Kiedy rak jest rybą

Rafał Cisek – prawnik, aplikant sądowy i miłośnik dalekich podróży, nie tylko wirtualnych

There’s one for you, nineteen for me *
‘Cause I’m the taxman, yeah, I’m the taxman…
Should five per cent appear too small
Be thankful I don’t take it all
‘Cause I’m the taxman, yeah I’m the taxman

Nigdy nie podejrzewałem fiskusa o zbytnią fantazję. Chyba jednak będę musiał zmienić zdanie. A wszystko zaczęło się od “Gazety Prawnej” on-line, na której stronach pojawił się zdumiewający artykuł o próbie opodatkowania przez jeden z urzędów skarbowych darmowego systemu operacyjnego Linux i równie darmowego pakietu biurowego StarOffice. Oba programy są dostępne w ramach tzw. Powszechnej Licencji Publicznej GNU i należą do najpopularniejszych bezpłatnie dostępnych pakietów.

GNU wywodzi się ze szczytnego założenia, że oprogramowanie powinno być darmowe i ogólnodostępne. Można jedynie pobierać opłaty za usługi związane z instalacją i serwisowaniem takiego oprogramowania. Oczywiście jeżeli ktoś tego w ogóle potrzebuje. Zawsze bowiem znajdą się tacy, którzy będą potrafili samodzielnie zainstalować Linuksa zamiast kupować go w wersji “pudełkowej” z dokumentacją i pakietem serwisowym. Sam software darmowy jest zawsze.

Istnieje zatem pełnowartościowe oprogramowanie, alternatywne do znanych powszechnie rozwiązań komercyjnych (np. Windows wraz z całym zestawem dedykowanych aplikacji). Darmowe. Niektórzy twierdzą, że lepsze.

If you drive a car, I’ll tax the street,
If you try to sit, I’ll tax your seat.
If you get too cold I’ll tax the heat,
If you take a walk, I’ll tax your feet.

(The Beatles, “Taxman”, album “Revolver”)

Chyba właśnie to nie dawało spać urzędnikom kontroli skarbowej, zajmującym się rutynowo pewnym przedsiębiorcą. Pan ów, będąc wielkim legalistą i pedantem, wpisał do swej ewidencji właśnie wspomnianego Linuksa oraz StarOffice’a jako wartość niematerialną i prawną nabytą za zero złotych. Właściwie nie powinien on księgować tego w ogóle. Okazał się jednak nieco nadgorliwy. Niestety, jego zeznanie podatkowe zakwestionowano. Sprawa dotyczyła podatku dochodowego od osób fizycznych (a nie jak niektórzy trąbili – nie znając sprawy – VAT-u).

Urząd powołał się na artykuł 11 ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych (choć jeśli już, to powinien się powołać na artykuł 14 wspominanej ustawy, jako że nasz biedny podatnik prowadził działalność gospodarczą), zgodnie z którym przychodem jest również wartość otrzymanych świadczeń w naturze i innych nieodpłatnych świadczeń. Fiskus uznał, że podatnik uzyskał przychód z nieodpłatnego świadczenia, od którego musi odprowadzić podatek. Tak rozpętała się burza…

Info
Grupy dyskusyjne
Uwagi i komentarze do artykułu:
#
Więcej:bezcatnews