Turystyka drugiego obiegu

Wydawać by się mogło, że Internet jest wymarzonym medium branży turystycznej. Podobnie jak multimedia – pigułka, w której można bezboleśnie zamknąć wizytówkę atrakcji wszelkiej maści i bez umiaru aplikować ją każdemu. Jednak w obu tych przypadkach logika zawodzi.

Zapaleni internauci rozleniwieni promieniami słońca nie raz zapewne krążyli po Sieci, szukając informacji na temat celu ich wakacyjnych wojaży. Trzeba przyznać, że turystyka i wszystko, co się z nią wiąże jest tematem pokaźnej liczby stron WWW. Obok bogatej, świetnie zaprezentowanej oferty zamorskich biur podróży, przewodników turystycznych, własnych stron hoteli, pensjonatów i kempingów, w Internecie jest sporo miejsc poświęconych konkretnym regionom. Niektóre z nich żyją z turystyki, traktując Sieć jako antidotum na spadek obrotów i ucieczkę klientów skuszonych ofertą konkurencji; inne – śniące dopiero o krociowych zyskach czerpanych z turystyki – chcą po prostu zwrócić na siebie uwagę, wybić się z szarej masy i przekonać potencjalnych urlopowiczów do swoich zalet. Wiele serwisów przygotowano niezwykle profesjonalnie. Obok informacji typowo “geograficznych” (mapka fizyczna, klimat, temperatury itp.), historycznych i przyrodniczych, zawierają one dane niezbędne dla turystów. Pokazują co warto zobaczyć, gdzie się zatrzymać, co i gdzie zjeść, jak spędzić wolny czas. Mapki, zdjęcia, trasy rowerowe, ważne adresy i telefony, rzetelne i dokładne opisy hoteli, restauracji, pól namiotowych, aktualne ceny – to wszystko pozwala “dograć” wakacyjne plany zanim zaczniemy się pakować. Wirtualnych biur podróży jest w Internecie niemało. Trudno jednak do nich dotrzeć w zalewie pseudoturystycznej “szmiry” stron skleconych naprędce przez początkujących internautów podnieconych udanym wyjazdem tu czy tam. Roześmiani “biwakowicze”, kilka średnio udanych amatorskich zdjęć, niezobowiązujący opis plus adresy serwerów turystycznych na świecie “udają” strony związane z turystyką.

Uwagamamy to na chip-cd 6/97
Zestaw wybranych serwisów turystycznych opublikowaliśmy na CHIP CD 6/97 w dziale Rozrywka i Turystyka.

Każdy, kto choć trochę poznał Sieć wie, że przygotowanie takich stron jest banalne. Znacznie trudniej zgromadzić wartościowe i wyczerpujące informacje: do tego trzeba zacięcia, siły woli i czasu. Nie mówiąc o umiejętnościach (zaprojektowanie i realizacja ciekawej strony to nie lada sztuka) i pieniądzach. Jednak wysiłek się opłaca. Dobra strona 3W warta jest każdych pieniędzy: użytkownik płaci przecież (i to nie zawsze) tylko za połączenie. Zaoszczędza czas, który musiałby przeznaczyć na znalezienie odpowiednich informatorów i przewodników, dostając informację ad hoc i – co najważniejsze – za darmo. Korzyść jest zresztą obopólna. “Właściciel” strony zostaje zauważony, może dowiedzieć się, kim jest odwiedzająca go osoba i jakie są jej zainteresowania (stąd ankiety skierowane do Internautów), a nawet na miejscu ubić interes. Mało popularna u nas sprzedaż bezpośrednia święci w USA triumfy. Wystarczy obejrzeć program pokroju polsatowskiego TV Shopu lub wybrać coś z katalogu którejś z firm wysyłkowych: na telefon można kupić prawie wszystko. Dlaczego nie zaprząc do tego Internetu?

Więcej:bezcatnews