Dron “zaatakował” gości na weselu

W sierpniu Barry Billcliff zdecydował, że wykorzysta drona do nagrywania materiału z własnego ślubu, który odbywał się na terenie Zamku Searles w Windham (New Hampshire). Nie byłoby w tym może nic złego, gdyby nie fakt, że wesele odbywało się nie na otwartej przestrzeni, ale pod specjalnym namiotem. Do tego właściciel zamku i zarazem organizator przyjęcia poinformował Pana Młodego znacznie wcześniej o zakazie latania dronem na terenie zamku i jego okolic.
Dron “zaatakował” gości na weselu
fot. dronelife.com

fot. dronelife.com

Mężczyzna jednak nic sobie z tego nie robił. Gdy podczas przyjęcia organizator zwrócił mu uwagę, zaprzestał na chwilę pilotażu, ale jakiś czas później ponownie odpalił drona. Zanim obsługa imprezy dotarła do Pana Młodego, by upomnieć go ponownie, było już za późno. Dron stracił sterowność (prawdopodobnie zawiniły tu łożyska) i trafił w głowę dwójkę gości. W wyniku wypadku jedna z kobiet została ranna w czoło (założono jej 20 szwów), a druga doznała wstrząsu mózgu i złamania nosa oraz kości policzkowych.

Teraz kobiety wniosły pozew przeciwko Panu Młodemu oraz organizatorowi przyjęcia, za tak rażące zaniedbanie. Billcliff wraz z małżonką przyznają, że w feralnym momencie za pilotaż drona odpowiadał ktoś z gości. Pan Młody zostawił na moment drona na stole wraz z kontrolerem i udał się na parkiet, kiedy doszło do zdarzenia. Trudno powiedzieć jak zakończy się proces. Mimo wszystko to Billcliff złamał zakaz i wniósł na salę drona.

“Zdrowy rozsądek podpowiada, że nic dobrego nie może wyniknąć z latania dronem wewnątrz namiotu złożonego z drogich tkanin i wiszących pod nim żyrandoli.” -komentuje sprawę organizator przyjęcia.