sumie zdecydować. “The Run” mogłoby śmiało być wykorzystane w turystycznej promocji regionów USA. Naprawdę są miejsca, w których często traciłam kontrolę nad autem z powodu zapatrzenia się w krajobraz. Najbardziej jednak cieszy mnie dynamika i adrenalina, którą powodują różne zjawiska urozmaicające przejazdy trasy.

Wyobraźcie sobie, że prowadzicie rozpędzonego do 250 km Aston Martina na wąskiej jezdni pośród burzy piaskowej. Nie widzicie absolutnie nic przed sobą. Obok słyszycie ryk silnika przeciwnika. Nagle wyłaniają się z piasku światła pędzącego wprost na Ciebie tira. Przyspiesza Wam tętno, próbujecie odbić kierownicę w prawo, ale i tak wiecie, że jest już za późno…

Ucieczka przed śnieżną lawiną sprawiła mi ogrom satysfakcji. Wirujący tuman śnieżnego pyłu jaki za sobą wzniecałam, szybkie uniki przed spadającymi odłamkami skalnymi, szaleńczy wyścig po wijących się serpentynowo, oblodzonych górskich drogach to tylko ułamek dobrej zabawy jakie czeka Was w “The Run”. Każdy odcinek trasy pozwoli Wam, w którymś momencie poczuć się jak James Bond. Nie zamierzam Was tutaj zasypywać informacjami na temat każdej lokacji, bo odkrywanie ich samodzielnie uważam za dużą przyjemność. Poza tym pisanie czy czytanie o super szybkich wyścigach samochodowych w otoczeniu fascynujących krajobrazów to jak lizanie loda przez szybkę… 😉 Trzeba po prostu samemu usiąść za wirtualne kółko!

Konkrety, czyli jak się jeździ?

Szybko i wściekle – jak przystało na dobry arcade. Wchodzenie w zakręty na ręcznym, uderzanie rozpędzonym autem w bok przeciwnika i eliminowanie go z trasy, taranowanie blokad policyjnych i liczne drifty dostarczają mnóstwo czystej radości. Zapomnijcie o tuningowaniu aut – tu wszystkie bryki są już odpicowane. Ba! Zapomnijcie nawet o wszystkich dostępnych autach w trybie fabularnym. Nie ma czasu na bzdury! Tu liczy się wyścig! Gdyby gra nie zmuszała mnie w 3 miejscach do zmiany auta, nawet bym o tym nie myślała i przejechała całą grę moim Aston Martinem. Gra proponuje jednak częste zmiany auta ze względu na różnice w ich osiągach i dostosowanie ich modelu jazdy do danej trasy, jednak dla mnie to czysty bezsens. Skąd mam wiedzieć jak będzie przebiegała trasa wyścigu? Czy lepiej wybrać auto egzotyczne silniejsze na żwirowanych drogach czy superszybkie na gładkie asfaltowe jezdnie? Raz, dosłownie raz skusiłam się i zmieniłam auto na Lamborghini Galardo, no bo co to za NFS bez Lambo;) Ale szybko powróciłam do poprzedniego wozu.

Jazda jak już wspominałam przynosi radość, co jest chyba największym plusem całej gry, jednak muszę też przyznać, że momentami przynosi frustracje. Oglądając trailery spodziewałam się licznych skrótów na trasie i takiego troszkę “oszukiwania” przeciwników, czyli zjeżdżania po zboczach na dolny pas jezdni, czy śmigania między uliczkami w mieście. Przeżyłam niemały szok, gdy wyjeżdżając pierwszy raz lekko za pas pobocza zostałam brutalnie cofnięta do wcześniejszego checkpointa. Tak samo podczas driftów, gdy siłą rozpędu wyjeżdżałam poza bandę. Co jest grane?! Niestety “The Run” zmusza nas do idealnej jazdy po wyznaczonej trasie. Pakować się w skróty – nie polecam, bo zazwyczaj jeździ się po nich dużo gorzej niż po asfaltowej drodze i dużo łatwiej stracić na nich panowanie nad wozem.

Przechodząc natomiast do kolejnych pozytywnych aspektów gry muszę przyznać, że mimo dość prostej konstrukcji i, czyli ” Dojedź z dwusetnego miejsca na pierwsze” oraz pomijając już opisaną wyżej oprawę wizualną gra się nie nudzi. Wyścig zostały urozmaicony różnymi trybami rozgrywki.

Mamy time eventy, w których musimy przejechać w określonym czasie dane odcinki trasy. Są pojedynki z co groźniejszymi rywalami, których krótką biografię możemy przeczytać przed rozpoczęciem wyścigu. Polegają one na wyprzedzeniu przeciwnika w kilkudziesięciu sekundowym czasie i mi osobiście sprawiły największą trudność. Są ucieczki przed policją, której blokady są nieziemsko wkurzające. Stróże prawa uprzykrzą nam też życie helikopterem, który wisząc nad nami nie raz ostrzela nasz kochany wóz serią z karabinu. Do tego w późniejszych etapach da o sobie znać mafia, która również zacznie deptać nam po piętach. Nie zabraknie również standardowego wyścigu, w którym musimy awansować o wskazaną liczbę miejsc na dłuższym odcinku trasy.

Sam czas przejazdu w wątku fabularnym na normalnym poziomie oscyluje w granicach 2 godzin. Nie jest to dużo, jednak nie czuje się, by było również jakoś ekstremalnie krótko. Tym bardziej, że kończąc wątek główny mamy odblokowane wszystkie trasy i możemy pościgać się do woli, wybierając tym razem dowolne auto z gry, że nie wspomnę już o trybie multiplayer. System Autolog, który porównuje na bieżąco wyniki naszych znajomych nawet w trybie zabawy dla pojedynczego gracza nie pozwala nam zapomnieć, że musimy być ciągle podpięci do sieci, co dla mnie jest trochę niepotrzebnym obciążeniem – w końcu nie każdy korzysta jeszcze z szybkiego i stałego łącza. No, ale taka dziś tendencja w grach, że rywalizację między graczami stawia się bardzo wysoko, co jest z komercyjnego punktu widzenia zrozumiałe.

Co nam przygrywa z głośników

Oprawa dźwiękowa nie jest szczególnie wybitna. Są momenty gdzie przygrywa nastrojowa, budująca klimat muzyka typowo filmowa. Ogólnie słuchając oficjalnego soundtracku na 25 pozycji, pamiętałam tylko 2 utwory, które faktycznie wpadły mi w ucho na trasie i których można z powodzeniem słuchać na co dzień. Reszta jest mdła na tyle, że nie przeszkadza w jeździe, ale też prawie się o niej nie myśli w grze – choć to jak zawsze kwestia gustu. Generalnie nie jest źle, ale bywały NFSy, w których muzyka dawała mi potężnego kopa.

Podsumowanie

“The Run” to dobra gra i nie mam do tego żadnych wątpliwości. Jej arcadowy styl rozgrywki odpręża i wywołuje entuzjazm. Wizualnie trzyma wysoki poziom. W mojej subiektywnej ocenie można by ją poszerzyć o więcej cut-scenek, które pozwoliłyby jeszcze lepiej utożsamić się z bohaterem i pooglądać więcej długonogich piękności. Nie umiem nie denerwować się też dziwnym systemem wyrzucania do checkpointów przy minimalnym zjechaniu na pobocze oraz na wyraźny spadek klatkowania na moim sprzęcie w lokacjach miejskich i przy wchodzeniu w poślizgi nawet na najniższych detalach…Użytkownikom starszego sprzętu PC polecam dokładne zapoznanie się z wymaganiami gry. U mnie Battlefield 3 chodził idealnie, “The Run” niestety dużo gorzej. Tu żałuję jedynie, że nie było mi dane zagrać w wersje konsolowe, które takiego problemu nie mają. Jeśli starsi gracze pamiętają amigową serię “Lotus” czy “OutRun”, które sprawiały frajdę bez zbędnego tuningu i okrążeń będą nowym NFS-em zachwyceni.

PLUSY:

+ filmowość i miłe dla oka sekwencje QTE

+ przepiękne krajobrazy

+ dynamiczna rozgrywka

+ arcadowa radość z prowadzenia szybkich pojazdów

+ prosta i trzymająca się kupy fabuła

MINUSY:

– Irytujące wyrzucanie z trasy

– Momentami słabo wyczuwalne poczucie prędkości

– Wysokie wymagania sprzętowe na PC

OCENA: 85/100

Republikacja tekstu za zgodą serwisu Gambler.pl