Wielkie pokłady metanu to bomba, która może eksplodować w każdej chwili. Jeśli tak się stanie, ograniczenia emisji zdadzą się na nic

Alarmujące wieści spływają od naukowców, którzy prowadzili badania poświęcone pokładom metanu ukrytym u wybrzeży Mauretanii. Zdaniem autorów nagromadzenie tego szkodliwego gazu może być tak duże, by zauważalnie wpłynąć na globalną sytuację.
Wielkie pokłady metanu to bomba, która może eksplodować w każdej chwili. Jeśli tak się stanie, ograniczenia emisji zdadzą się na nic

Ludzkość dokłada licznych starań, aby ograniczyć emisje gazów cieplarnianych, takich jak metan i dwutlenek węgla. Ten pierwszy jest nieco pomijany, choć jego potencjał w napędzaniu globalnego ocieplenia jest nawet wyższy niż w przypadku dwutlenku węgla. Naukowcy zdają sobie sprawę ze skali problemu i od dawna ostrzegali przed topnieniem wiecznej zmarzliny.

Czytaj też: Katalizator, który zmienia metan w coś przydatnego. Futurystyczna technologia w akcji

Ta naturalna, lodowa bariera występującą między innymi na Syberii, zatrzymuje ogromne ilości gazów cieplarnianych. Niestety, gdy temperatury rosną, tamtejszy lód topnieje, uwalniając wspomnianą zawartość do atmosfery. To przekłada się na dalsze wzrosty temperatur, a błędne koło się zamyka. O ile jednak wieczna zmarzlina to już całkiem nieźle poznana kwestia, tak pokłady metanu ukryte w oceanach stanowią odrębną sprawę. 

Sprawcami całego zamieszania są hydraty metanu, które utrzymują ten gaz głęboko pod powierzchnią ziemskich zbiorników, ale są przy tym bardzo podatne na zmiany temperatur. W efekcie, gdy dojdzie do silnych wahań, metan może zostać uwolniony. Jednym z takich obszarów wydaje się wybrzeże Mauretanii. Właśnie tam działali naukowcy z Uniwersytetu w Newcastle, którzy piszą o swoich dokonaniach na łamach Nature Geoscience

Pokłady metanu, znajdujące się wewnątrz tzw. hydratów bądź klatratów, mogą być podatne na uwalnianie do atmosfery za sprawą rosnących temperatur mórz i oceanów

Jak przekonują członkowie zespołu badawczego, wykryli oni duże ilości metanu uznawanego do tej pory za stabilny. Niestety, jeśli nowe ustalenia się potwierdzą, to pokłady te mogą zostać w każdej chwili uwolnione do atmosfery. Sprawa jest szczególnie poważna, gdy zdamy sobie sprawę z faktu, iż metan odpowiada za 16% globalnych emisji gazów cieplarnianych. Przy nowym źródle wskaźnik ten może zauważalnie wzrosnąć.

Warto podkreślić, że na dużych głębokościach metan występuje w formie stałej, a nie gazowej. Obrazowanie sejsmiczne wykazało jednak, że rosnące temperatury prowadzą do przekształcania tych pokładów w gaz. Co gorsza, takie zjawisko wystąpiło nawet w przypadku hydratów uznawanych za odporne na obecne wzrosty. Niestety, wszystko wskazuje na to, iż jest zupełnie inaczej. A jeśli się to potwierdzi, będziemy mieli wielkie powody do zmartwienia.

Czytaj też: Jedna turbina ogranicza emisje o 80 tysięcy ton. Chińska technologia robi wrażenie 

Oczywiście nie oznacza to, że powinniśmy całkowicie rezygnować z ograniczeń emisji. Te wydają się koniecznością, jeśli ludzkość zamierza uciec spod klimatycznego topora. Problem w tym, iż scenariusze uznawane przed laty za najbardziej pesymistyczne obecnie wydają się przerażająco realne. Dodajmy do tego nieprzewidziane czynniki – takie jak emisje metanu z obszarów przybrzeżnych Mauretanii – a problem okaże się jeszcze trudniejszy do zwalczenia.