Interwencje

Jestem oburzony sposobem rejestracji programu (“English Translator” – przyp. red.

), który nabyłem w przekonaniu, że otrzymuję (…) pełną wersję produktu, na zawsze gotową do pracy. Zamiast tego po zainstalowaniu, podaniu dołączonego wewnątrz pudełka “serialu” i uruchomieniu dowiedziałem się, że jeżeli nie zarejestruję się za pomocą telefonu lub e-maila, program zablokuje się po 14 dniach… Pozwolę sobie stwierdzić, że żadne, nawet najbardziej uzasadnione obawy przed piracką dystrybucją nie mogą usprawiedliwiać wymuszania rejestracji (…) powiązanej z obowiązkiem podania personaliów właściciela licencji. To nie jest shareware. (…) Elementarny instynkt rynku nakazuje też (jak widać, nie wszystkim), aby określić godziny, w których podany telefon (

firmy Techland, pod którym należy rejestrować program – przyp. red. ) (0-62 737-27-46) działa. (…) Tak się złożyło, że z racji profesji przeglądam rocznie dziesiątki pakietów oprogramowania użytkowego i takie “wynalazki” jak wymyślony przez firmę Techland sposób rejestracji spotykam nadzwyczaj rzadko. Uważam, że są one nie tylko nie do przyjęcia dla odbiorcy, lecz również ugruntowują niepochlebne opinie o naszym słabiutkim w dalszym ciągu rynku oprogramowania i panujących na nim dzikich obyczajach. Akt kupna-sprzedaży jest zwykle, w przypadku dóbr o wartości mniejszej od kilkudziesięciu tysięcy złotych, aktem ograniczonym w czasie: kończy się on mianowicie z chwilą wyjścia z zakupem po uiszczeniu zapłaty. Wszelkie próby przedłużenia kontaktu ze sprzedawcą, producentem czy też dystrybutorem poza ten moment muszą być bardzo poważnie uzasadnione. I to interesem klienta, a nie producenta.

Niby wszystko w porządku. Ja mam program i kod, producent poczucie, że wyjaśnił wątpliwości klienta. Jednak pozostaje nieodparte wrażenie, że umknęła gdzieś istota postawionego w mym poprzednim liście problemu – irytująca nieporadność w komunikacji pomiędzy producentem oprogramowania a jego użytkownikiem, nazbyt często skutkująca dezinformacją i wynikającą z niej stratą czasu, a nieraz pieniędzy. Dotyczy to zarówno treści na opakowaniu, jak i papierowej instrukcji.

(…) Dzieje się to u nas, w Polsce, nazbyt często – z oczywistą szkodą dla klienta i równie dużą, choć dla wielu mniej oczywistą – dla producenta. (…) Wiem z autopsji, jak złożony jest problem piractwa komputerowego, ale nie może to zwalniać dystrybutora programów od jasnego i rzetelnego komunikowania o jego istotnych cechach i warunkach użytkowania, zanim klient zdecyduje się je nabyć.

Jerzy Pełka

Zgodnie z wyjaśnieniami przedstawiciela firmy Techland, p. Michała Rainerta, program “English Translator” nie przestaje działać po dwóch tygodniach od instalacji, a jedynie wymaga utrzymywania w napędzie CD-ROM oryginalnego nośnika aplikacji. Po dokonaniu rejestracji można pracować z aplikacją bez konieczności utrzymywania płytki CD w stacji. Rejestracja programu jest dobrowolna. Przedstawiciel Techlandu wyjaśnił, że jest to stosowana przez tę firmę metoda walki z piractwem. Rejestrację można przeprowadzić telefonicznie w dni powszednie w godzinach 8-17, w sobotę między 8 a 15 lub wypełniając formularz na stronie WWW firmy Techland. W obu przypadkach nie trzeba już podawać danych osobowych, lecz wystarczy wpisać kod programu. Osoby, które nie podadzą żadnych danych teleadresowych, nie otrzymają informacji o nowych produktach, upgrade’ach i temu podobnych ofertach. Firma Techland zmieniła też formularz rejestracji online, by nie było koniecznie wypełnianie wszystkich pól.

Żadna firma nie może żądać od swojego klienta podania danych osobowych, nawet uzasadniając to kampanią antypiracką. Udostępnianie takich danych jest dobrowolne, a przetwarzanie ich bez zgody osoby zainteresowanej jest niezgodne z ustawą o ochronie danych osobowych.

Brak na pudełku z programem informacji o godzinach pracy pomocy technicznej i rejestracji telefonicznej świadczy albo o bałaganie w firmie, albo o lekceważeniu klienta.

Otwarty pozostaje problem antypirackich zabezpieczeń programów, które nierzadko stanowią dużą uciążliwość dla legalnych użytkowników. Tymczasem bywalcy giełd komputerowych nie muszą trzymać płyt CD-ROM w napędzie, dzwonić do producenta ani przy każdym uruchomieniu aplikacji odpowiadać na pytania o zawartość instrukcji. Klient, który kupił oprogramowanie w sklepie, a nie na giełdzie, powinien mieć gwarancję wsparcia producenta pakietu, a nie być zmuszanym do rejestrowania się czy udostępniania swoich danych w imię walki z piractwem.

Instalacja SDI

Złożyłem wniosek we właściwej jednostce TP SA o podłączenie SDI. Ku mojemu zdumieniu dość szybko otrzymałem pilny telefon, abym zgłosił się następnego dnia w celu podpisania umowy. Podpisałem umowę, zapłaciłem, dostałem ładny kolorowy regulamin, a w nim… nie będę się rozpisywał, co może grozić użytkownikowi SDI, ale rozdział 4 par. 13 pkt 1 stanowi, iż jednostka, z którą zawieram umowę, ma obowiązek (!) udostępnić terminal i dostosować łącze w ciągu 3 dni roboczych od daty podpisania umowy. Umowę podpisałem 21 kwietnia 2000, dziś jest już 15 maja i nic w tej sprawie nie zrobiono. Telefonowałem i wysłałem e-maile w tej sprawie. Odpowiedziano mi, abym czekał, bo tym zajmuje się ktoś inny. I nadal nic.

Michał Pierzchalski

Zgodnie z wyjaśnieniami rzecznika prasowego warszawskiego oddziału TP SA p. Jarosława Tomaszewskiego opóźnienia powstały z winy podwykonawcy, a TP SA w najbliższym czasie wywiąże się z umowy dotyczącej instalacji SDI u p. Michała Pierzchalskiego. Sama usługa SDI znajduje się jeszcze w fazie pilotażowej i nie wszędzie jest dostępna. Np. we Wrocławiu pod koniec maja jedynie nieco ponad połowa central telefonicznych była wyposażona w urządzenia HIS. Zgodnie z informacjami uzyskanymi od p. Jarosława Tomaszewskiego w Warszawie w połowie maja było jedynie 170 abonentów SDI, wniosek o przyłączenie złożyło 1500 osób, a następnych 780 wyraziło zainteresowanie. Panowie Jarosław Tomaszewski oraz rzecznik prasowy wrocławskiego oddziału TP SA Tomasz Kapłon obiecują, że najdalej do końca lipca każdy Zakład Telekomunikacyjny będzie dysponował infrastrukturą pozwalającą na podłączenie wszystkich chętnych.

Osoby, których umowa na instalację SDI z winy TP SA nie została zrealizowana, mogą zażądać zwrotu wpłaconych pieniędzy razem z należnymi za zwłokę odsetkami. Można też wystąpić o odsetki za zwłokę już po przyłączeniu. W obu sprawach należy się zwracać do właściwego dla swojego miejsca zamieszkania Zakładu Telekomunikacyjnego, gdzie wnioski te powinny zostać rozpatrzone pozytywnie.

Michał Pierzchalski doczekał się instalacji SDI dopiero 9 czerwca. Kolejne opóźnienie tłumaczone było awarią infrastruktury SDI w lokalnym Zakładzie Telekomunikacyjnym.

Wątpliwości wzbudza fakt szerokiego reklamowania usługi, znajdującej sie w fazie testowej, która nie jest dostępna w pełni nawet w wybranych miastach. Naganne jest też ustalanie nierealnych terminów realizacji.

Więcej:bezcatnews