Szalona kuchenka

Tryumfalny marsz technologii informatycznych nie ustaje. Coraz więcej codziennych przedmiotów pojawia się w nowej, cyfrowej formie. Po przerobieniu telewizora na kino domowe nadszedł czas na lodówkę, kuchenkę, i pralkę – tym razem podłączone nie tylko do sieci elektrycznej, ale i do Internetu. Czy pranie stanie się dzięki temu jeszcze bielsze, a jogurty jeszcze świeższe? Niekoniecznie. Za to lodówka wykryje, kiedy skończy się śmietanka do kawy i wyśle do sklepu zlecenie kupna nowego kartonika, a pralka sama zadba o zapas proszków. Zanim jednak, Szanowny Czytelniku, wyrzucisz swój stary sprzęt AGD przez okno, pomyśl, czy dla postępu techniki gotów jesteś zaryzykować śmierć głodową?

Skomputeryzowana lodówka pozostanie wszak narażona na awarie mechaniczne równie mocno, jak dzisiejszy sprzęt, a przy tym istnieje ryzyko, że dotyczyć jej będą wszelkie przypadłości domowych pecetów. By pozbawiła nas obiadu, wystarczy nie tylko brak zasilania, ale nawet awaria sieci telefonicznej, “pad” sklepowego serwera czy zawirusowanie komputerów w supermarkecie.

Przed producentami żywności stanie nowe wyzwanie – warto wszak zadbać, by wszystkie opuszczające taśmy montażowe urządzenia kuchenne skłonne były zamawiać nie jakąkolwiek margarynę, lecz pochodzącą od jednego wytwórcy. Walka o rynek może rozegrać się między fabryką lodówek a producentami serków. Każda lodówka będzie starała się mieć na stanie pół kilo śledzi w oleju. Zjesz? Natychmiast dokupi nową porcję. Wyrzucisz, bo nie lubisz śledzi? Jutro znowu wrócą.

Być może jednak producenci sprzętu pozostaną neutralni, a bój o klienta przeniesie się do naszych mieszkań. Jak przekonać do zakupów zamrażarkę i kuchenkę? Z pewnością nie spotami reklamowymi – w końcu inteligentny sprzęt domowy nie da się nabrać na tak prymitywną manipulację. Należy się raczej spodziewać brutalnych ataków korporacyjnych hakerów na systemy sterujące Twoim AGD. Gdy posłaniec ze sklepu przyniesie Ci 20 kilogramów przecieru pomidorowego, który rzekomo zamówiłeś, oznaczać to będzie, że znowu padłeś ofiarą wirusa lodówkowego “I love Tomato!”.

Klęska obfitości to tylko drobne zmartwienie w porównaniu z grozą sytuacji, gdy Twój sprzęt kuchenny postanowi Cię odchudzić. Kierując się zasadami dietetyki i regułami zdrowego żywienia, racjonować Ci będzie nawet szpinak, a o schabowym nie będzie w ogóle chciał słyszeć – choć zgodnie z dokumentacją powinien rozpoznawać komendy wydawane głosem. Na nic zda się podszywanie pod teściową, która nie wykorzystała swej dziennej porcji kalorii – sensory identyfikujące tożsamość na podstawie barwy głosu czy tęczówki oka nie dadzą się łatwo oszukać.

Co gorsza, istnieją projekty, by kuchnia stała się centrum sterowania wszystkimi urządzeniami domowymi. Sprzężony z systemami antywłamaniowymi sprzęt AGD może skutecznie bronić się przed zdesperowanym właścicielem, który postanowi zjeść kolację bardziej obfitą, niż zalecają dietetycy. Próba otwarcia lodówki za pomocą łomu może skończyć się interwencją brygady antyterrorystycznej wezwanej przez automatyczne urządzenia alarmowe. Prawdziwego pecha będą miały żarłoki, których domy zostaną wyposażone w aktywne systemy obrony przed włamywaczami…

Uszczęśliwianie ludzi na siłę za pomocą kuchennej inteligencji prędzej czy później skończy się spektakularną tragedią. Lodówka ma wziąć na siebie obowiązek pilnowania, by na stół trafiały tylko potrawy przyrządzone ze świeżych produktów. Oczywiście nie będzie w tym celu wąchać szynki i krytycznie przyglądać się konsystencji serka – decyzję podejmie na podstawie zapisanej w kodzie kreskowym daty przydatności do spożycia. Od razu widać, że twórcy kuchni przyszłości są tak zapracowani, iż stołują się wyłącznie w restauracjach. Gdyby czasem gotowali sobie sami, to wiedzieliby, że w upały mięso może popsuć się w czasie transportu, podczas gdy z etykietek będzie wynikać, że pozostanie świeże jeszcze przez długie dni.

Moje obawy wzbudza też perspektywa współdziałania urządzeń pochodzących od różnych producentów. Wszak mają one porozumiewać się nie tylko ze światem zewnętrznym, lecz również między sobą. Dzięki temu lodówka dopilnuje, żeby mikser dobrze wyrobił ciasto, a kuchenka je odpowiednio długo piekła. Biorąc pod uwagę to, jak wiele problemów pojawia się we współpracy podzespołów komputerowych, które teoretycznie powinny spełniać jasno sprecyzowane standardy, nie przypuszczam, by producentom sprzętu kuchennego szybko udało się ustalić protokoły komunikacyjne. Wszelkie niezgodności interfejsów staną się wdzięcznym tematem prześmiesznych anegdot. Mało zabawna będzie natomiast sytuacja osoby, której zdezinformowana kuchenka potraktuje jajka jak wołowinę. Miejmy nadzieję, że zmywarki przyszłości będą już potrafiły poradzić sobie z jajecznicą smażoną przez dwie godziny.

Gdy nieuchronnie pojawią się problemy, weterani zmagań z kaprysami pecetów będą mieli przewagę nad neofitami cyfrowej techniki. Potyczki z pseudointeligentnym oprogramowaniem dają przedsmak tego, co nas wkrótce czeka w kuchni i łazience. Lodówka próbuje namówić kuchenkę na pieczeń z kapusty? Wyłączyć jedno i drugie, policzyć do dziesięciu i włączyć jeszcze raz. Piekarnik pozazdrościł temperatury piecowi martenowskiemu? Bez paniki, każde urządzenie da się zresetować! Wszystko działa bez zastrzeżeń? Nie osłabiać czujności, to nie potrwa długo!

Nie jestem technofobem, ale wizja negocjowania z baterią prysznicową temperatury wody wzbudza we mnie pewien niepokój. Pół biedy, gdy zmywarka do naczyń będzie inteligentniejsza ode mnie, ale co zrobić, gdy okaże się bardziej uparta? Zanim, Szanowny Czytelniku, podejmiesz decyzję o kupnie inteligentnej lodówki, sprawdź, czy tę inteligencję można jakoś wyłączyć, nie stawiając na nogi okolicznych posterunków policji, remiz strażackich i pogotowia ratunkowego.

Piotr Dębek, entuzjasta fantastyki i mechanizmów działania kultury popularnej, doktorant w Instytucie Filologii Polskiej Uniwersytetu Wrocławskiego

Więcej:bezcatnews