Konkurs czytelników: Epson L6190 – pierwsze wrażenia

Drukarka przyszła w sporym, dobrze zabezpieczonym pudle. Po wyciągnięciu, trzeba poodklejać wszystkie drobne zabezpieczenia i zabrać się za napełnienie pojemników na tusz. Nigdy nie miałem do czynienia z drukarką ze stałym zasilaniem w atrament, więc trochę obawiałem się tego rozwiązania. We wcześniej używanej HP czy profesjonalnym Epsonie P800, na którym drukuję zdjęcia, po prostu wymieniałem pojemniki i tyle. Kiedy z pudełka wyciągnąłem 8 sporych butelek (dwa komplety) oczyma wyobraźni zobaczyłem brudne ręce, poplamione spodnie, plamy na podłodze i kolorowego kota, który od razu zaczął ugniatać worki i włazić do pudełka. Na szczęście moje obawy były bezpodstawne, bo po odkręceniu butelek wystarczy włożyć je w odpowiednie otwory w pojemniku, a reszta dzieje się sama. Po prostu atrament spływa do pojemnika, a dzięki czemuś w rodzaju „korka niekapka”, zaplamienie czegokolwiek wokół graniczy z cudem.
epson l6190

Epson L6190 fot. Jakub Kaźmierczyk

epson L6190
Epson L6190 (fot. Jakub Kaźmierczyk)

Drukarka wylądowała na biurku, zastępując wysłużoną HP. Jak na drukarkę A4 mała nie jest. Jednak w porównaniu z wielką P800, wygląda na wręcz miniaturową. Co ważne, dzięki sporej głębokości, podajnik nie wystaje poza obudowę drukarki, a papier jest zamknięty, więc się nie kurzy. Tacka na gotowe wydruki też nie wyjeżdża zbyt daleko, więc na czas drukowania, drukarka nie zwiększa znacząco swoich rozmiarów. Na pochwałę zasługują wygodny panel sterujący z dotykowym, kolorowym ekranem i wskaźniki napełnienia pojemników. Wszystko jest czytelnie opisane, więc nawet laikowi nie przysporzy problemów.

epson l6190
Epson L6190 (fot. Jakub Kaźmierczyk)

Konfiguracja drukarki to również nic trudnego. Po napełnieniu pojemników, trzeba przejść przez proces kalibracji. Drukarka drukuje serię wydruków próbnych, na których oceniamy najlepiej wydrukowane pola testowe. Następnie, na ekranie wybieramy konkretny numer i zatwierdzamy. Dzięki temu procesowi mamy pewność, że głowica będzie poprawnie drukowała. Następnie urządzenie przechodzi proces inicjowania, który trwa kilka minut. Po podłączeniu, drukarka sama instaluje się w systemie (Mac OS), więc aby drukować, nie trzeba instalować żadnego oprogramowania. Jednak oczywiście jest taka możliwość. Po instalacji sterowników i oprogramowania, dostajemy asystenta druku zdjęć, czy skanowania. Ja jednak, przyzwyczajony do rozwiązań systemowych i drukowania z Adobe Lightroom, pozostanę przy tym sposobie, który nie jest gorszy. Jednak aplikacje dołączone do drukarki są jak najbardziej w porządku.

Dość często drukuję również różne rzeczy z telefonu, a usługa AirPrint działa bez zarzutu. Natomiast dzięki aplikacji Epson iPrint mogę zdalnie skanować czy przechwytywać i drukować dokumenty. Nie zabrakło funkcji drukowania zdjęć. Dodatkowo, drukarkę warto zarejestrować w serwisie Epson Connect, w którym urządzenie dostaje własny adres e-mail, na który wysyłając wiadomości, drukarka będzie je automatycznie drukować. Mamy również możliwość skonfigurowania skanowania z zapisem w chmurze czy druku zdalnego. Konfiguracja wszystkich usług, a w szczególności podstawowe zainstalowanie drukarki w systemie było naprawdę proste. Co prawda ustawienie bardziej zaawansowanych usług było nieco czasochłonne.
To tyle pierwszych wrażeń. Wielkimi krokami zbliża się 20 grudnia, a przed tą datą zawsze najwięcej drukuję i skanuję (księgowa zawsze ściga mnie o faktury). To czas wyzwań dla mojej nowej L6190.

Komentarz CHIP-a:

EcoTank ITS L6190 to najdroższy model spośród nowych drukarek Epsona. Ma m.in. podajnik na 250 kartek A4 oraz podajnik oryginałów dla skanera. Stąd duże gabaryty urządzenia, na co zwrócił uwagę Czytelnik. Jednak ładowanie papieru do szuflady (zamiast do tylnego podajnika) pozwala dosunąć urządzenie niemal do samej ściany, w efekcie nie zajmuje ono wiele miejsca. Jeśli chodzi o wyposażenie, warto wiedzieć, że cała seria L6000 ma również port Ethernet, co przyspiesza drukowanie przez sieć, szczególnie w biurze. Również ten Czytelnik zwraca uwagę na niekłopotliwe napełnianie tuszem, co potwierdza jakość nowego rozwiązania Epsona. Atutem serii L6000 są także dwa pełne zestawy atramentów. Jeśli chodzi o mobilną aplikację iPrint, zostały wymienione jej najważniejsze, ale nie wszystkie możliwości. Ciekawą funkcją jest na przykład integracja z usługami chmurowymi (Dysk Google, Microsoft OneDrive, Dropbox) oraz druk bezpośrednio z tych usług. | Grzegorz Łukasik

Więcej:bezcatnews