Odpowiedź nie ma nic wspólnego z chęcią podboju kolejnej dziedziny rynku komputerowego. Wraz z pojawieniem się Windows 95 producenci rozmaitych aplikacji przystąpili do przepisywania kodów; jedynie twórcy gier trwali przy sprawdzonych rozwiązaniach. Mieli ku temu powody – nowy system nie pozwalał na bezpośredni dostęp do sprzętu. Dlatego Microsoft wyciągnął z ukrycia tajną broń – rozszerzenia umożliwiające “ominięcie” systemu operacyjnego. Rozwiązania te znamy jako DirectX. MS Outwars (wojny kosmiczne) wykorzystują DirectX w wersji 5.2 i dzięki temu oferują istotnie poprawianą jakość trójwymiarowej grafiki i przestrzennego dźwięku.
Dreadnauci wyposażeni w nowoczesny sprzęt i potężną broń przybyli zmierzyć się z nieznanym |
A temat gry? Od stuleci ludzkość szukała wśród gwiazd istot podobnych sobie. Bezskutecznie. Wyczerpujące się zasoby naturalne zmusiły człowieka do podboju innych planet. Spokojny żywot pracujących w trudnych warunkach osadników został wkrótce zakłócony; zaatakował ich i zdziesiątkował nieznany, bezwzględny wróg. Na odsiecz wysłano jednostkę komandosów – Colonial Defense Force; jej nieustraszonych członków nazywano Dreadnauts. Wyposażeni w nowoczesny sprzęt i broń o potężnej sile ognia przybyli zmierzyć się z nieznanym. Ich kombinezony bojowe, nafaszerowane elektroniką i systemami pozwalającymi stanąć do walki w najtrudniejszych nawet warunkach, czynią ich niezwyciężonymi. Tak w skrócie można opisać podstawy “ideologiczne” Outwars. Gracz wciela się w wojownika i stara się przechytrzyć paskudę przypominającą gigantyczne owady z filmu Starship Troopers .
Zadanie nie jest łatwe, bo nie zawsze najprostsze wyjście polega na rozwalaniu wszystkiego co się rusza. Postaci komandosów posługują się wbudowanymi w kombinezony silnikami rakietowymi; precyzyjne sterowanie nimi wymaga wprawy. Nabraniu jej służy program szkolenia; od niego właśnie zaczyna się gra. Gderliwy sierżant nie jest skłonny do udzielania pochwał nawet po poprawnym pokonaniu wyznaczonej trasy (“Wiesz, jak nazywamy takiego, co strzela jak ty? Mówimy o nim: “Poległ w walce”!). Potem przychodzi pora na ćwiczenie w posługiwaniu się bronią. Szczególnie niebezpieczne są programowalne bomby; bez odpowiedniej wprawy łatwo wysadzić siebie samego lub kolegów z oddziału. Pokonanie “małpiego gaju” kwalifikuje gracza do wzięcia udziału w pierwszej z wielu misji. Chrzest bojowy na planecie Mikhal pozwala na oswojenie się z manipuladłami i daje przedsmak przyszłych starć.
Agresor przypomina gigantyczne owady z filmu Starship Troopers |
Przed wyruszeniem na wojnę gracz wybiera postać, w którą chce się wcielić. Jest ich kilka; w tym dwie żeńskie. Panie nie ustępują pod względem wyszkolenia swoim kolegom i są, jak się zdaje, bardziej przebiegłe. Wybranego komandosa należy uzbroić stosownie do warunków bojowych, określonych w krótkiej i jasnej przemowie dowództwa. Popełnione błędy zwykle prowadzą do porażki; na przykład źle dobrany i zbyt ciężki kombinezon nie pozwoli na sprawne pokonywanie wodnych przeszkód. Polegać można tylko na tym, co nosi się na sobie; pojazdy bojowe pojawią się dopiero pod koniec prowadzonej wojny.
Outwars oferują trzy tryby rozgrywania potyczek: solo campaign, single mission i group manoeuvres. W każdym z nich akcja jest szybka, zaskakuje nieoczekiwanymi zwrotami i wymaga niepodzielnej uwagi gracza. Akcję można oglądać z kilku perspektyw. Bardzo się to przydaje, bo wyświetlane informacje ograniczają się do niezbędnych wskazań. Nie ma nieczytelnych map w rogu ekranu; sporo poleceń przekazywanych jest systemem łączności werbalnej.
w skrócie |
Microsoft Outwars |
Wymagania: PC Pentium; 16 MB RAM; karta dźwiękowa; napęd CD-ROM 45; Windows 95; DirectX; ok. 25 MB na dysku |
Producent: Microsoft, USA |
Dostarczył: APN Promise, Warszawa, tel.: (0-22) 654 94 92, faks: 826 40 15 |
Cena: ok. 200 zł |
Gra dostarcza atrakcyjnej rozrywki dla “zręcznościowców”. Nie jest głupia, bo wymaga podejmowania przemyślanych decyzji. Także znajomości języka angielskiego – bez niej grający porusza się po omacku wśród obcych. Outwars zawierają na dwóch płytach megabajty nagrań, które popychają akcję naprzód. Jeśli Microsoft chce rzeczywiście zaistnieć na polskim rynku gier komputerowych, bezwzględnie powinien dodawać do swoich – wcale nie tanich – produktów choćby przetłumaczone instrukcje i opisy. Inaczej importowane tytuły będą atrakcją jedynie dla wąskiej grupy hobbystów.