Kształcąc zawodową pewność jutra

Informatyka – dziedzina ciesząca się od kilku lat ogromną popularnością – rozwija się w tak szalonym tempie, że dotrzymanie jej kroku wymaga ciągłego dokształcania, obserwacji rynku, wymiany doświadczeń z kolegami po fachu. A przede wszystkim czynnego obcowania z nią. Chwila nieuwagi – i niegdysiejszy profesjonalista staje się laikiem. W sensie zawodowym przestaje istnieć.

Każdy czas ma swoich bohaterów. Bohaterami naszych czasów są informatycy. W dobie budzącej się świadomości informatycznej ich umiejętności i wiedza mają w sobie coś z magii, szczególnie dla tych, którzy nigdy wcześniej nie zetknęli się z komputeryzacją.

Okres wczesnopionierski, a więc taki, z którego – dzięki pokoleniom kończącym szkołę średnią z niezłą znajomością komputera – zdajemy się wychodzić, to czas największego triumfu informatyków. Ich umiejętności – wciąż na wagę złota – wydają się być przydatne tam, gdzie zachodzi potrzeba korzystania z komputera. Przy wydatnej pomocy samych zainteresowanych wkrótce okazuje się zresztą, że maszyny cyfrowe potrzebne są wszędzie. Specjaliści od pecetów są rozchwytywani: w prasie roi się od ogłoszeń pracodawców poszukujących projektantów, programistów, administratorów sieci, osób mogących prowadzić szkolenia z zakresu obsługi sprzętu.

Świat powoli przestaje bać się pecetów. Mistrzowie kształcą pierwszych uczniów, ci zaś następnych i następnych. Na nowym, potransformacyjnym rynku pracy panuje konkurencja. Swoboda w obcowaniu z komputerem staje się kartą przetargową w walce o atrakcyjną posadę. Chociaż więc czar niedawnych guru stopniowo pryska, a ludzie zaczynają dostrzegać w nich sprawnych rzemieślników potrafiących umiejętnie eksploatować możliwości najinteligentniejszego narzędzia naszych czasów, ciągłe “ssanie” na rynku pracy pozwala informatykom wciąż być na topie. Korzystając ze swej przewagi nad resztą “nieuświadomionego” społeczeństwa, informatyczne lobby aspiruje do roli elity, która ma do spełnienia cywilizacyjne posłannictwo mogące nadać światu nowy wymiar.

Więcej:bezcatnews