Umarł Maciek, umarł…

Niełatwo stworzyć własne dzieło muzyczne, jeśli nie odróżnia się półnuty od bemola…ale nie jest to już bynajmniej niemożliwe. Kluczem do sukcesu jest (albo może się okazać) Dance Maker, czyli edytor muzyki tanecznej wyprodukowany przez niemiecką firmę Magix Entertainment.

Wbudowany moduł nagrywania dźwięku nie umożliwia nawet przycinania nagrań wbudowany moduł

Właściwie zamiast słowa “edytor” chciałoby się powiedzieć “kreator”, a nawet “generator”. Idea pracy z programem opiera się bowiem na tworzeniu nie tyle własnych kompozycji, co kombinacji gotowych muzycznych “klocków”. Klasyczne edytory operują pojedynczymi dźwiękami – biblioteka Dance Makera zawiera natomiast całe takty i akordy, przygotowane w jednakowym rytmie i tonacji, tak by praktycznie dowolna ich sekwencja dawała spójne brzmienie. Niemal cały CD-ROM (ponad 600 MB) wypełniony jest próbkami podzielonymi na katalogi o nazwach zapewne doskonale znanych fanom błyskających prosto w oczy stroboskopów: D-House, El-House, Garage, P-House, SpGarage, Techno i Trance. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by mieszać w jednym utworze próbki rozmaitych gatunków, lecz jest to już znacznie trudniejsze, głównie ze względu na różne klimaty i rytmy poszczególnych grup i rodzin próbek.

Lista sampli widoczna jest w dwóch okienkach wyświetlających zawartość dwóch różnych katalogów jednocześnie. Kliknięcie na nazwie pliku powoduje jego akustyczny “podgląd”, co ułatwia dobór właściwych brzmień (bowiem dostępne opisy typu organs1 – organs12 niosą ograniczoną informację). Wyselekcjonowane sample przenosi się na “partyturę” metodą przeciągnij-i-upuść i… już można rozpocząć odtwarzanie utworu, na żywo kopiując i aranżując poszczególne jego elementy.

interfejs taki sobie, ale efektyDyskotekowy interfejs Dance Makera nie jest zbyt przejrzysty; natomiast sam program nieźle generuje dyskotekowe rytmy

Marzący o karierze didżeja użytkownik nie jest oczywiście skazany na same “gotowce”. Program pozwala załadować dźwięki z innych źródeł (aplikacja korzysta ze “standardowych” plików WAV o jakości CD), a także dogrywać własne muzyczne próbki. Możliwości ich edycji w Dance Makerze są jednak więcej niż ograniczone, toteż lepiej skorzystać z “zewnętrznego”, specjalizowanego narzędzia.

Każdy z umieszczonych na “partyturze” klocków można w szerokim zakresie modyfikować. Z menu kontekstowego dostępna jest regulacja siły głosu, tempa, wysokości brzmienia… Szereg efektów akustycznych (np. reverb, echo) i filtrów pozwala praktycznie na mnożenie w nieskończoność liczby dostępnych kombinacji sampli.

Określenie “generator” nie padło pod adresem Dance Makera bez powodu: jednym z modułów programu jest Wizard (kreator), który praktycznie losowo generuje rozmaite zestawienia dźwięków. To niezastąpiona pomoc, gdy brakuje natchnienia. Uzyskane za pomocą Wizarda rezultaty niezbyt daleko odbiegają od dyskotekowych hitów.

Interfejs Dance Makera jest, delikatnie mówiąc, mało dyskretny. Jego uroda jest oczywiście kwestią gustu, a użytkownicy o zdecydowanie odmiennych preferencjach estetycznych mogą sobie wygląd programu niemal dowolnie modyfikować (elementy szaty graficznej zapisane są w oddzielnych plikach). Trudno natomiast pominąć milczeniem wynikający zapewne z niestandardowych rozwiązań brak stabilności programu. Choć jego twórcy zachęcają do eksperymentów “na żywo” (modyfikacji parametrów utworu w czasie jego odtwarzania), wiele operacji wymagających odświeżenia zawartości okna prowadziło podczas testu do zawieszenia maszyny. Celował w tym zwłaszcza wspomniany wyżej Wizard.

w skrócie
mamy to na chip-cd 12/99Magix Dance Maker
magix dance maker - okładkaWymagania: PC 486; 16 MB RAM, napęd CD-ROM; 16-bitowa karta dźwiękowa; Windows 9x; ok. 30 MB na dysku
plusłatwe tworzenie “muzyki” z gotowych klocków
plusbiblioteka ponad 1000 sampli
minusbrak polskiej wersji
minusniestabilna praca
Producent: Magix Entertainment, Niemcy, http://www.magix.com/
Dostarczył: MultiComp, Kudowa-Zdrój, tel./faks: (0-601) 56 24 62
Cena: 189 zł

Abstrahując zresztą od estetyki interfejsu, wiele można zarzucić również jego funkcjonalności. Na pasku narzędzi brakuje wywołania głównego okienka, pozwalającego na “poruszanie się” po edytowanym utworze – trzeba okrężną drogą szukać go w menu. Funkcja grupowania próbek działa w zaskakujący sposób: zgrupowane dźwięki można wprawdzie przenosić jak pojedynczy obiekt, ale już np. próba zmiany siły głosu takiej grupy powoduje… wyrównanie natężenia wszystkich zebranych dźwięków, nie zaś – jak można by sądzić – proporcjonalną modyfikację. Do szału doprowadzają też niespodziewane zmiany skali wyświetlanego okna i problemy z jego przerysowywaniem w wyniku przeskalowania lub przesunięcia.

Dance Maker nie jest programem dla zawodowych muzyków. Nie jest też narzędziem umożliwiającym komponowanie utworów dowolnego typu. Nie można mu natomiast wiele zarzucić, jeśli chodzi o generowanie dyskotekowych rytmów. Zainteresowanym tego rodzaju twórczością może dostarczyć sporo pomysłów i dobrej zabawy.

Więcej:bezcatnews