Aneks do przeboju

Jest normalną praktyką rynkową, że dobrze sprzedający się produkt znajduje swoich naśladowców. Nic dziwnego, że

Diablo — wielki przebój 1997 roku – jest inspiracją dla kilkunastu powstających obecnie gier, zaś jego producent, firma Blizzard, zapowiada na koniec bieżącego roku Diablo 2 .

Graczy tęskniących do nowych przygód w mrocznych podziemiach postanowiła tymczasem uszczęśliwić znana raczej z gier przygodowych Sierra, wydając dodatek do Diablo. Hellfire nie jest samodzielną grą i do zabawy niezbędny jest CD-ROM Diablo. Recenzując rozszerzenie programu, nie sposób uniknąć porównań z oryginałem, warto więc przypomnieć, co sprawiło, że produkt Blizzarda zawładnął myszkami tysięcy graczy na całym świecie i już w miesiąc po ukazaniu się w sklepach stał się najchętniej kupowanym programem rozrywkowym. Oprócz bardzo efektownej grafiki i doskonałej, tworzącej mroczny klimat ścieżki dźwiękowej, do zwiedzania podziemi zachęcała logiczna i ciekawa fabuła skoncentrowana wokół losów wioski, pod którą zamieszkał demon z piekielną świtą. Kolejne misje zlecane przez mieszkańców wioski i znajdowane w labiryncie korytarzy księgi opowiadały historię o szaleństwie i klątwie króla, tragedii jego syna i pradawnym zakonie ścigającym piekielne monstra. Dzięki temu efektowna walka z potworami w podziemiach katedry nie była tylko monotonną jatką. Swoją olbrzymią popularność Diablo zawdzięczał też możliwości gry wieloosobowej – jako pierwszy był on przystosowany od razu do gry internetowej poprzez dedykowany serwer. Zaowocowało to wkrótce powstaniem dziesiątków klubów zrzeszających diabelskich wojowników, którzy rywalizowali ze sobą lub wspólnie tępili Zło magią i żelazem.

Ciemno wszędzie… ,czyli budowanie mrocznego klimatu przez zaciemnienie ekranu ciemno

Do tak doskonałego produktu Sierra dodała osiem dodatkowych poziomów w dwu sceneriach, jednego bohatera, kilkadziesiąt potworów i jedną nową postać w wiosce – farmera. Poza tym – nieco nowych czarów i przedmiotów, przeważnie nazbyt ułatwiających rozgrywkę. Całkiem groteskowe są miny przeciwpiechotne, zwane tu runami. Jeśli się komuś nowinki nie podobają, to może z nich nie korzystać. Znacznie bardziej bolesne jest usunięcie przez Sierrę możliwości grania przez Internet!

Pierwsze cztery z nowych poziomów to piekielne nieporozumienie. Mało czytelna grafika korytarzy sprawia wrażenie projektowanej pośpiesznie i byle jak. Zamieszkujące lochy przerośnięte (zmutowane?) owady wydają się pochodzić z całkiem innej bajki. Obrazu klęski dopełnia zbyt niski stopień trudności, co powoduje, że przejście tej części gry staje się nudną koniecznością. A zaliczyć ją trzeba, aby dostać się do drugiej części dodatku – do pięknych labiryntów pod cmentarzem, na końcu których, w pomieszczeniu zapieczętowanym magicznym zaklęciem, czeka nowy Wielki Zły – Na Krul. Pokonanie owego demona nie jest jednak nawet w połowie tak trudne jak pojedynek z Rogatym, a ponadto walka z nim nie jest wcale konieczna do zwycięstwa. Na Krula należy bowiem pokonać przed pojedynkiem z Diablo, gdyż zwycięstwo nad tym ostatnim kończy grę.

uzbrojonaPrzezorna zawsze uzbrojona

Przygotowując “Piekielny Ogień” programiści Sierry wyraźnie starali się nie przemęczyć. Nie zostały skorygowane błędy Diablo – m.in. dalej możliwe jest duplikowanie przedmiotów. Pozostawiono też bez zmian jedyny słaby element pierwowzoru: przegadane, rozczarowujące zakończenie. Nowe elementy dodane są wyraźnie na siłę i mają się nijak do pierwotnej historii Tristram, a korzystanie z nich jest fakultatywne. Zamiast odkrywać mroczną historię wioski, spotykamy farmera z bombą i szukamy zaginionego pluszowego misia. Żeby było śmieszniej, najbardziej udane z nowych potworów ukryte są już na płycie z Diablo, a nowe poziomy stworzono przez nałożenie innych map bitowych na starą strukturę podziemi.

w skrócie
Hellfire
Wymagania: PC Pentium 60 MHz; 16 MB RAM; napęd CD-ROM 2x; Windows 95; DirectX; ok. 150 MB na dysku
Producent: Sierra
Dostarczył: CD Projekt, Warszawa, tel./faks: (0-22) 25 07 03,
e-mail: [email protected],
http://www.cdprojekt.com.pl/
Cena: 75 zł

Diablo był w 1997 roku czwartą pod względem liczby sprzedanych egzemplarzy grą na świecie, a jeszcze ponad rok po premierze wciąż utrzymuje się w pierwszej piętnastce najczęściej kupowanych programów. “Piekielnemu ogniowi” taki oszałamiający sukces raczej nie grozi. Hellfire to pośpiesznie sklecony emulator sideł na jelenie – kusi nawiązaniem do przeboju, by oskubać naiwnych z 75 złotych. Kilka nowych gadżetów i dodatkowe poziomy mogłyby być sympatyczną poprawką. Jednak ta gra jako komercyjny “jedyny oficjalny dodatek” straszliwie rozczarowuje i polecić ją mogę tylko najzagorzalszym obrońcom wioski Tristram.

Więcej:bezcatnews