Burza słoneczna z lat 70. pokazuje, jak wielkie zagrożenie na nas czyha 

W kontekście silnej i nieprzewidywalnej aktywności Słońca zazwyczaj odnosi się do burzy magnetycznej roku 1859. Tym razem punktem odniesienia będą jednak bliższe współczesności wydarzenia, które pokazują, jak wiele problemów może sprawić nam nasza własna gwiazda.
Burza słoneczna z lat 70. pokazuje, jak wielkie zagrożenie na nas czyha 

Przed kilkoma dniami pisaliśmy o istotnych badaniach w tej sprawie. W ich ramach naukowcy z Finlandii wzięli pod uwagę przydatność obecnie dostępnej sieci służącej do monitorowania burz słonecznych. O ile obecnie średnia odległość dzieląca takie czujniki wynosi około 400 kilometrów, tak autorzy wspomnianej publikacji sugerują, by zmniejszyć ją do 100 kilometrów. Dopiero w takich okolicznościach możliwe będzie realne określenie wpływu aktywności Słońca na poszczególne obszary.

Czytaj też: Będą śledzić wszystko, co znajdzie się w otoczeniu Ziemi. Pierwsza stacja radarowa już w 2026 roku

Warto zadać sobie z tej okazji dwa pytania: dlaczego burze magnetyczne są dla nas problematyczne i w jaki sposób gęstsza sieć tzw. magnetometrów miałaby pomóc ludzkości? W przypadku pierwszej kwestii chodzi przede wszystkim o technologię, w posiadanie której ludzkość weszła na przestrzeni ostatnich lat. O ile w czasie feralnej burzy magnetycznej roku 1859 nasi przodkowie – choć dysponowali urządzeniami takimi jak telegrafy – niespecjalnie odczuli jej skutki, tak współcześnie konsekwencje byłyby znacznie bardziej widoczne.

To za sprawą wpływu cząstek emitowanych przez Słońce na ziemską magnetosferę. Gdy wysokoenergetyczna “przesyłka” w postaci chmury plazmy dotrze w nasze okolice, to cząstki te wchodzą w interakcje ze znajdującymi się w atmosferze. Gdyby jedynym następstwem tych oddziaływań było powstawanie zorzy polarnej, to pewnie mało kto by na taki stan rzeczy narzekał. Niestety, jeśli burza okaże się silniejsza, to dochodzi do poważniejszych zakłóceń.

Burza słoneczna może mieć bardzo rozległe konsekwencje: od pojawienia się zorzy polarnej, aż po całkowite zniszczenie internetu czy sieci energetycznych

Te mogą dotknąć między innymi satelitów pozostających na orbicie okołoziemskiej. A musimy pamiętać, że obiekty te zapewniają nam wiele usług, bez których trudno byłoby sobie wyobrazić życie. Wystarczy wspomnieć o satelitach odpowiedzialnych za funkcjonowanie systemu GPS czy też Starlinkach dostarczających internet w różne części świata. Jakby tego było mało, im silniejsza aktywność Słońca, tym głębiej (dosłownie) sięgają jej następstwa.

 W najczarniejszym scenariuszu moglibyśmy bowiem mówić o całkowitym unicestwieniu internetu oraz naziemnych sieci energetycznych. Wizja wielkiego chaosu wywołanego takimi problemami wydaje się przerażająco realna. Zdaniem ekspertów powtórka wydarzeń z połowy XIX wieku byłaby współcześnie prawdziwą katastrofą. Z tego względu, jeśli nie możemy całkowicie powstrzymać tego, co dzieje się na Słońcu, to warto byłoby się zaopatrzyć w system wczesnego ostrzegania.

Czytaj też: Na Słońcu pojawiły się gigantyczne plamy. Są wielokrotnie większe od Ziemi i zwiastują kłopoty

I właśnie dlatego fińscy naukowcy apelują o zagęszczenie sieci magnetometrów. Prowadzone przez nich badania wykazały, że lokalne różnice w nasileniu burz magnetycznych są znacznie większe od spodziewanych. Co gorsza, liczebność tych urządzeń od lat 70. ubiegłego wieku nie tylko nie zwiększyła się, ale wręcz zmniejszyła. Przy wyższym zagęszczeniu eksperci powinni zyskać możliwość wydawania dokładniejszych prognoz. W takim wariancie ludzkość mogłaby zdecydowanie skuteczniej zabezpieczać się przed niemiłymi konsekwencjami aktywności naszej gwiazdy.