The Elder Scrolls V: Skyrim – najlepszy RPG roku?

Czego by nie mówić, Bethesda potrafi świetnie promować swoje tytuły. Skyrim zapowiadany był jako niemalże objawienie i najlepsze RPG w historii, a pierwsze filmiki i zwiastuny obiecywały nam prawdziwą ucztę dla oczu. Przyznam więc, że gdy naszedł moment włączenia samej gry, początkowo mocno się… rozczarowałem. Jak to zwykle w tej serii bywa, ponownie jesteśmy nikomu nie znanym więźniem, który wraz z innymi skazańcami jest eskortowany do najbliższego posterunku Imperium. Wystarczy jednak pierwszy rzut oka na ekran i od razu zdziwienie – gdzie ta cała rewolucja? Przecież to wszystko wygląda niemal tak samo jak za czasów starego, dobrego Oblivion – kanciaste postacie z tragiczną wręcz mimiką, proste, płaskie i rozmyte tekstury… Później było jeszcze gorzej – nasz wóz trafia do pewnego garnizonowego miasteczka a my niemal od razu jesteśmy rzuceni w ogień walki gdy mieścina zostaje zaatakowana przez smoka. Tutaj znów czeka nas rozczarowanie – postacie poruszają się strasznie nienaturalnie a ich animacja wyraźnie kuleje; zresztą cała ta scenka z atakiem wygląda strasznie nierealistycznie i momentami wręcz zabawnie, a do tego co chwilę w oczy rzucają się naprawdę denne, utrzymane w niskiej rozdzielczości tekstury i kanciaste modele. Jednym słowem, przynajmniej dla kogoś kto spodziewał się takiej rewolucji jak w momencie premiery Oblivion, ogromne rozczarowane. Nie zrażajcie się jednak! Jeżeli zrezygnujecie z zabawy po pierwszym skrzywieniu twarzy, stracicie naprawdę dużo. Tej grze trzeba dać po prostu trochę czasu, pozwolić rozwinąć skrzydła, a wtedy naprawdę otrzymujemy jednego z najlepszych RPG w historii!
The Elder Scrolls V: Skyrim – najlepszy RPG roku?

Siłą Skyrim jest bowiem to co w tej serii było od zawsze najważniejsze – ogromny świat i praktycznie nieskończone możliwości zabawy. Zresztą zrezygnowano tutaj nawet ze sztywnego ustalania klasy naszej postaci na początku zabawy – wybieramy bowiem tylko rasę i od razu wyruszamy na podbój mroźnej północy. Tylko od nas zależy gdzie pójdziemy, co zrobimy, komu pomożemy i kim zostaniemy. Co więcej, każdy wybór ma znacznie – zupełnie inaczej wygląda zabawa gdy gramy zwinnym złodziejem zakradającym się od tyłu do wrogów i opróżniającym sakiewki mieszczan, a inaczej gdy wcielimy się w maga albo silnego wojownika. Tutaj nie ma zresztą de facto “klas postaci” – rozwijamy automatycznie te umiejętności, których używamy najczęściej. Często korzystamy z kowalstwa? Będziemy w nim szybko mistrzami. Non stop młócimy wrogów bronią dwuręczną? Wyszkolimy się dobrze w jej używaniu… Taki system pozwala stworzyć naprawdę ciekawych bohaterów, z którymi szybko zaczynami się identyfikować a wielu z nas spędzi na pewno a masę czasu na myśleniu co się bardziej opłaca – używanie dwóch broni, a może tylko jednej, ale za to wspomaganie się zaklęciami, a jeżeli tak to jakimi (cztery szkoły magii do wyboru!)? A może jednak łuk będzie lepszy? Takich dylematów i możliwości są tutaj dosłownie tysiące! Nowością jest także system perków – po awansie na wyższy poziom, możemy bowiem wybierać specjalne umiejętności w każdej z rozwijanych grup naszych zdolności. Dla przykładu drzewko kowalstwa pozwala nam odblokować możliwość wykonywania magicznych zbroi a szkolenie się w walce wręcz da dostęp do specjalizacji w danym typie uzbrojenia czy specjalnych efektów dodawanych do naszych ciosów.

Podobnie jest z samym światem – ten w Skyrim jest po prostu ogromny i co więcej – niesamowicie dopracowany. W Oblivion narzekać można było na podobne do siebie, wręcz wygenerowane według jednego schematu, lokacje. Tutaj tego już nie uświadczymy – każda miejscówka jest w zasadzie unikalna, ma swój własny klimat – zupełnie inaczej wygląda mała, zapadła mieścina a inaczej wielkie, wykute w skale dumne miasto. Do tego dochodzą setki ruin i całe dziesiątki kilometrów przepiekanych krajobrazów. Świat jaki oddali nam twórcy w Skyrim możemy oczywiście eksplorować w zasadzie bez przeszkód i nic nas w tym nie ogranicza, przy czym wiemy, że za każdą górką trafimy na coś nowego i ciekawego. Czasami będzie to urokliwa, pełna rzadkich ziół polanka, czasami znów obozowisko bandytów a jeszcze innym razem znajdziemy jakieś ruiny czy grupę wrogów do pokonania. Do tego wszystkiego dochodzą setki postaci niezależnych, z którymi można w miarę swobodnie porozmawiać i otrzymać różne zadania do wykonania. Istnieją też tradycyjne i gildie, do których można się dołączyć a nawet pojawia się możliwość zabawy jako wilkołak. Do tego wszystkiego dołóżcie jeszcze naprawdę rozbudowany system alchemii z dziesiątkami odczynników, kowalstwo dzięki któremu możemy wykuwać sami nowe zbroje a wyjdzie Wam tytuł, który w zasadzie nie potrafi się znudzić. Tutaj zawsze jest coś do roboty a zabawa w Skyrim przypomina wręcz typowego, chociaż fabularnego sandboxa.

Oczywiście w tym wszystkim nie mogło zabraknąć i rozbudowanej historii, ale w przeciwieństwie do chociażby naszego Wiedźmina, czy gier z Bioware jest ona tutaj tylko tłem dla wielkiego świata i mocno sandboxowego charteru zabawy. Trzeba jednak przyznać, że całość jest nawet ciekawa a sama historia prowadzona dwuwątkowo. Z jednej strony mamy bowiem całkiem zgranie prowadzoną polityczną intrygę, a z drugiej mamy także pełną tajemnic historię powiązaną ze smokami. Trzeba jednak przyznać, że jeżeli liczycie na jakaś wyjątkowo epicką fabułę, lubicie historie pełne zwrotów akcji i świetnie prowadzonych, pisanych z polotem dialogów, to możecie się nieco rozczarować. Mamy tutaj bowiem zbyt dużo niepotrzebnych dłużyzn, brak jest też zapadających w pamięć, charakterystycznych bohaterów, a poszczególne wydarzenia poznajemy za sprawą scenek stworzonych na silniku gry, który do tego specjalnie się nie nadaje przez co momentami całość wygląda strasznie sztucznie. W Skyrim nie gra się jednak dla fabuły, ale dla świata!

Recenzję zacząłem od mojego rozczarowania oprawą graficzną jakie przeżyłem po pierwszym odpaleniu gry. Tutaj mamy w ogóle ciekawą sytuację – z jednej bowiem strony Skryim jest tytułem, który momentami naprawdę olśniewa – krajobrazy są przepiękne, każdy zakątek tej krainy wygląda inaczej i wiele razy w czasie zabawy przystajemy oczarowani pięknymi widokami. Z drugiej zaś strony, gra momentami wygląda niewiele lepiej od nawet stareńkiego Morrowind z płaskimi, rozmytymi, nisko budżetowymi teksturami. Postacie poruszają się wprawdzie nieco naturalniej niż w Oblivion, ale wszystkie ciągle wyglądają tak samo i różnią się w zasadzie tylko głowami doczepionymi do takich samych torsów. Także mimika twarzy to w zasadzie ruszająca się monotonnie szczęka. Niektóre rzeczy tutaj wręcz zastanawiają – twórcy stworzyli chociażby świetnie wyglądający ekwipunek, zbroje z oddanymi nawet najdrobniejszymi detalami czy cudowne wnętrza pełne różnych sprzętów. Co z tego gdy podczas zabawy parę razy natykamy się na pozbawiony praktycznie szczegółów miecz wyglądający jak kawałek niewiadomo czego? Widać, że momentami zabrakło chyba czasu na lepsze dopracowanie całości. Piękne widoki jednak rekompensują to wszystko z nawiązką!

Seria TES od zawsze była krytykowana za system walki. Tutaj jest nieco lepiej, ale niestety zostało jeszcze bardzo dużo do zrobienia. W Skyrim można wprawdzie w końcu jednocześnie używać broni i zaklęcia, walka zyskała mocno na dynamizmie i poprawiono znacznie strzelanie z łuku, które jest teraz naprawdę przyjemne, ale większość potyczek to ciągle bezmyślna młócka. Nie ważne czy walczymy z wilkiem czy potężnym gigantem, wszystko wygląda zawsze podobnie i sprawdza się w zasadzie tylko jedna taktyka. Niezależnie bowiem od tego czy atakujemy zaklęciami, czy też walimy młotem, nasza rola ogranicza się w zasadzie do monotonnego wciskania jednego klawisza odpowiedzialnego za atak. Odskoki? Różne typy ataków? Jakaś poważniejsza taktyka? Skomplikowana inteligencja przeciwników? Nic z tego…. Na początku może i daje to frajdę i budzi jakieś emocje, ale po którejś z kolei potyczce, następny tak samo wyglądający pojedynek staje się najzwyczajniej w świecie nudny. Z walką wiąże się zresztą drugi główny problem tej produkcji – nie zbalansowany poziom trudności. Skyrim nie ma wprawdzie tak wyraźnego i wkurzającego skalowania siły napotkanych po drodze przeciwników jak w Oblivion i czasami trafimy w miejsce, którego lepiej nie zwiedzać niskopoziomowym bohaterem, ale od pewnego momentu postać jest już zdecydowanie za silna. Gra była wyraźne projektowana dla Graczy, którzy skupią się tylko na przejściu głównego wątku fabularnego. Jeżeli połazimy po świecie nieco więcej i grindujemy naszą postać, to od pewnego momentu żadna walka nie jest już problemem. Dobry mag, może stosunkowo szybko zaopatrzyć się w odpowiednio umagiczniony ekwipunek i rzucać dzięki niemu zaklęcia niemal za darmo a nawet walki ze smokami kończą się w kilkanaście sekund, podczas gdy większość standardowych wrogów zabijemy dosłownie jednym, dwoma ciosami. Możemy spokojnie zaatakować nawet cale miasto i w pojedynkę wybić wszystkich mieszkańców. Może warto byłoby pomyśleć o jakimś patchu lepiej balansującym rozgrywkę? Proszę!

Ogromny, otwarty świat oznacza również niestety, że trzeba przygotować się na sporo bugów. Na szczęście – wbrew powszechnej opinii – nie jest tutaj aż tak źle. Wprawdzie czasami przydarzają się dziwne sytuacje i kuleje fizyka (wystarczy na przykład podejść do ciężkiego wozu i go lekko popchnąć a ten lata jakby był zrobiony ze styropianu), ale jeżeli co pewien czas nagrywamy zabawę, to nie powinniśmy mieć problemów z ukończeniem gry. Przez kilkadziesiąt godzin jakie spędziłem w Skyrim wprawdzie zablokowałam się kilka razy w miejscu, a w paru sytuacjach wrogowie magicznie zniknęli wpadając w niewidzialne dziury, ale to raczej sporadyczne wypadki. Wkurza za to czasami niedopracowana animacja i sytuacje gdy widzimy ludzi zajmujących się codziennymi czynnościami i zamiatających na przykład podłogę bez trzymania w ręce miotły, albo popijanych jakiś trunek, trzymając butelkę kilkanaście centromerów od ust… Takich zabawnych błędów jest tutaj niestety całkiem sporo.

Trzeba przyznać, że Skyrim zbliża się powoli do tego czym tak naprawdę powinna być idealna gra RPG. Tytuł ten pozwala nam bowiem na praktycznie dowolne odgrywanie w wirtualnym świecie takiej roli jaką wybierzemy. Robimy to co chcemy, jesteśmy tym kim chcemy, chodzimy tam gdzie chcemy… A przecież właśnie o to w RPG chodzi! Jeżeli lubicie taki styl rozgrywki, będziecie zachwyceni a ogromny i przepiękny świat mroźnej północy zapewni Wam dobrą zabawę na cale tygodnie. Jeżeli jednak szukanie bardziej skondensowanej rozgrywki, chcecie się skupić głównie na fabule a nie na łażeniu bez wyraźnego celu, to zabawa może się Wam nieco szybko znudzić. Tak czy inaczej, warto, oj warto!

Więcej interesujących recenzji najnowszych gier znajdziecie w serwisie Gambler.pl