Pierwsze wrażenia z Soul Sacrifice na PS Vita

Pierwsze wrażenia z Soul Sacrifice na PS Vita

Soul Sacrifice jest nieprzystępne od samego początku i zbyt wiele niedopowiedzeń pozostawia graczowi, który pierwszy raz po nie sięga. Najpierw widzimy filmik, na którym czarnoksiężnik morduje człowieka, by w następstwie posiąść jego moc. Nasz nieznany bohater znajduje się w klatce i wkrótce także czeka go niechybna śmierć. Ale nagle zauważamy, że w klatce nie jesteśmy sami – na podłodze leży księga, która okazuje się antropomorficznym pamiętnikiem czarnoksiężnika. Dzięki niej możemy poznać przeszłość i sekrety naszego oprawcy. Ponieważ większość kart księgi pokrywa mgła zapomnienia musimy zacząć od najwcześniejszego wydarzenia, by poznać kolejne. Przechodząc do kolejnego rozdziału wchodzimy niejako w do wspomnień czarnoksiężnika, ale nie jesteśmy nim. Zdobywamy jedynie te same doświadczenia. Koncepcja ciekawa, ale jej wykonanie zupełnie nie przypadło mi do gustu.

Fajnie, że dodano edytor wyglądu postaci. Ale jeśli spodziewaliście się jakichkolwiek elementów RPG to też Was rozczaruję. Tutaj nie zdobywa się standardowego doświadczenia, nie mamy prawie żadnego wpływu na rozwój naszego bohatera. W trakcie gry wcale nie staje się on silniejszy, a jedynie otrzymuje dostęp do nowych umiejętności, których działanie również pozostawia wiele do życzenia.

Jeszcze przed walką możemy wybrać 6 mocy, z których przyjdzie nam korzystać w trakcie potyczki. Nowe moce zdobywa się po każdym rozdziale. Co istotne każdą z nich można użyć tylko określoną ilość razy, więc jeśli zużyjemy je wcześniej pozostaniemy całkowicie bezbronni ponieważ nasz bohater nie posiada standardowej broni. Zapomnijcie więc o swobodnym siekaniu potworów. Tutaj liczy się wyłącznie taktyka.

Ale i nad nią ciężko pracować skoro opisy umiejętności niewiele nam mówią, przeciwnicy nie posiadają paska życia i zwyczajnie nie wiemy nawet czy nasze ataki odnoszą jakikolwiek skutek. Niestety mnie taka gra w ogóle nie bawiła. Co z tego, że po zabiciu wroga mam możliwość ocalenia jego duszy (i tym samym powiększenia swojego paska zdrowia) lub poświęcenia jej w celu zwiększenia siły ataku, jak to drugie jest kompletnie nie odczuwalne… Przez to podczas rozgrywki odczuwa się chaos, tym bardziej, że twórcy nie pokusili się o tutorial. Wszystkiego trzeba nauczyć się metodą prób i błędów. Być może w pełnej wersji zostanie to lepiej wytłumaczone, ale jakoś w to wątpię, tym bardziej, że demo to po prostu sześć pierwszych rozdziałów gry.

Spodziewałam się zupełnie innej rozgrywki. Myślałam o otwartym świecie, misjach pobocznych, fabule, która wciągnie bez reszty. Niestety walka na małych, zamkniętych i dość brzydkich arenach z garstką wrogów nie sprawia mi frajdy. Rozmyte tekstury podłoża i brak szczegółów przy tak skromnych objętościowo lokacjach są dla mnie karygodne. Przyłożono się jedynie do projektów samych postaci i bossów, ale i tak w kontekście całej gry marne to pocieszenie. Przedstawienie samej historii w formie tekstowej też jest moim zdaniem średnio udane. Na próżno doszukiwałam się ciągłości fabularnej w kontekście potyczek z kolejnymi wrogami. O nich samych też więcej dowiedziałam się z pobocznych opisów świata, które można znaleźć w księdze niż z głównej historii. Jedynie co nie rozczarowało mnie w tej grze to oprawa dźwiękowa – muzyka jest naprawdę klimatyczna, a głosy postaci odpowiednio dobrane.

Niestety nie jestem fanem gier pokroju Monster Huntera, a do takich najwyraźniej kierowany jest Soul Sacrifice. Pierwsze godziny z grą zniechęciły mnie do dalszej zabawy i raczej nie zanosi się na to, bym zmieniła zdanie po pełnej wersji. Na szczęście demo jest dostępne dla wszystkich na PS Store więc każdy z Was może osobiście się przekonać, czy Soul Sacrifice jest tym, na co czekaliście.