Ka-52 to podstawowy sprzęt Rosji do panowania w powietrzu, który masowo niszczą Ukraińcy. W piątek świat obiegła informacja na temat kolejnego już, zestrzelonego śmigłowca Ka-52, będącego dla Rosjan platformą teoretycznie idealną do niszczenia celów powietrznych i naziemnych.
Ukraińskie siły zniszczyły już jedenasty rosyjski śmigłowiec Ka-52
Ukraińskie wojsko opublikowało w piątek dowód na zestrzelenie kolejnego rosyjskiego śmigłowca w pobliżu Charkowa. W incydencie miało zginąć dwóch rosyjskich pilotów i to osiągnięcie ukraińskich sił nie było jedynym w ostatnim czasie, bo na początku kwietnia te zestrzeliły inny rosyjski śmigłowiec Ka-52 z wykorzystaniem pocisku przeciwpancernego.
Czytaj też: Pentagon dostanie swój mobilny reaktor nuklearny do kontenera od Idaho National Labs
Z tego co wiadomo, do tej pory Rosja straciła przynajmniej 11 śmigłowców Ka-52 w trakcie swojej inwazji (na te zestrzelenia są twarde dowody). Z oficjalnych źródeł wynika jednak, że nie jest to ciągle nawet 1/10 wszystkich wyprodukowanych maszyn, bo od 2008 roku do teraz rosyjskie Arseniewskie Zakłady Lotnicze „Progress” wyprodukowały ponoć 170 egzemplarzy śmigłowców Ka-52, z czego część trafiła do Egiptu.
Czytaj też: Czy rosyjski krążownik Moskwa był potężny?
Jednak każde uszczuplenie rosyjskiego zaplecza Ka-52 jest na wagę złota. Nie tylko dlatego, że nie wiemy, jak wiele maszyn tego kraju jest w stanie latać na ten moment, ale też ze względu na ogromną wartość bojową każdego śmigłowca. Ten jest wręcz latającym arsenałem z możliwością lotu z aż 2000 kg amunicji wszelkiego rodzaju.
Czytaj też: Nowe wsparcie dla Ukrainy od USA nie pozostawia złudzeń co do ogromnej wiary w obrońców
Z wykorzystaniem wszelkiego rodzaju bomb, pocisków czy działka, Ka-52 może niszczyć cele opancerzone i nieopancerzone, oddziały, inne latające wiropłaty oraz samoloty bez względu na warunki. Zaprojektowano je z myślą o zapewnieniu rosyjskim oddziałom lotniczym maszyn, które mogłyby zarówno przeprowadzać rozpoznanie, jak i misje szturmowe. Więcej na ich temat przeczytacie tutaj.