Dwa dni później Marsh został wezwany na przesłuchanie. Myślał, że chodzi o zwykłe złożenie wyjaśnień, tymczasem jak tylko stawił się na posterunku został… zaaresztowany i zamknięty w celi. Dowiedział się, że jego iPad został zakupiony i aktywowany za pomocą jego nazwiska. Marsh postanowił zapłacić kaucję, by opuścić areszt.
Dopiero siedem tygodni później policja odnalazła tablet, 350 kilometrów od miejsca zamieszkania Marsha. Policja zwróciła kaucję a Tesco postanowił zwrócić pieniądze swojemu klientowi. Marsh, jak twierdzi, nie otrzymał żadnych przeprosin.