Twitter niczym typowy, polski polityk

Google ogłosił właśnie dość spore zmiany w mechanizmach swojej wyszukiwarki. Mają one promować Google+, a Google+ z kolei ma promować poprzez Google Search strony, które mają profile na tym portalu. Ruch cwany i bardzo dobry. Bing od dawna wykorzystuje informacje z Facebooka i Twittera, by prezentować lepsze wyniki wyszukiwania, Google więc nadgonił zaległości, wykorzystując do tego własną społeczność.
Twitter się zamyka, a potem marudzi, że nie ma partnerów
Twitter się zamyka, a potem marudzi, że nie ma partnerów
Twitter się zamyka, a potem marudzi, że nie ma partnerów

Twitter się zamyka, a potem marudzi, że nie ma partnerów

Twitter jednak jest oburzony. W swoim oświadczeniu chwali Google’a za niesamowitą wyszukiwarkę, która jest skuteczna i łatwa w obsłudze. Co prawda, to prawda. Potem chwali samego siebie (sic!), argumentując, że jego sto milionów użytkowników, którzy publikują ćwierć miliarda tweetów dziennie, to najświeższe, najaktualniejsze źródło informacji na dowolny temat. To również prawda, zanim dany news zostanie opracowany przez jakiegoś redaktora i wrzucony na portal, na Twitterze informacja na ten temat wisi już od dawna. Twitter ma powody do dumy, to potężna społeczność.

Twitter pointuje swoje “oburzone” oświadczenie, że decyzja Google’a o promowaniu w swojej wyszukiwarce Google+ jest nie tylko krzywdząca dla samego Twittera (bo tym akurat Google nie musi się przejmować), ale też i dla internautów, z uwagi na to, że nie będą mogli oni mieć wygodnego dostępu do treści publikowanych na Twitterze. Fakt, po przeczytaniu tego oświadczenia można odnieść wrażenie, że Twitter ma rację. Google+ jest zbyt młody i ma za słabą społeczność, by być tak skutecznym źródłem informacji, jak Twitter. Kiedyś zapewne stanie do równej walki. Ale nie teraz.

Dyrekcja Twittera zapomniała jednak o jednym. Zapomniała o tym, jak prowadzi swój biznes. Przypomniało o tym Google w swoim krótkim kontroświadczeniu:

Jesteśmy nieco zdumieni komentarzami Twittera na temat usprawnień naszej wyszukiwarki, z uwagi na to, że w zeszłym roku podjęli decyzję o nieudostępnianiu nam swoich treści. Decyzję tę, z nieukrywanym żalem, konsekwentnie szanujemy — czytamy na profilu Google na Google+.

Są dwie możliwości. Albo Twitter liczył na to, że mamy tak krótką pamięć, że zapomnimy o nieprzedłużeniu umowy z Google’em ubiegłego lata, albo, co gorsza, zapomniał o swoim rel=nofollow. Sam nie wiem co jest bardziej żałosne. Nie przypomina wam to naszych polityków?