Taniej nie kupimy żadnego innego kompaktu z 10-krotnym zoomem – szkoda tylko, że cena jest w zasadzie jedyną zaletą Olympusa VR310. Oszczędność przy kasie oznacza w tym przypadku zawód podczas testu.
Olympus VR-310 to niezwykle ekonomiczny kompaktowy megazoom z relatywnie bogatym wyposażeniem. Obudowa, choć plastikowa, robi dobre wrażenie. Obiektyw z dziesięciokrotnym zoomem pokrywa zakres ogniskowych od 24 mm (szeroki kąt; ekw. dla małego obrazka) do 240 mm (tele; ekw. dla małego obrazka). Nie zabrakło stabilizatora obrazu, jednak jego wydajność jest zaledwie dostateczna – w praktyce, robiąc zdjęcia przy dłuższych ogniskowych nie da się uzyskać odpowiedniej ostrości.
Powolne reakcje
Wyświetlacz ma obiecującą, trzycalową przekątną, ale rozczarowuje niską rozdzielczością wynoszącą tylko 230 000 pikseli – to oczywisty efekt działań księgowych, typowy dla większości tanich modeli wszystkich producentów i utrudniający wiarygodną ocenę ostrości zdjęć. Poza tym VR-310 jst wyposażony w 14 programów tematycznych oraz wybór kreatywnych filtrów takich jak „rybie oko” czy „szkic ołówkiem”. Szkoda, że ani działanie menu, ani przetwarzanie danych nie jest płynne. Wszystko trwa zbyt długo: włączanie aparatu (2,6 s), zapisywanie zdjęcia (2,7 s) czy rejestracja fotografii w trybie seryjnym (0,6 klatki na sekundę).
Projektanci Olympusa znacznie ograniczyli możliwości modelu VR-310 w zakresie filmowania: co prawda materiał jest rejestrowany w rozdzielczości HD 720p, ale nie można korzystać ani z zoomu, ani z autofokusa. Nagrywanie jest przerywane po ok. ośmiu minutach bądź po zapisaniu 2 GB materiału.
Szum i żółwie tempo autofokusa
Matryca CCD formatu 1/2,3″ o nominalnej rozdzielczości 14 megapikseli w optymalnych warunkach nie daje powodów do narzekań: 1290 par linii na wysokość obrazu przy czułości ISO 100 to przyzwoity rezultat. Niestety, przy krawędziach zdjęć rozdzielczość spada o dwadzieścia, a nawet trzydzieści procent. Rozdzielczość dramatycznie obniża się również powyżej czułości ISO 400. Przy tej wartości pojawia się też wyraźny szum, a wierność odwzorowania detali spada o 25 procent.
VR-310 nie sprawdza się też w spontanicznych sytuacjach – zmierzone opóźnienie spustu migawki sięgnęło 0,61 s w zakresie szerokokątnym i 0,79 s w zakresie tele. Nieco lepiej wygląda żywotność akumulatora – od 110 do 330 zdjęć na jednym ładowaniu to wynik w normie.
Podsumowanie
Za mniejsze pieniądze nie da się kupić żadnego megazooma, ale cena wynosząca 450 złotych wiąże się ze zbyt wieloma wadami: wyposażenie i szybkość aparatu rozczarowują. Znośnie wychodzą tylko zdjęcia wykonane w jasnym, naturalnym świetle. Przy gorszym oświetleniu, kiedy aparat zwiększa czułość matrycy, trzeba liczyć się z szumem, niską rozdzielczością i słabą wiernością detali.
Alternatywa
Zrezygnujmy z 10-krotnego zoomu i postawmy na jakość. Podczas testów przyzwoitym wyposażeniem i dobrymi parametrami zdjęć wykazał się Lumix DMC-FS16. Co prawda jest on wyposażony w obiektyw z czterokrotnym zoomem, ale za to kosztuje mniej niż 450 zł (ZOBACZ PORÓWNANIE).
Olympus VR-310
Niedrogi aparat wyposażony w obiektyw z mocnym, 10-krotnym zoomem, wykazujący braki we wszystkich ocenianych aspektach.
PLUSY:
10-krotny zoom
MINUSY:
szum od ISO 400
słaba wierność detali
ograniczony tryb filmowania
nieskuteczny stabilizator obrazu