PODSUMOWANIE: Windows 8.1 – wiemy już wszystko

Windows 8.1, darmowa aktualizacja do obecnej na rynku “Ósemki” była główną gwiazdą trwającej konferencji BUILD. Nie bez powodu. Windows 8 sporo “namieszał” na rynku, będąc jednym z najbardziej kontrowersyjnych produktów Microsoftu w historii. Dokąd Microsoft zmierza z 8.1?
PODSUMOWANIE: Windows 8.1 – wiemy już wszystko

O Windows 8.1 piszemy już od dłuższego czasu. Kilka miesięcy temu do Internetu wyciekła kompilacja systemu (nazywanego wówczas Windows “Blue”), a kilka tygodni temu Microsoft oficjalnie potwierdził, że ów system istnieje i prace są już w zaawansowanym stadium. Można nawet pobrać już wersję rozwojową systemu, by móc sprawdzić jego możliwości, mimo iż to nie jest jeszcze ukończona jego wersja. Sam system pojawi się pod koniec bieżącego roku, jako darmowa aktualizacja do Windows 8, a także jako osobny produkt. Jakie problemy w nim rozwiązano?

Windows 8.1 – Aplikacje

Windows 8 (a także Windows RT) to, między innymi, zupełnie nowy interfejs, który jest zoptymalizowany nie tylko pod klawiaturę i myszkę, tak jak poprzednie wersje Okienek, ale również pod obsługę dotykiem. Rzecz jasna nowy interfejs wymaga nowych aplikacji. Microsoft zapewne spodziewał się, że popularność platformy Windows skłoni deweloperów do błyskawicznego napisania tysięcy świetnych aplikacji. Pierwszy warunek (ilościowy) został, jako tako, spełniony. Drugi, niestety, leży. Dobrych aplikacji w Sklepie Windows jak na lekarstwo.

Microsoft jest świadom tego problemu. Nie mówił tego wprost (wszak BUILD to konferencja dla deweloperów, więc niejedną osobę obecną na Sali mógłby taką uwagą urazić), ale dał wyraźnie do zrozumienia, że pracuje nad tym. Steve Ballmer zapowiedział zwiększenie wysiłków we wspieraniu deweloperów tworzących gry i aplikacje. Jako przykład podał Flipboard, aplikację NFL a także… Facebooka (tak, do tej pory Facebook nie miał oficjalnej aplikacji dla Windows 8). Tych ważnych, dopracowanych produktów ma być dużo więcej.

Schizofrenia Windows uleczona

Podstawową wadą pomysłu na interfejs Windows 8 jest potrzeba zachowania Pulpitu i kompatybilności wstecznej ze starszymi aplikacjami. I tak jak możemy stwierdzić, że nowy interfejs sprawuje się wybornie, tak jak klasyczny interfejs Pulpitu, tak wrzucenie obu do jednego systemu zostało zrobione dość niedbale. W Windows 8 Pulpit to aplikacja, w której uruchamiane są aplikacje. Uruchamiając Pulpit w Windows 8 przechodzimy do zupełnie innego świata, a przełączanie się pomiędzy dwoma interfejsami jest mało intuicyjne.

W Windows 8.1 to się zmieniło. Zastosowano kilka psychologicznych, wizualnych sztuczek, dzięki którym te dwa światy przestają być tak bardzo od siebie odmienne. Przykładowo, przechodząc na ekran startowy w Windows 8, Pulpit znikał całkowicie. Teraz możemy ustawić wspólną tapetę zarówno dla Pulpitu, jak i ekranu startowego. W efekcie kafelki wyskakują na środek ekranu, ale w tle dalej widzimy ustawioną przez nas, nieco przyciemnioną tapetę. Jakże drobna zmiana, pozornie tylko estetyczna, a jak bardzo to ułatwia odnalezienie się. Dzięki temu prostemu zabiegowi aplikacje Modern UI i ekran startowy wydają się być częścią integralną Pulpitu, ładnie z nim zintegrowaną.

Dodano też przycisk Start na Pulpicie. To również tylko i wyłącznie kosmetyczna zmiana, bowiem przycisk Start nie oznacza tego samego, co Menu Start. Wywołuje on, tak jak w Windows 8, ekran startowy. Jednak dzięki jego obecności na ekranie, od razu, intuicyjnie, wiemy gdzie kliknąć.

Jeżeli nasz komputer służy nam przede wszystkim do bardziej zaawansowanej pracy, a więc na Pulpicie, możemy skonfigurować go tak, by od razu prezentował nam Pulpit, bez wyświetlania rozwiniętego ekranu startowego.

Bing to nie tylko aplikacja, to część Windows 8.1

Microsoft Bing specjalizuje się w wyszukiwaniu kontekstowym. Mało kto z nas zdaje sobie z tego sprawę, bowiem w naszym kraju Microsoft wyłączył większość mechanizmów tej wyszukiwarki, przez co jej skuteczność jest znikoma. Jednak kto obcował z Windows 8, zapewne kojarzy takie aplikacje, jak “Podróże”, “Finanse” czy “Wiadomości”. Te aplikacje całkowicie opierają się na danych wyszukiwarki Bing. To ona sprawdza w Internecie, na przykład, notowania giełdowe, by aplikacja Finanse mogła wyświetlić swoje wyniki. Microsoft idzie za ciosem i zaoferuje dużo więcej, niż proste “appki”

Wyszukiwarka systemowa Windows 8.1 robi olbrzymie wrażenie

Wyszukiwarka systemowa Windows 8.1 robi olbrzymie wrażenie

W Windows 8.1 cała systemowa wyszukiwarka będzie opierała się na bingowych mechanizmach. Będzie skanowała zarówno nasz komputer w poszukiwaniu odpowiedzi na zapytanie (czyli tak, jak dotychczas), jak i Internet. Przykładowo, po wpisaniu “Marylin Monroe” wyświetlone zostaną wszystkie pliki, aplikacje, zdjęcia i filmy, które są związane z naszym zapytaniem. Ale oprócz tego wyszukiwarka przeskanuje Internet i pokaże nam ciekawe zdjęcia aktorki, jej biografie i wszystkie niezbędne informacje.

Działa to w sposób niesamowity i uważam, że to największa rewolucja w Windows 8.1. Niestety, mam jednak pewną wątpliwość. Nikt mi nie chciał odpowiedzieć na pytanie jak to będzie działało w takich krajach, jak Polska. Ostateczną odpowiedź poznamy dopiero jesienią, jak Windows 8.1 pojawi się w ukończonej wersji.

Bing jako… platforma dla deweloperów

Jedną z najcieplej przyjętych nowości dla deweloperów, ogłoszonych na konferencji BUILD, było udostępnienie nowych, przydatnych Bing API, które deweloperzy mogą wykorzystać przy pisaniu swoich aplikacji. Microsoft szczegółowo omówił dwie z nich.

Pierwsza, to funkcja Bing OCR, pozwalająca na optyczne rozpoznawanie tekstu na zdjęciu. Dzięki niemu twoja aplikacja będzie mogła, na przykład, skanować zrobione aparatem fotograficznym zdjęcie karty dań, a następnie zaoferować informacje na temat poszczególnych pozycji.

Ten sam przykład karty dań został wykorzystany przy prezentacji innego API. A co jeśli owo menu pochodzi z Chin, czy z Hiszpanii? Tu przyda ci się Bing Translator API. Dzięki niemu twoja aplikacja automatycznie rozpozna język, a następnie przetłumaczy go na inny, wybrany przez ciebie. Nie zabrakło też syntezy mowy. Zapytaliśmy się, czy jest dostępna również polska wersja syntezy mowy. Polski głos, jak najbardziej, jest częścią Binga.

Szlifowanie Windows 8

Lifting, jaki spotka Windows 8 po aktualizacji, to również setki, jeżeli nie tysiące, drobnych zmian. Klawiatura ekranowa będzie nie tylko podpowiadała słowa nad przyciskami, jak dotychczas, ale będzie pozwalała jednym gestem palca autouzupełnić wpisywany wyraz, podobnie jak w BlackBerry 10. Klient poczty z prymitywnej aplikacji stał się wygodnym centrum zarządzania korespondencją, z dziesiątkami nowych funkcji. Połączenie przychodzące na Skype nie wymaga już odblokowania ekranu. Przeglądarka zdjęć pozwoli na ich prosty retusz, edycję czy nałożenie pseudoinstagramowych filtrów.

Bardzo ważną i ciekawą zmianą jest dynamicznie dobierane DPI do monitorów. Dotychczas w systemach Windows było jedno, globalne ustawienie DPI. Teraz możesz je ustawiać dla każdego ekranu osobno, co może znacznie zwiększyć wygodę pracy na systemach wielomonitorowych.

Windows 7 był wydajniejszy od Visty, Windows 8 od “Siódemki”. Co z Windows 8.1?

Aktualizując system do wersji 8.1, kiedy ta w końcu się pojawi do pobrania w końcowej wersji, powinniśmy w zauważalny sposób odczuć zmianę w wydajności. Microsoft prezentował na żywo różnice przy uruchamianiu tej samej aplikacji na Windows 8, i Windows 8.1, na tym samym sprzęcie. Różnicę widać było gołym okiem.

Aplikacje uruchamiają się od pięciu do trzydziestu procent szybciej, zużywają od dziesięciu do dwudziestu procent mniej pamięci, reagują też na interakcję ze stront użytkownika od 15 do 35 procent szybciej. Jako urządzenie referencyjne, do którego “pasują” te liczby, Microsoft wskazał Surface’a Pro.

Co deweloper musi zrobić, by to wykorzystać? Cytując przedstawiciela Microsoftu, z którym udało nam się zamienić kilka słów podczas konferencji BUILD: “wystarczy raz jeszcze skompilować aplikację za pomocą nowego SDK, być może w niektórych miejscach dodać kilka linijek kodu, i… to wszystko”.

b

Wielozadaniowość na tabletach, tym razem na serio

Dotykowy interfejs Windows 8 ma jedną przewagę nad konkurencyjnymi platformami. Pozwala on bowiem na wyświetlenie dwóch aplikacji równocześnie na ekranie. Tylko niektóre przeróbki androida pozwalają na coś podobnego i tylko dla wybranych aplikacji. W Windows 8 możemy wyświetlić dowolne dwie “modernowe” aplikacje obok siebie. Teoretycznie.

Praktycznie ekran dzieli się na dwie nierówne części. Ta większa wyświetla pełen interfejs aplikacji, ta mniejsza ograniczony. Przy czym ów ograniczony faktycznie jest bardzo ograniczony. Oznacza to więc, że sprawdza się to wybornie, jeżeli jedną aplikacją jest, na przykład, przeglądarka internetowa czy odtwarzacz wideo, a drugą coś, co nie wymaga za dużej ilości kontrolek interfejsu czy przestrzeni na ekranie (na przykład komunikator internetowy czy odtwarzacz muzyki). Windows 8.1 znosi te ograniczenia.

Ekran można dzielić na dwie części o dowolnym rozmiarze. Po lewej stronie możesz mieć, na przykład, edytor tekstu, po prawej zaś, na przykład, przeglądarkę internetową, i z obu korzystać w wygodny sposób. A jeżeli masz wyświetlacz o bardzo dużej rozdzielczości możesz otworzyć trzy i więcej aplikacji. Można też, w końcu, otwierać kilka instancji tej samej aplikacji. Dwie przeglądarki Internet Explorer obok siebie? W Windows 8 nie było to możliwe, w Windows 8.1 nie będzie z tym problemu. Rzecz jasna, mowa tu o interfejsie Modern, a nie o pulpitowych okienkach.

Twoją aplikację będzie można łatwiej znaleźć

Jednym z gorszych efektów pracy projektantów Microsoftu był moduł Sklepu. To był mały, niefunkcjonalny koszmarek, którego musieliśmy używać za karę, by móc instalować aplikacje. Windows 8.1, na szczęście, ma nowego klienta Sklepu, który w niczym nie przypomina starszą wersję. Interfejs we wszystkich miejscach Sklepu został napisany na nowo. Na zrzutach ekranu prezentuje się to bardzo atrakcyjnie. Jak się będzie sprawdzał, nie chcę jednak oceniać. Poczekam do testów. Wprowadzono jednak, na szczęście, jedną istotną zmianę: możliwość automatycznego instalowania aktualizacji aplikacji. Windows 8 tylko powiadamiał o dostępnych aktualizacjach, zmuszając użytkownika do ręcznego ich zatwierdzania. W Windows 8.1 należy to już do przeszłości.

Testy Windows 8.1 czas zacząć

Windows 8.1 w wersji rozwojowej, nieukończonej, jest już dostępny do pobrania. My już to zrobiliśmy i wkrótce podzielimy się naszymi wrażeniami z testów. Was zachęcamy do tego samego. Pamiętajcie jednak, że macie do czynienia z produktem, nad którym wciąż prowadzone są prace, więc może on wciąż zawierać mniej lub bardziej poważne błędy, usterki i niedoróbki.

My, podczas prezentacji, podzieliliśmy entuzjazm gości. Wygląda na to, że Microsoft znalazł dobry kompromis pomiędzy słuchaniem informacji zwrotnej od swoich użytkowników a asertywnym podejmowaniem decyzji dotyczących kreowania przyszłości komputerów PC.

Internet Explorer w końcu wyznacza trendy, zamiast je nadganiać

“Sieć to killer-aplikacja” – tymi słowami Microsoft rozpoczął prezentację przeglądarki Internet Explorer 11. Rozglądając się po sali (a przynajmniej wśród innych dziennikarzy) można było dojrzeć sarkastyczne uśmieszki. Trudno się dziwić. Dopiero od dziewiątej wersji Internet Explorer jest przyzwoitym produktem, a “dziesiątka” zawiera tyleż usprawnień, co udziwnień. Nikt się nie spodziewał czegokolwiek rewolucyjnego. Po zakończeniu prezentacji dziennikarze bili brawo, a w kuluarach, rozmawiając między sobą, wyrażali szczere zaskoczenie. Internet Explorer 11 jest czymś innowacyjnym. Piekło zamarzło.

Po pierwsze, przeglądarka ta jest bardzo szybka. Prezentowano ją na komputerach Surface Pro, na żywo pokazując nam przeróżne benchmarki. Zarówno te Microsoftu, jak i niezależnych twórców. W praktycznie każdym okazywała się lżejsza i wydajniejsza od konkurencji. A w testach multimedialnych czy przetwarzania złożonych operacji, Internet Explorer, dzięki pełnemu wykorzystaniu GPU do przeliczeń, wyprzedzał resztę o parę długości.

Benchmark LawnMark. Ukończenie go zajęło Internet Explorerowi 11 kilkanaście sekund. Po dwóch minutach zrezygnowaliśmy z patrzenia, jak Chrome się dusi.

Benchmark LawnMark. Ukończenie go zajęło Internet Explorerowi 11 kilkanaście sekund. Po dwóch minutach zrezygnowaliśmy z patrzenia, jak Chrome się dusi.

Wydajność, to jednak nie wszystko. Liczy się również funkcjonalność. A tu Microsoft miał dużo do nadrobienia. Na szczęście, wygląda na to, że się udało. Internet Explorer 11 w czasie rzeczywistym synchronizuje dane z twoim Kontem Microsoft w chmurze. Dzięki temu wszystkie twoje dane (zapisane hasła, historia, ulubione, aktualnie otwarte karty) są dostępne na wszystkich twoich urządzeniach z Windows. To obecne jest już od dawna u konkurencji, w końcu też trafiło do nowej przeglądarki Microsoftu.

To, co jednak robi wrażenie, to optymalizacja pod dotyk. Kojarzycie zapewne wiele stron, które nie działają za dobrze wykorzystując interfejs dotykowy. Wystarczy rozwijalne menu, które się aktywuje po najechaniu na nie kursorem myszki i już mamy poważny problem. W Internet Explorerze 11 wystarczy przytrzymać palec, tak jakbyśmy wykorzystywali kursor “gryzonia”. Menu się rozwija, a następnie zostaje na ekranie, byśmy mogli wybrać którąś z podopcji. To tylko jeden z wielu przykładów. Żadna inna przeglądarka nie radziła sobie tak dobrze z “nie dotykowymi” witrynami, co Internet Explorer.

Dzięki przeniesieniu wszystkich obliczeń do GPU, przeglądarka działa nie tylko wydajnie, ale również płynnie. Powiększanie witryn internetowych za pomocą multi-touch działa niesamowicie płynnie. Tak jak przewijanie witryn. Co więcej, w czasie gdy my przeglądamy zawartość danej witryny, IE 11 cały czas pracuje, renderując kolejne podstrony. Dzięki temu po kliknięciu w łącze, kolejna podstrona pojawia się na ekranie w ułamek sekundy.

Usprawniono również pasek adresu. Możemy go skonfigurować tak, by nie znikał, tak jak w Internet Explorerze 10, co może okazać się szczególnie przydatne na dużych ekranach. Wraz z paskiem adresu nie znikają też otwarte karty, jeżeli sobie tego zażyczymy. Zniesiono też limit otwartych kart, a właściwie, to zwiększono go do 100. Co więcej, te otwarte w tle praktycznie nie pochłaniają zasobów komputera. Tak dobrze, jak dotąd, działała tylko Opera. Pasek adresu potrafi również inteligentnie uzupełniać brakujące fragmenty adresu, podpowiadać podobne strony, a także… odpowiadać na proste pytania. Podczas prezentacji wpisano w niego “pogoda w San Francisco”: nad podpowiedziami ukazała się ikona prezentująca wizualnie dokładnie to, co wpisaliśmy. Poprawiono też dotychczas koszmarnie rozwiązane “Ulubione”: nareszcie można nimi bezproblemowo zarządzać.

Nie zabrakło też integracji z systemem. Przypięte do ekranu startowego witryny od teraz funkcjonują również jako aktywne kafelki, prezentując aktualne informacje z owej przypiętej strony internetowej. Nareszcie też pojawiła się obsługa WebGL: Microsoft świadomie czekał z jej implementacją do momentu, w którym specyfikacja tego standardu wykluczyła niedoskonałości dające możliwość włamania się do komputera użytkownika.

WebGL trafia do Internet Explorera 11

WebGL trafia do Internet Explorera 11

Internet Explorer 11 stał się szybką, funkcjonalną, innowacyjną przeglądarką. Ma właściwie wszystkie funkcje od konkurencji, a korzystanie z niego to prawdziwa przyjemność. Pamiętajmy jednak, że mieliśmy możliwość zabawy nim tylko na wydajnym Surface Pro, z dopieszczonymi sterownikami graficznymi. Czy na wszystkich komputerach będzie to funkcjonowało tak dobrze? To pokażą dopiero nasze testy.

SkyDrive zamiast… pamięci na dysku?!

Dysk internetowy Microsoftu należał do prekursorów tego typu usług. Dziś jednak różni się od konkurencji niuansami. Microsoft skupił się na tworzeniu aplikacji dla swojego e-dysku, nowym interfejsie webowym i przeróżnymi innymi mniej lub bardziej istotnymi rzeczami, które jak najbardziej ulepszają usługę, ale w żadnym wypadku nie zwiększają jej możliwości. Dziś, na konferencji BUILD, zaprezentowano jego nowe możliwości.

SkyDrive będzie ściśle zintegrowany z Windows 8.1. Do tego stopnia, że system, oraz wszystkie zainstalowane aplikacje, będą go widziały jako dostępną pamięć lokalną do wykorzystania. Microsoftowi bardzo zależy na tym, byś trzymał(a) jak najwięcej danych w chmurze. Ma to niewątpliwą zaletę: masz dostęp do swoich plików gdziekolwiek jesteś, z jakiegokolwiek urządzenia korzystasz. Gigant może mieć jednak problem z przekonywaniem do tego swoich użytkowników w świetle afery PRISM. Zresztą, nie tylko on.

SkyDrive jednak zyskał jedną, dodatkową zaletę, poza ścisłą integracją z Windows. Jak już wspominaliśmy wcześniej, Microsoftowi zależy, byś trzymał(a) jak najwięcej danych w chmurze, które synchronizują się z twoim urządzeniem. Niech więc tak będzie. Powiedzmy, że wykupiliśmy 100 GB dodatkowej przestrzeni i je zapełniliśmy. Wszystko jest w porządku, dopóki korzystamy z naszego notebooka z pojemnym dyskiem. A co z tabletem, na którym mamy 32 GB wolnego miejsca?

SkyDrive inteligentnie dba o zajmowane przez synchronizowane dane miejsce. Nie pobiera całych plików, a ich metadane. Dopiero jak nas jakiś plik zainteresuje, pobiera go w całości i przetrzymuje na dysku. Jeżeli przez dłuższy czas do niego nie zaglądamy, ponownie jest on zamieniany na same metadane. Jeżeli często go otwieramy, jest dostępny cały czas w trybie offline.

A po co w ogóle pobierać te metadane? Jak już wspominaliśmy wyżej, SkyDrive ma nie być czymś dostępnym za pomocą dedykowanej aplikacji czy witryny internetowej, a pełnić rolę taką samą, jak pamięć lokalna. Chodzi o… indeksowanie przez wyszukiwarkę Windows. Za każdym razem, gdy szukasz jakiegoś pliku, wyniki ze SkyDrive pojawiają się błyskawicznie, dokładnie tak samo, jak w przypadku danych z pamięci lokalnej.

Całość robiła dobre wrażenie. Faktycznie, podczas prezentacji usługi działało to bezbłędnie. Fakt, na wydajnym komputerze i szybkiej sieci Wi-Fi, ale ciężko było odróżnić przeglądanie danych przetrzymywanych lokalnie od tych w chmurze. Co ważne, przy zużyciu minimum pamięci podręcznej.

Rzecz jasna, przynajmniej na razie, te możliwości dostępne są tylko na Windows 8.1. Inne systemy muszą dalej zadowolić się dedykowaną aplikacją, która albo synchronizuje wszystkie dane, albo tylko ręcznie wskazane przez nas foldery.

Office w końcu używalny na tabletach?

Microsoft Office 2013 i najnowsze wydanie Office 365 miały mieć interfejs zoptymalizowany pod obsługę dotykiem. Niestety, okazało się to niespełnioną obietnicą. Co prawda istnieje w nim “tryb dotykowy”, ale zamienia on interfejs z zupełnie nieużywalnego do ledwo używalnego. By móc wygodnie pracować z Office, nadal potrzebujemy myszki lub gładzika, albo chociaż rysika.

Microsoft doskonale o tym wie, i po cichu pracuje nad nowym, w pełni dotykowym pakietem Office. Dziś nam go zaprezentował. Aczkolwiek “prezentacja” to zdecydowanie zbyt duże słowo. Pokazano PowerPointa, i to w najmniej spodziewanym momencie, podczas jednego z wykładów na temat tworzenia aplikacji.

Prezentacja trwała raptem kilkanaście sekund. Zanim zdążyliśmy podnieść aparaty i szybko zrobić jakiekolwiek zdjęcie, została ona zakończona. Co więc możemy powiedzieć na jego temat? Bardzo niewiele. Zaprezentowano nowego PowerPointa, który działał płynnie i stabilnie na Surface Pro. Prezenterka nie miała zadnych trudności z tworzeniem kolejnych slajdów wykorzystując wyłącznie swoje palce.

Niestety, nikt nam nie chciał odpowiedzieć na żadne, bardziej szczegółowe pytanie. Wiemy tylko, że to “pierwsza publiczna prezentacja, kolejna nastapi nieprędko”. Nie znamy też daty premiery, ale spróbowaliśmy dowiedzieć się nieco więcej w kuluarach BUILD-a. Jeden z przedstawicieli, ku zgrozie stojącego obok pracownika PR, stwierdził tylko, że “jeszcze w tym roku powinniśmy mieć coś do opisywania”.

Trzymamy za słowo!

Visual Studio 2013 trzyma poziom

Wydawać by się mogło, że głównie Windows 8.1 będzie w centrum uwagi gości konferencji. BUILD to jednak specyficzne wydarzenie, ze specyficzną publiką. I tak jak zmiany w systemie Microsoftu zostały przyjęte brawami, tak po prezentacji Visual Studio 2013 składająca się z kilku tysięcy deweloperów publika wiwatowała.

Po zebraniu wszystkich informacji na BUILD omówimy ów pakiet programistyczny bardziej szczegółowo, ale już teraz możemy wam zdradzić, że Visual Studio 2013 to ponad pięć tysięcy nowych API, które programiści mogą wykorzystywać. Pakiet ten uwzględnia też obecne realia, czyli świat pełen urządzeń przenośnych. Oprogramowanie potrafi oszacować, na przykład, ile zasobów procesora, karty graficznej i karty sieciowej wykorzystuje twoja aplikacja, przeliczając to na zużycie energii, pozwalając na tworzenie lepiej zoptymalizowanego kodu i energooszczędniejszych programów.

Visual Studio 2013 jest już dostępny do pobrania. Nie jest to jeszcze końcowa wersja pakietu, nadal trwają nad nią prace.

Pisanie aplikacji dla Xbox One ma być banalnie proste

Na działającego Xbox One mogliśmy tylko popratrzeć. Z odległości.

Na działającego Xbox One mogliśmy tylko popratrzeć. Z odległości.

Xbox One, niestety, nie był przesadnie promowany na konferencji BUILD. Nie było Wielkich Ogłoszeń dla deweloperów, zabrakło informacji innych, niż te, które już znamy. Przynajmniej oficjalnie. Jednak zaletą obecności na microsoftowej konferencji dla deweloperów jest to, że można zadawać pytania. Niestety, na większość nie uzyskaliśmy odpowiedzi. Jest jednak coś, co udało nam się “wyciągnąć” od jednego z przedstawicieli Microsoftu.

Jak już wiadomo, Xbox One będzie rozbudowanym centrum multimedialnym, a nie tylko konsolą do gier. Oznacza to, że będzie oferował, zresztą podobnie jak jego poprzednik, aplikacje, które będą zapewniać treści. Xbox 360 również oferuje aplikacje do pobrania, ale jest ich przeraźliwie mało, z uwagi na sprawowaną przez Microsoft ścisłą nad nimi kontrolę. Xbox One ma być znacznie bardziej otwarty.

Model biznesowy dla deweloperów to wciąż tajemnica. Ale jak właściwie stworzyć te aplikacje? Jak się nauczyć ich możliwości? Jak nam powiedział przedstawiciel Microsoftu: “zacznij pisać dla Windows 8”. Xbox One ma mieć dokładnie to samo środowisko programistyczne, co Windows 8. Nie oznacza to jednak, że aplikacje będzie można przenosić między platformami na zasadzie “kopiuj -> wklej”. Z bardzo prostej przyczyny: interfejs. Xbox One nie będzie wyposażony w myszkę, klawiaturę czy ekran dotykowy. Wykorzystuje też technologię interfejsu SmartGlass. Deweloper będzie musiał o tym pamiętać tworząc swoją aplikację na konsolę Microsoftu. Jeżeli jednak chodzi o resztę kodu, tu cytuję, “w 98 procentach będzie to ten sam kod, radzę więc zacząć pisać już teraz, by mieć przewagę nad konkurencją”.

Zainteresowani?

Quo vadis, Microsoft?

Windows 8 to powtórka błędów z Windows Vista. Następca Windows XP, mimo koszmarnie długiego czasu powstawania, pojawił się za wcześnie. Było to spowodowane przerwaniem prac nad Longhornem i rozpoczęcie całego projektu od nowa. Mimo tego opóźnienia, był niedopracowany i wymagał końcowych szlifów. Na dodatek Microsoft przeliczył się jeżeli chodzi o chęci wymiany przez konsumentów komputerów na nowe. Windows Vista był zoptymalizowany pod procesory wielordzeniowe, wówczas nowość na rynku. Konsumenci nie widzieli potrzeby wymiany swoich jednordzeniowych komputerów, skoro Windows XP działał na nich sprawnie. Vista już, niestety, nie.

Microsoftowi potrzebny był Windows 7. System, który pojawił się dwa lata później, który usuwał usterki Windows Vista i który pojawił się w czasach, w których wielordzeniowe procesory nie były już nowinką techniczną.

Windows 8 bardzo przypomina wspomnianą Vistę. Również jest systemem, któremu zabrakło końcowych szlifów. Na dodatek Microsoft liczył na to, że konsumenci będą specjalnie dla niego kupować nowe komputery. Tak jak w przypadku Visty i wielordzeniowych procesorów, niestety, przeliczył się. Miał być boom na dotykowe ekrany, a tymczasem sprzętu z Windows 8 nie było na rynku za wiele, był drogi i niezgrabny. Konsumenci pozostali więc przy swoich tradycyjnych notebookach, na których nowy interfejs Windows 8 nie był bardziej wygodny od tego z Windows 7, a zatem nauka jego obsługi okazywała się inwestycją bez korzyści.

Teraz mamy Windows 8.1, doszlifowany Windows 8. Wejdzie on na rynek wraz z dziesiątkami urządzeń o przeróżnych formach, konfiguracjach i, co ważne, cenach (Iconia W3 ma kosztować, szacunkowo, około 1300 złotych!). Na dodatek, w przeciwieństwie do aktualizacji do Windows 7, aktualizacja do Windows 8.1 jest darmowa.

Deweloperzy rozjeżdżali się do domów pełni entuzjazmu. Microsoft nakarmił swoją Armię przekonującą Dobrą Nowiną. Nas też przekonał. Pamiętajmy jednak, że to tylko starannie wyreżyserowane prezentacje. O tym, czy nowe produkty i usługi Microsoftu podbiją rynek, zdecydują one same, a także nastroje konsumentów. BUILD 2013 w żadnym wypadku nie jest zapowiedzią wygranej batalii, a co najwyżej otuchą dla partnerów Microsoftu. Firmy, która nigdy wcześniej nie musiała się mierzyć z tak mocną i silną konkurencją.