Jeden przeciw wszystkim

Historię Dawida i Goliata znają wszyscy. A czy słyszeliście o Dawidzie i dwóch Goliatach? Pewnie nie, bo ta walka jeszcze trwa i nie wiadomo, czy temu mniejszemu uda się zwyciężyć dwóch gigantów. Na razie jeden z nich dostał sporej zadyszki, ale drugi ma się doskonale. O czym mowa? O przeglądarkach WWW. To, że Internet Explorer jest w doskonałej formie, wiedzą wszyscy, a brak kondycji Netscape 6 opisywałem w poprzednim numerze CHIP-a. Teraz powiem o nowym wcieleniu Dawida, czyli norweskiej przeglądarce Opera 5.01.

Za Operę wreszcie nie musimy płacić – na dodatek banery reklamowe nie zabierają miejsca wyświetlanej stronie WWW.

Opera zawsze miała opinię “trzeciej”. Mimo że jest to pozycja medalowa, daleko było norweskiemu programowi do popularności dwóch liderów. Głównym powodem była zawsze cena. Za Operę od początku należało płacić. To internautom nigdy się nie podobało, szczególnie że zarówno IE, jak i Communicator zawsze były darmowe (przynajmniej dla indywidualnych użytkowników). Od wersji 5.0 Opera dołączyła do sporej grupy programów adware. W oknie przeglądarki, obok paska z przyciskami, znajduje się baner reklamowy. Na szczęście został on umieszczony w takim miejscu, że choć jest doskonale widoczny, to nie zabiera miejsca przeznaczonego na oglądaną stronę WWW. Po prostu wykorzystuje kawałek powierzchni, która i tak marnowałaby się.

Jeżeli wyświetlające się reklamy kogoś denerwują, łatwo można się ich pozbyć. Pierwszym, najbardziej intuicyjnym wyjściem jest zapłata za rejestrację programu. Nie ma chętnych? W porządku, jest też “tańszy” sposób. Wystarczy przełączyć przeglądarkę w tryb pełnoekranowy. Teraz pozostaje opanowanie kilku prostych skrótów klawiaturowych i można swobodnie żeglować po Sieci bez konieczności oglądania banerów.

Nowa Opera nie różni się znacząco od poprzedniej wersji. Nadal jest ona najszybszym i najmniejszym programem tego typu. Mówię oczywiście o poważnych programach, a nie o mikrusach nie obsługujących najnowszych standardów. Opera “waży” 2 MB w wersji bez Javy i 9,5 MB z obsługą języka autorstwa Suna. Teoretycznie obsługuje najnowsze standardy (HTML 4.01, XML, JavaScript 1.3, CSS 2), choć w praktyce wygląda to różnie – menu w JavaScripcie, omawiane na stronie 196, z Operą nie współpracuje. Pojawiło się też kilka pożytecznych drobiazgów: autouzupełnianie wpisywanych adresów, zawierające datę ostatniej wizyty, pasek zadań do łatwego przełączania się między oknami, okno pozwalające skorzystać z wybranej wyszukiwarki internetowej (domyślnie zadane pytanie jest przesyłane do Google) oraz obsługa formatu PNG. Jedną z większych zmian jest dodanie do programu komunikatora internetowego. Choć jest to produkcja własna, jednak – co ważne dla wielu internautów – współpracuje z ICQ.

Niestety, norwescy programiści nie pomyśleli o nas i – mimo zapowiedzi – Opera nie obsługuje innych stron kodowych niż ISO-8859-1 (zachodnioeuropejska). Po pojawieniu się czwartej wersji przeglądarki polscy hakerzy opracowali małą łatkę korygującą ten problem. I tym razem rozwiązanie można zdobyć w Internecie (

http: //www.wersjepl.hg.pl/

). Znajdziemy tam program umożliwiający uzyskanie polskich znaków diakrytycznych oraz – co najciekawsze – plik spolszczający cały program.

Opera to produkt “prawie” udany. W zasadzie jedyne poważne zarzuty mogą dotyczyć kłopotów z wyświetlaniem polskich znaków diakrytycznych i niepełnej obsługi DHTML-a. W zamian za konieczność oglądania reklam albo pracy w trybie pełnoekranowym dostajemy jednak szybką, dobrą przeglądarkę, zawierającą także klienta poczty elektronicznej. Do szczęścia brakuje chyba tylko tego, by Dawid pokonał w końcu Goliata. Którego? To już zależy od naszych sympatii – ja swoich nie ujawnię.

Opera 5.01
Wymagania: PC 486; 16 MB RAM, Windows 9x/NT/2000; 8 MB na dysku
+ duża szybkość pracy
+ wbudowany komunikator internetowy

Producent: Opera, Norwegia
http://www.opera.com/
Rejestracja: adware lub 40 USD
Na CHIP-CD w dziale Software | Nowe produkty znajduje się darmowa wersja programu Opera 5.01

Więcej:bezcatnews