Test Samsung Galaxy S23+ – taką ewolucję to ja rozumiem

Tegoroczna premiera najnowszej serii Galaxy S23 przebiegała głównie pod znakiem rosnących cen. Poza tym niewielkie, ale korzystne zmiany wizualne, lekkie unowocześnienie wnętrza – przełomu nie było, bo nie miało być. Zamiast tego jest ewolucja i nawet trochę nudy. Ale jak się okazało, to niekoniecznie zła rzecz, zmiany bowiem zostały dobrze przemyślane i pozytywnie wpływają na użytkowanie nowych smartfonów.
Samsung Galaxy S23+

(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Samsung Galaxy S23+ – specyfikacja techniczna

ParametrWartość
ProcesorQualcomm SM8550-AC Snapdragon 8 Gen 2, Octa-core (2 x 3,36 GHz Cortex-X3 & 2 x 2,8 GHz Cortex-A715 & 2×2,0 GHz Cortex A510, 4 nm)
GPUAdreno 740
Ekran6,6″, 2340 x 1080 px, 19,5:9, 393 ppi, Dynamic AMOLED 2X, do 120 Hz, 1200 nit HBM / 1750 nit w szczycie / 430 nit typowo, ~87,6% StB, HDR10+, Corning Gorilla Glass Victus 2
Pamięć RAM8 GB
Pamięć Flash256 lub 512 GB UFS 4.0
Aparat główny– 50 Mpix, f/1.8, 24 mm (szerokokątny), 1/1,56″, 1.0 µm, Dual Pixel PDAF, OIS
– 10 Mpix, f/2.4, 70 mm (krótki teleobiektyw), 1/3,94″, 1.0 µm, PDAF, OIS
– 12 Mpix, f/2.2, 13 mm (ultraszerokokątny), 1/2,55″, 1,4 µm
Aparat przedni– 12 Mpix, f/2.2, ~26 mm, Dual Pixel PDAF
Audiostereo, BT (SBC, AAC, aptX, LDAC, SSC), Hi-Res 32 bit/384 kHz
Łączność5G, LTE+, HSPA, Wi-Fi 6e (trójzakresowe), Bluetooth 5.3, NFC, UWB, dual SIM/eSIM, USB-C 3.2 Gen. 1
LokalizacjaA-GPS, GLONASS, GALILEO, BeiDou
AkumulatorLi-Po 4700 mAh, szybkie ładowanie 45 W PD 3.0, 15 W bezprzewodowo, 4,5 W bezprzewodowe ładowanie zwrotne
Waga196 g
Rozmiary157,8 x 76,2 x 7,6 mm
CertyfikatyIP68
System operacyjnyAndroid 13, One UI 5.1 z DeX / Wireless DeX

Samsunga Galaxy S23+ w wersji 256 GB można kupić w momencie pisania tego tekstu już za niecałe 5000 zł.

Wzornictwo i odrobina deja vu

Samsung Galaxy S23+ doczekał się w końcu wizualnego odświeżenia w porównaniu z modelem zeszłorocznym. O rewolucji jednak nie ma mowy – układ całości pozostał bez zmian, nawet rozkład obiektywów i diody doświetlającej na tylnym panelu jest identyczny – tyle, że duża wystająca wyspa znana z poprzednich lat zamieniła się w dość dyskretnie wystające nad powierzchnię pojedyncze obiektywy.

Samsung Galaxy S23+
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Szkielet stanowi metalowa, poprzecinana dyskretnymi plastikowymi wstawkami oddzielającymi sekcje anten, wykończona na wysoki połysk ciemna ramka – wszystkie przyciski są na prawym boku urządzenia, na górze znalazł się mikrofon, na dole od lewej tacka na karty, mikrofon (którego dziurkę łatwo pomylić w pośpiechu z blokadą karty SIM), port USB-C, kolejny mikrofon i głośnik. I znów, różnice w porównaniu z zeszłym rokiem są minimalne – dolna ramka otrzymała dodatkowy symetryczny mikrofon, a wykończenie całości wydaje się jeszcze dokładniejsze.

Ekran jest płaski, z centralnym oczkiem aparatu fotograficznego. Aktywna powierzchnia wyświetlacza jest nieco węższa niż przednie szkło, w wyniku czego powstała czarna, wąska, symetryczna ramka, znakomicie maskująca wyjście głośnika przedniego, który został umieszczony na krawędzi szkła i metalu. Jednym słowem: nuda.

Samsung Galaxy S23+
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Zgodnie z obowiązującą modą w pudełku niemal nic nie ma, jeśli nie liczyć oczywiście smartfonu. Szpilka do tacki na karty nanoSIM, krótki kabel USB-C, dokumentacja – i to wszystko. Dobrze chociaż, że Galaxy S23+ do ładowania standardowej ładowarki PD, a nie któregoś z bardziej egzotycznych standardów.

Jakość wykonania godna jest ceny – wszystko prezentuje znakomicie, jak przystało na sprzęt z najwyższej półki i wrażenie to trwa po wzięciu go do ręki. Z perspektywy trzech tygodni mam w zasadzie tylko jeden zarzut – telefon jest gładki na tyle, że przejawia tendencję do wyślizgiwania się z dłoni w momencie nieuwagi. Mi się katastrofa wprawdzie nie wydarzyła, ale egzemplarz testowy miał wyświetlacz w stanie nie przysparzającym chwały poprzednim recenzentom, zakładam więc, że parę razy na ziemi lądował.

Samsung Galaxy S23+
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Wyświetlacz

Patrząc na specyfikację Galaxy S23+ trudno dopatrzyć się różnic pomiędzy modelem nowym i zeszłorocznym. Mamy zatem panel Dynamic AMOLED X2 o przekątnej 6,6″, rozdzielczości 2340 x 1080 punktów i zmiennym odświeżaniu w zakresie 10 -120 Hz (10, 24, 30, 48, 60, 96, 120 Hz), przy czym oprogramowanie nie jest związane na sztywno tymi częstotliwościami i w przypadku obrazu statycznego prędkość renderowania obrazu może spaść nawet do 1 fps, dodatkowo oszczędzając energię.

Jasność ekranu wygląda znakomicie – wg danych GSMArena maksymalny wynik bez aktywacji trybu „większej jasności” wynosi nieco poniżej 471 nit, po jego aktywacji rośnie do 768 nit, a w trybie auto sięga 1200 nit i w zasadzie doskonale odpowiada specyfikacji producenta. Do deklarowanego maksimum (1750 nit) pozostało sporo, ale trzeba mieć na uwadze, że Samsung wprost podaje, że tak wysoką jasność może osiągnąć niewielka część ekranu na raz i tylko na chwilę – jest to zatem rozwiązanie raczej na użytek materiałów HDR. W praktyce zatem Samsung Galaxy S23+ plasuje się wysoko, zaraz za iPhone’em 14 Pro Max.

Samsung Galaxy S23+ stoi tradycyjnie wysoko, jeśli chodzi o reprodukcję kolorów. Dostępne są dwa tryby, sRGB (czyli naturalny), oraz DCI-P3, zwany żywym, w którym dodatkowo można regulować temperaturę barwową bieli i składowe RGB. Dla najlepszego efektu podobnie jak w S22+ przesunąłem suwak temperatury o jedną pozycję w kierunku barwy ciepłej i ponownie wg GSMArena jest to kombinacja gwarantująca najlepsze odwzorowanie barw. Nie zabrakło znanej już z rodziny S22 technologii Vision Booster, która poprawia dzięki Tone Mappingowi reprodukcję obrazu przy różnych poziomach jasności.

Skoro zaś o HDR mowa – to tu także S23+ staje na wysokości zadania. Smartfon obsługuje HDR10, HDR10+, HLG i WCG. Zabrakło Dolby Vision, którego Samsung konsekwentnie ignoruje jako konkurencyjny standard zarówno w smartfonach, jak i telewizorach. Nie zabrakło rzecz jasna implementacji DRM Widevine L1 i sprzętowej obsługi kodeków AVC, HEVC, VP9 i AV1, dzięki czemu popularne serwisy VOD mogą pokazać pełnię możliwości. Nie przepadam za oglądaniem filmów na niewielkich ekranach smartfonów, lecz trzeba przyznać, że S23+ spisuje się tu znakomicie.

Samsung Galaxy S23+
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

System

Samsung Galaxy S23+ pracuje pod kontrolą Androida 13 z autorską nakładką One UI 5.1 Jest to jedna z najlepszych nakładek na Androida jakie kiedykolwiek powstały. Jest elegancka, bardzo spójna wizualnie, ma duże możliwości dostosowania wyglądu do własnych upodobań dla każdego elementu z osobna lub korzystając z gotowych motywów do kompleksowej zmiany. Z prawej strony ekranu dyskretnie ukryty jest konfigurowalny pasek szybkiego dostępu. One UI wymusza jednakowy kształt ikon aplikacji, biorąc w karby swobodną twórczość developerów i za to duży plus.

Samsung od paru lat bardzo poważnie traktuje temat aktualizacji swoich systemów – na dzień przed napisaniem tych słów system dostał sporą aktualizację, która poza licznymi poprawkami dotyczącymi aparatu fotograficznego podniosła zabezpieczenia systemu do wersji z 1 kwietnia 2023 roku (a mamy 4 kwietnia, gdy to piszę, więc są dosłownie jeszcze ciepłe), a aktualizacja Google Play jest z 1 marca 2023. Takie traktowanie sprawy przez Samsunga należy z całą stanowczością uznać za modelowe i powinno być wzorem dla innych producentów.

Samsung Galaxy S23+ DeX

Ale Galaxy S23+ to nie tylko system mobilny, to także DeX, dzięki któremu smartfon w pewnym zakresie może zastąpić komputer. DeX może działać w trybie przewodowym, po podłączeniu monitora przewodem USB-C w trybie DisplayPort Alternate, lub bezprzewodowo z użyciem protokołu Miracast. Podczas testów wykorzystałem jako zdalny wyświetlacz telewizor Samsunga lub PC z kartą Wi-Fi 6 i odpowiednią aplikacją. Do poważniejszej pracy przyda się oczywiście bezprzewodowa klawiatura w rodzaju Keychrona K1 i mysz, chociaż w razie czego ekran w S23+ może działać jak touchpad.

Samsung Galaxy S23+
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Łączność

Samsung Galaxy S23+ jest oczywiście wyposażony w modem 5G, LTE+ (z agregacją pasm) i trójpasmowe WiFi 6e. Po włożeniu do telefonu karty Orange Flex automatycznie zadziałało VoLTE, smartfon także zaproponował aktywację VoWiFi. Jakość połączeń wewnątrz sieci była wzorowa, Galaxy S23+ jest zgodny z kodekiem EVS/HD Voice+ w wersji Super Wideband i przy połączeniach zestawionych między urządzeniami, które potrafią z niego korzystać to po prostu słychać.

Wydajność Wi-Fi 6 jest bardzo dobra – połączenie zestawione z Funboxem 6 ma teoretyczną wydajność 2400 Mbps, a rzeczywista wydajność sięga 1,5 Gbps. Wydajność 5G z kolei to loteria – do dyspozycji jest tylko pasmo współdzielone z LTE, więc w nocy potrafi się rozbujać do 200 Mbps, a jeśli w dzień będzie 50 Mbps to można uznać, że jest to całkiem niezły wynik.

Samsung Galaxy S23+ dysponuje Bluetooth 5.3 oraz NFC, zgodne z Google Pay, Samsung Pay oraz HCE. Do lokalizacji służą sieci A-GPS, GLONASS, GALILEO, BeiDou – wszystko działało poprawnie i nie mam uwag ani do dokładności, ani szybkości działania.

Samsung Galaxy S23+
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Wydajność

Samsung w 2023 roku porzucił w Galaxy S23+ swój SoC Exynos i zamiast niego zastosował Snapdragona 8 Gen 2, co przełożyło się nie tylko na znakomitą wydajność, ale też bardzo poprawiło czas pracy na baterii. Benchmarki syntetyczne potwierdzają, że S23+ jest sprzętem bez kompromisów.

  • Geekbench 6 Single Core: 1973 pkt
  • Geekbench 6 Multi Core: 5025 pkt
  • Geekbench 6 Compute OpenCL: 9117 pkt
  • Geekbench 6 Compute Vulcan: 3672 pkt, test z błędami
  • Geekbench ML CPU: 610 pkt
  • Geekbench ML GPU: 2469 pkt
  • Geekbench ML NNAPI: 673
  • Wild Life: Maxed Out
  • Wild Life Extreme: 3839 pkt
  • Wild Life Extreme Stress Test: 3776/2587, stabilność 68,5%
  • PCMark Work 3.0: 16259 pkt

Wyniki są znakomite, a wzrost wydajności w porównaniu z modelem zeszłorocznym znaczny. Poprawiła się także stabilność w teście Wild Life Extreme Stress Test, która wyniosła 68,5% (model zeszłoroczny uzyskał 59,7%). Pewną ciekawostką jest to, że najsłabszy wynik rozgrzanego S23+ jest wciąż wyraźnie lepszy, niż najlepszy wynik zeszłorocznego S22+ – to się nazywa postęp.

  • szybkość ciągłego zapisu danych: 401,9 MB/s,
  • szybkość ciągłego odczytu danych: 1,52 GB/s,
  • szybkość losowego zapisu danych: 39,8 MB/s,
  • szybkość losowego odczytu danych: 28,7 MB/s
  • kopiowanie pamięci: 17,88 GB/s.

Samsung Galaxy S23+ jest pierwszym smartfonem z pamięcią flash pracującą w trybie UFS 4.0, jaki wpadł w moje ręce. I znów wzrost wydajności w teście CPDT w porównaniu z modelem zeszłorocznym jest dobrze widoczny – w przypadku odczytu sekwencyjnego sięga aż 100%. Krótko mówiąc, jest bardzo szybko albo jeszcze szybciej.

Samsung Galaxy S23+
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Samsung Galaxy S23+ wyposażony został w stereofoniczne głośniki zbudowane przy pomocy należącej do potentata firmy AKG. Układ głośników jest tradycyjny – jeden jest na metalowej ramce i skierowany jest w dół (bok), a drugi pomiędzy ekranem a ramką i skierowany jest do przodu. Każdy gra inaczej, dźwięk jest mimo to nieźle zrównoważony. Da się też zauważyć coś więcej niż ślad wysokich tonów i basu. Jest lepiej niż w zeszłym roku, ale do iPhone’a 13 Pro lub nowszego niestety startu nie ma.

Smartfon nie ma (konsekwentnie zresztą) mini jacka, zatem dźwięku po kablu nie zdołałem sprawdzić – moja pasywna przejściówka USB-jack nie raczyła zadziałać. Teoretycznie jest całkiem nieźle, przetwornik pozwala na Hi-Res Audio 32/384, oferuje skalowanie UHQ, poprawiające jakość dźwięku oraz możliwość indywidualnego dostosowania charakterystyki dźwięku do ubytków wynikających z wieku.

Swój czy wróg, czyli bezpieczeństwo i biometria

Podstawową metodą zabezpieczenia dostępu do Galaxy S23+ jest oczywiście skaner linii papilarnych, skanujący z wykorzystaniem ultradźwięków. Po początkowych przygodach (zaskakująco słaba skuteczność) wykasowałem wszystkie dane dostępowe i zaprogramowałem go ponownie – problemy zniknęły jak ucięte nożem. Do końca testów rozpoznawanie odcisków działało znakomicie, z zastrzeżeniem, że skuteczność wyraźnie spadała w przypadku dużego zawilgocenia skóry.

S23+ potrafi rzecz jasna także rozpoznawać użytkownika na bazie skanu twarzy – niestety tylko 2D z przedniej kamery, zatem niezbyt bezpiecznie. Skan jest szybki, działa też w ciemności (dzięki doświetleniu ekranem), odnotowuję też, że nie udało mi się Samsunga oszukać zdjęciem, ale smartfonu z ważnymi danymi w ten sposób bym raczej nie zabezpieczał.

Samsung Galaxy S23+
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Czas pracy Samsunga Galaxy S23+

Samsung Galaxy S23+ posiada wbudowany akumulator o pojemności 4700 mAh i jest on o 200 mAh większy niż rok wcześniej i przy okazji o 100 mAh mniejszy niż dwa lata wcześniej. Różnica niewielka, lecz w połączeniu z zupełnie innym SoC efekt jest, można powiedzieć, drastyczny.

W teście PCMark Battery Life S23+ osiągnął rewelacyjny wynik 16 godzin i 13 minut – jest to wynik lepszy od S22+ aż o 7 godzin i 6 minut! W praktyce przy normalnym użytkowaniu w cyklu mieszanym oznacza to konieczność ładowania co dwa dni, a przy oszczędnym nawet co trzy.

Uzupełnienie akumulatora można przeprowadzić dowolną ładowarką Power Delivery, z mocą maksymalną 45 W. Tyle teorii. Oryginalnej ładowarki Samsunga nie posiadam, podłączałem smartfon zatem do Baseusa GaN2 Pro o mocy 65 W i Blitzwolfa o mocy 30 W, w obu przypadkach osiągając w zasadzie identyczne wyniki – około 60% w 30 minut i 100% w godzinę z małym okładem. Trudno powiedzieć, żeby w 2023 roku był to dobry wynik, zwłaszcza gdy konkurencja spokojnie przekracza 120 W mocy w szczycie. Co ciekawe, szybkie ładowanie można w ogóle wyłączyć w systemie, jest też możliwość ograniczenia ładowania do poziomu 85% w celu zwiększenia żywotności akumulatora.

Domyślne zasady zarządzania energią są skonfigurowane w ten sposób, że smartfon dość agresywnie usypia aplikacje. Typowy efekt jest taki, że przy dłuższej bezczynności należy się liczyć z tym, że powiadomienia nie będą przychodzić na czas, za to wpadną wszystkie hurtowo, gdy weźmiemy Galaxy S23+ do ręki. Niestety, żeby efekt był mniej irytujący wymagane jest ręczne poprawianie ustawień dla priorytetowych aplikacji – warto o tym pamiętać, by uniknąć zaskoczeń.

Aparaty wzbudzają dziwne uczucie déjà vu

To jest ten moment, w którym mógłbym przejść wprost do omawiania klasycznego skeczu Monty Pythona, gdyż rzut oka na specyfikację aparatów zastosowanych w Samsungu Galaxy S23+ nie pozostawia większych wątpliwości: jeśli zaszły jakieś zmiany, to w oprogramowaniu. Sprzętowo bowiem mamy do czynienia z układem bliźniaczym w stosunku do modelu zeszłorocznego. A zatem:

  • 50 Mpix, f/1,8, 23 mm (szerokokątny), 1/1,56”, 1,0 µm, Dual Pixel PDAF, OIS
  • 10 Mpix, f/2,4, 70 mm (teleobiektyw), 1/3,94”, 1,0 µm, PDAF, OIS
  • 12 Mpix, f/2,2, 13 mm, 120˚ (ultraszerokokątny), 1/2,55” 1,4 µm

Główny aparat wyposażony został w obiektyw szerokokątny o ekwiwalencie ogniskowej FF 23 mm i stosunkowo dużą matrycę, działającą w systemie Tetracell oraz autofocus pracujący dzięki podwójnym punktom światłoczułym z detekcją fazy. Obiektyw jest stabilizowany optycznie, a pliki wynikowe zapisywane zapisywane są jako 12 Mpix – można oczywiście włączyć także tryb pełnej rozdzielczości.

Sercem aparatu tele jest klasyczna matryca 10 Mpix, współpracująca ze szkłem o jasności f/2.4 o ekwiwalencie ogniskowej 70 mm – typowo portretowej. AF działa w oparciu o detekcję fazy, lec układ jest mniej zaawansowany i do działania wymaga wydzielonych pikseli na matrycy. Jest tu również optyczna stabilizacja obrazu (OIS). Pliki wynikowe są skalowane do 12 Mpix. Po co? Jeden Samsung wie.

Aparat szerokokątny przeżywa zaś trzecie życie – wygląda identycznie jak rok i dwa lata temu. Nie ma w nim ani stabilizacji, ani autofocusa. Ekwiwalent ogniskowej wynosi 13 mm, a jasność obiektywu f/2.2.

Jakość zdjęć dziennych stoi na bardzo wysokim poziomie. Docenić należy spójną kolorystykę i balans bieli zachowany między obiektywami oraz dobre skorygowanie geometrii i wad optycznych aparatu ultraszerokokątnego. Najlepiej oczywiście prezentują się zdjęcia z aparatu głównego – są szczegółowe, ostre, z dobrą dynamiką i poprawnym HDR.

Apart UWA wypada gorzej pod względem reprodukcji detali – klasyczna matryca i gorszy obiektyw dają znać o sobie. Ale wydaje się, że w porównaniu z modelem zeszłorocznym S23+ degradacja jakości w miarę zbliżania się do brzegów kadru jest mniejsza, a charakterystyczne dla programowo korygowanego szerokiego kąta zniekształcenia geometryczne lepiej kontrolowane.

Szkoda, że Samsung zdecydował się na pozostawienie w Galaxy S23+ aparatu 10 Mpix ze starą matrycą, zamiast użyć jej nowszego wariantu z S23 Ultra. Nie można w zasadzie narzekać, aparat dobrze sobie radzi, zdjęcia są szczegółowe i przyzwoitej jakości, nieźle wypada też dynamika, choć szum jest wyraźnie większy niż w pozostałych aparatach.

Dobre wrażenie podtrzymują zbliżenia uzyskiwane spoza zakresu optycznego – sensowną jakość ma zoom do x10, od biedy da się użyć zakresu do x20, a do dręczenia rodziny domysłami można użyć maksimum x30.

Widoczna poprawa zaszła w zdjęciach nocnych z aparatu głównego i ultraszerokokątnego – są mniej zaszumione w ciemnych partiach i mniej podatne na artefakty. Niestety teleobiektyw w nocy radzi sobie znacznie gorzej i często uzyskany efekt jest niezgodny z oczekiwaniami – sporo tam artefaktów i dziwnych rozmyć. Samsung Galaxy S23+ potrafi zasugerować automatycznie tryb nocny, ale jest też możliwość włączenia go ręcznie – jakość generalnie jest taka sama, w sytuacjach wątpliwych warto jednak zdać się na własny osąd.

Tryb portretowy stoi na wysokim poziomie. Separacja jest poprawna, bokeh dość ładny. Warto zauważyć, że fotografując z bliska mamy także niewielki naturalny bokeh, który zapewne bardzo pomaga tak przy separacji, jak i rozmywaniu tła.

Samsung Galaxy S23+ potrafi także wykonywać zdjęcia z pełną rozdzielczością matrycy. Duży wzrost rozmiaru nie idzie w parze ze wzrostem szczegółowości – jest trochę lepiej, ale odpada znaczna część przetwarzania obrazu, zatem musimy się pogodzić wtedy z niższą dynamiką. Co ciekawe, nie widzę w S23+ znanego mi z zeszłorocznego modelu trybu poprawiania szczegółów – nie wiem, czy został zintegrowany i działa cały czas, czy też go po prostu nie ma.

Ostatnim ciekawym elementem jest aplikacja ExpertRAW – niby zewnętrzna, ale tym razem zintegrowana z główną aplikacją aparatu jako kolejny z trybów. Jej działanie jest analogiczne do Apple ProRAW – zawiera edytowalny materiał, zawierający komplet informacji niezbędnych do odtworzenia działania algorytmów użytych w oprogramowaniu smartfonu. Edytowalny, czyli po wgraniu do Lightrooma można z nim zrobić to samo, co ze zwykłym plikiem DNG.

Porównaniu możliwości S23+ z ExpertRAW i małego aparatu z matrycą APS-C (Ricoh GR III) zapewne poświęcę osobny materiał.

Aplikacji aparatu towarzyszy dostępny w Galaxy Store program Camera Assistant. Za jego pomocą można dostroić niektóre aspekty pracy aparatu – ostatnia aktualizacja oprogramowania zmieniła na przykład priorytet pracy układu AF z dokładności na szybkość, co zwiększa szansę na uchwycenie szybko poruszających się obiektów, ale podnosi także ryzyko nietrafienia z ostrością. Dzięki asystentowi można przywrócić poprzedni tryb jako domyślny oraz zmienić parę innych parametrów – oczywiście jeśli mamy jakieś pojęcie o temacie.

Jeśli chodzi o wideo, pozostawię recenzowanie S23+ osobom lepiej znającym się na temacie. Tu tylko zaznaczę, że smartfon zdolny jest do nagrywania materiału przy użyciu głównego aparatu materiałów 8K przy 30 kl/s (z użyciem kodeka HEVC) i UHD przy 60 kl/s (HEVC lub H.264/AVC). Aparaty UWA i tele są w stanie nagrywać maksymalnie UHD przy 30 kl/s.

Samsung Galaxy S23+
(fot. Andrzej Libiszewski, Chip.pl)

Podsumowanie – czy warto kupić Samsunga Galaxy S23+?

Samsung Galaxy S23+ pozornie niewiele się różni od swojego poprzednika. Wizualny face-lifting to zwykle za mało, by uznać, że warto sprzęt wymienić na nowy, tu na szczęście jednak doszło także do istotnych zmian wewnętrznych. Zastosowanie najnowszego Snapdragona zamiast Exynosa przyniosło duży wzrost wydajności i kolosalną poprawę czasu pracy na baterii – S23+ dorównuje w końcu iPhone, a to nie udawało się przez wiele, wiele lat.

Kończąc test Samsunga Galaxy S23+ po raz pierwszy mam też wrażenie, że po wielu latach prób iPhone w końcu zyskał godnego konkurenta pod względem jakości wykonania, szybkości aktualizacji i sprawności oprogramowania.