Lex hulajnoga
W określonych przypadkach hulajnogi elektryczne będą mogły poruszać się po chodniku. Dziać się ma tak w sytuacji, w której w danym miejscu brak ścieżki rowerowej, a na jezdni maksymalna dopuszczalna prędkość przekracza 30 km/h. Ministerstwo zaznacza, że generalnie korzystający z hulajnóg będą zobowiązani do poruszania się infrastrukturą rowerową. Ponadto, z elektrycznych pojazdów nie będą mogły na drogach publicznych używać dzieci do 10 roku życiu, a starsze (do 18 roku) muszą mieć kartę rowerową.
Minister Infrastruktury Andrzej Adamczyk obiecuje sprawne prace nad “lex hulajnoga”: W przyszłym tygodniu projekt zostanie wpisany do prac rządu – deklaruje polityk. Niemniej terminu, kiedy nowelizacja ma szansę wejść w życie, na razie nie znamy. Rafał Weber zauważa jeszcze: Polacy pokochali hulajnogi elektryczne, widać to w Warszawie i innych miastach. To są plusy, bo to alternatywne środki komunikacji, ale też zagrożenie. Założeniem projektu jest uregulowanie przemieszczania się UTO” – podkreśla wiceminister.
Lime: chętnie pomożemy autorom nowego prawa
Zapytałem przedstawiciela firmy Lime, wynajmującej te pojazdy, o ocenę obecnej sytuacji:
– Wspieramy uregulowanie problemu. Działamy w dziesiątkach miast na całym świecie, gdzie mamy do czynienia z różnymi rozwiązaniami prawnymi. Warto sprawdzić, jak w innych krajach rozstrzygnięto kwestię, to może być pożyteczne źródło inspiracji. Chętnie podzielimy się naszym doświadczeniem w ramach konsultacji społecznych. Z władzami miast także dzielimy się danymi na temat podróży naszej floty, aby ułatwiać urzędnikom decyzje dotyczące planowania przestrzennego – wyjaśnia firma.
A co teraz, dopóki nie zmieni się prawo?
Nowe przepisy regulujące sytuację hulajnóg wejdą w życie może za kilka miesięcy. Do tego czasu pozostaje układ, w którym w gruncie rzeczy nie wiadomo, jak te urządzenia traktować. Dziś, jak już zaznaczałem, nie są one formalnie pojazdami. Podinspektor Radosław Kobryś, radca Wydziału Opiniodawczo-Analitycznego Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji przyznaje w rozmowie z CHIP-em, że w tej chwili hulajnogi są dla funkcjonariuszy trochę kłopotliwe:
– W ustawie Prawo o ruchu drogowym nie ma obecnie kategorii, w której mieściłyby się hulajnogi elektryczne. Próżno też szukać stosownych regulacji w prawie unijnym, hulajnogi nie są ujęte w rozporządzeniu Rady Europejskiej w sprawie homologacji pojazdów. Czyli można powiedzieć, że wobec braków w legislacji, prawo musimy zastąpić zdrowym rozsądkiem, do czasu aż zostanie ono znowelizowane.
Jak zatem w najbliższym czasie policja będzie traktowała użytkowników hulajnóg? Gdzie mogą jeździć?
– Przede wszystkim, dziś jeszcze prawnie hulajnoga to nie to samo co rower, zatem nie możemy korzystać ze ścieżki rowerowej. Powinniśmy raczej poruszać się jak piesi, chodnikiem, a jeżeli go nie ma, to lewym poboczem drogi lub lewą krawędzią jezdni. W przypadku kolizji i ewentualnego karania osób, które prowadzą hulajnogi elektryczne nieodpowiednio, policja ma do tego w ustawie narzędzia. Stwarzający zagrożenie może zostać ukarany np. z art. 98 lub 86 Ustawy Kodeks wykroczeń za spowodowanie niebezpieczeństwa w ruchu drogowym – tłumaczy podinspektor Radosław Kobryś.
Policja podkreśla, że rozumiejąc obecną niejasną sytuację prawną, stara się do użytkowników hulajnóg podchodzić z dystansem i wyrozumiale. Funkcjonariusze mają też wątpliwości, czy wpuszczenie tych pojazdów (czasem) na ulice jest dobrym pomysłem, jeśli chodzi o bezpieczeństwo. Niemniej warto przypomnieć, że według pomysłu ministerstwa, dotyczyłoby to tylko dróg, gdzie mamy ograniczenie prędkości do 30 km/h.
Hulajnogi elektryczne trochę jak znak czasu
Miasta zmieniają się. 40 lat temu większość Polaków do pracy dojeżdżała komunikacją miejską. W latach 90 zachłyśnięci wolnością (oraz tanimi, wielokrotnie naprawianymi, powypadkowymi autami sprowadzanymi z Niemiec) przesiedliśmy się do samochodów. Teraz mierzymy się z przeładowaniem centrów dużych miast nadmiernym ruchem i szukamy czegoś nowego. Obok wypożyczanych rowerów miejskich, obecnych od kilku lat w większości dużych miast, pojawiły się także hulajnogi. Pojazdy te, wcześniej kojarzone albo z dziecięcą zabawką albo ze snobistycznym gadżetem, otrzymały silniki elektryczne. Tym samym sprawiły, że bez większego wysiłku można przemieszczać się z dość dużą prędkością.
O ile jeszcze pojedyncze hulajnogi elektryczne nie zwiastowały wielkiej zmiany, to wejście miejskich wypożyczalni spowodowało, że zaroiło się od nich w centrach miast. Możliwość pozostawienia hulajnogi właściwie gdziekolwiek, a nie, jak w przypadku rowerów miejskich, w odpowiednich stacjach, poskutkowało częstym zastawianiem chodników tymi urządzeniami. Użytkownicy porzucali je dosłownie gdziekolwiek. Wydaje się jednak, mówię to w oparciu o własne spostrzeżenia z Poznania oraz z dość często odwiedzanej przeze mnie Warszawy, że nauczyliśmy się trochę kultury w tym zakresie. Coraz częściej widać hulajnogi ładnie zaparkowane przy ścianach budynków lub zgrupowane obok siebie. Być może wszyscy potrzebowaliśmy nieco czasu. Teraz czekamy na nowe prawo. A jakie są wasze obserwacje i jak oceniacie propozycje ministerstwa? | CHIP
O innych prawnych problemach dotyczących nie tylko hulajnóg, ale także Ubera i Bolta, przeczytacie tutaj:
FELIETON: o tym, jak zaskoczył nas Uber, Bolt i elektryczne hulajnogi