Problem, którego nie było

Informatyka – według definicji Ogórka – to nauka XX wieku, która nie przewidziała nadejścia XXI wieku. Tę dowcipną definicję znany publicysta opublikował na łamach “Gazety Wyborczej” pod koniec 1999 roku, gdy obawy związane z Problemem Roku 2000 osiągnęły apogeum. Milenijna pluskwa okazała się jednak – na szczęście! – zupełnie niegroźną pluskiewką. O co zatem było tyle hałasu?

Pieniądze wyrzucone w błoto

Sybilliczne przepowiednie cybernetycznego końca świata były poddawane w wątpliwość wielokrotnie. Jednak specjaliści od Problemu Roku 2000 dopiero jesienią 1999 roku po raz pierwszy stwierdzili, iż milenijna pluskwa nie spowoduje takich komplikacji, jak pierwotnie sądzono. Natychmiast posypały się pytania o sens wydania tak ogromnych sum na rozwiązanie problemu Y2K (ocenia się, że na ten cel przeznaczono na całym świecie 300-800 mld dolarów). Pytania te przybrały na sile w pierwszych dniach stycznia 2000 r., gdy okazało się, że PR2000 nie spowodował właściwie żadnej poważniejszej awarii.

W tym momencie na głowy ekspertów od Y2K posypały się oskarżenia o nieuczciwe “wyciąganie” pieniędzy z gardła podatników oraz poszczególnych firm i instytucji. Sam British Telecom wydał wszak na walkę z pluskwą aż 400 mln funtów, podczas gdy jego włoski odpowiednik – Telecom Italia – niemal nic, a i we Włoszech, i w Wielkiej Brytanii wszystko funkcjonuje normalnie! Może zatem rację mieli ci wszyscy, którzy ociągali się z wydawaniem ogromnych kwot na zwalczanie nie istniejącego problemu?

Wielki blef?

W odczuciu społecznym nie działo się niemal nic. Nie jest to jednak prawda. Największym, ujawnionym do tej pory, problemem spowodowanym przez Y2K okazał się kłopot z kilkoma amerykańskimi satelitami szpiegowskimi, z którymi Pentagon – na skutek problemów z instalacjami naziemnymi, pobierającymi dane ze sputników – utracił łączność tuż po północy 1 stycznia. Kłopoty połowicznie usunięto w ciągu pierwszych trzech dni, jednak jeszcze 13 stycznia serwis News.com informował, że problem nie został ostatecznie rozwiązany.

Milenijna pluskwa dotknęła w nieszkodliwy sposób wiele serwisów internetowych, niekiedy nawet poważnych firm i instytucji.

Milenijna pluskwa nie ominęła także elektrowni jądrowych w Japonii, USA i Hiszpanii. Najgroźniejsze wydarzenia miały miejsce w japońskiej elektrowni Shinga, w której zawiódł system monitorujący poziom promieniowania. Awaria nastąpiła także w elektrowni Oak Ridge w stanie Tennessee, gdzie problem Y2K dał się we znaki komputerowi śledzącemu proces wykorzystywania materiału nuklearnego używanego do produkcji broni jądrowej.

W innych cytowanych przez agencje przypadkach kłopoty miały znacznie mniej poważny, a niekiedy wręcz kuriozalny charakter. W jednym z koreańskich szpitali noworodki były rejestrowane w komputerze jako urodzone 1 stycznia 1900, od klienta wypożyczalni kaset wideo w stanie Nowy Jork zażądano 91 250 dolarów opłaty za zaleganie ze zwrotem kasety przez 10 lat, a poprawnie funkcjonujący system telefoniczny na lotnisku w Birmingham podawał datę… 32 grudnia. Szczególne szczęście miał pewien Niemiec, który po zalogowaniu się do komputera bankowego za pomocą programu do homebankingu stwierdził, iż na jego konto przelano 30 grudnia 1899 r. 6 826 253,67 dolarów!

W większości wypadków kończyło się na ogół na niepoprawnym wyświetlaniu daty. Tego rodzaju wpadkę “zaliczyło” wiele serwisów internetowych, podając najrozmaitsze lata (np. 190, 3900, 19100). Problemy wystąpiły – i to jeszcze przed sylwestrem – w czytnikach kart płatniczych w Wielkiej Brytanii. W pierwszych dniach nowego roku z powodu Y2K nie działało też kremlowskie biuro prasowe. Microsoft dotknęły dwa problemy: serwis Hotmail niepoprawnie zapisywał daty przesyłu niektórych wiadomości (nie spowodowało to jednak żadnych zakłóceń w pracy serwisu), a Internet Explorer niepoprawnie interpretował część dat na stronach WWW, wyświetlając je jako “3900”. Problemy odnotowali też użytkownicy systemów poczty elektronicznej opartej na oprogramowaniu Lotus Domino, na stronie WWW producenta dostępne są jednak już odpowiednie poprawki.

W naszym kraju nie zanotowano niemal żadnych kłopotów. O ich znikomości najlepiej niech świadczy fakt, że już w połowie stycznia 2000 r. nie działał niemal żaden serwis WWW poświęcony problemowi Y2K.

To jeszcze nie koniec

Według opinii ekspertów bezpośrednio po zmianie daty dała o sobie znać tylko część kłopotów, jakich doświadczymy z powodu milenijnej pluskwy. Gdy piszę te słowa, nie można jeszcze mieć pewności, czy np. bankowe systemy komputerowe w pełni poprawnie przeprowadzają wszystkie operacje finansowe. Poza tym nie wiadomo, jak wiele kłopotów związanych z Y2K w ogóle nie wyszło poza mury instytucji i firm, w których miały miejsce. Wiemy o tym sami najlepiej, gdyż problem Y2K dotknął – mimo przeprowadzenia odpowiedniej procedury przygotowawczej w 1999 roku – także i nasze wydawnictwo. Na skutek błędu oprogramowania obsługującego redakcyjny NewsRoom w 2000 roku przez kilka godzin niemożliwe okazało się dopisywanie nowych notek; wystarczyło jednak tylko zainstalować pewne poprawki, aby praca działu ruszyła pełną parą. Jak się okazało, również redakcyjny serwer poczty SMTP wymagał uaktualnienia do nowszej wersji, aby mógł poprawnie zapisywać daty przesyłanych listów. W obydwu przypadkach problemy okazały się jednak na tyle “wewnętrzne”, że niemal niedostrzegalne dla zewnętrznych odbiorców.

Krachu nie będzie

Eksperci wyraźnie przecenili szkodliwość pluskwy. Mimo iż nie można mieć pewności, że wszystkie kłopoty są za nami, to jednak z całą pewnością wielkich problemów już nie będzie. Czy więc chodziło tylko o wyciągnięcie pieniędzy z ogłupionych klientów? Częściowo zapewne tak – dziesiątki firm zbiły prawdziwą fortunę na świadczeniu usług związanych z rozwiązywaniem problemu Y2K. Pamiętać jednak należy i o pozytywach: przy okazji usuwania pluskwy unowocześniono przecież sprzęt i odkurzono archaiczne procedury awaryjne. Trzeba też podkreślić, że ze względu na zróżnicowane zastosowania techniki komputerowej kłopoty mogły zaistnieć dosłownie w każdym sektorze gospodarki. Ogarnięcie tak odmiennych w swej naturze możliwych do wystąpienia problemów wymagało nabycia dużego doświadczenia przez ekspertów, co na pewno nie było ani łatwe, ani krótkotrwałe.

Ogólnoświatowego kryzysu zatem nie będzie: efekt gospodarczego domina na szczęście okazał się tylko nie spełnioną wizją. Pamiętajmy jednak, że przed powodzią sprzed trzech lat nikt nas nie ostrzegał… Może zatem lepiej było wydać te setki miliardów dolarów? Podobno lepiej chuchać na zimne…

INFO
Grupa dyskusyjna
Pytania, uwagi i komentarze do artykułu: #
Internet
Informacje nt. Y2K
http://news.cnet.com/news/0-1009.html?tag=st.ne.1002.dir.1009
http://www.wired.com/news/y2k/0,1360,,00.html
http://www.cnn.com/TECH/specials/y2k/
Więcej:bezcatnews