Labor omnia vicit improbus*

W zasadzie nie wiadomo, od czego rozpocząć… Dlaczego? Bo multimedialny pakiet encyklopedyczno-edukacyjny jest pełen błędów i niedociągnięć. Zacznijmy zatem od początku, czyli instalacji, która wbrew temu, co napisałem w poprzednim zdaniu, przebiega płynnie i bez zakłóceń. Ale zdziwienie przychodzi wnet po “usadowieniu się” aplikacji na dysku. Na pulpicie bowiem pojawiają się trzy ikony programu: Omnia 2001 Dysk1, Dysk2 i Planeta Omnia. Cóż tu wybrać? Niech będzie Planeta. Z instrukcji obsługi i pudełka wynika, że to gra. Po bliższym przyjrzeniu się okazuje się nibygrą edukacyjną, w której zadaniem jest uratowanie Ziemi przed katastrofą. Cel zaiste szczytny, ale przesuwanie się po pustawych, monotonnych planszach i wskazywanie kursorem niezbyt jasno określonych elementów nie mają raczej wymiaru edukacyjnego. Czegóż więc uczy gra? Ano przede wszystkim cierpliwości i wyrozumiałości dla jej twórców. Natychmiastowa zmiana krążka jest wskazana.

Interfejs Omni 2001 może niektórych odstraszać. Trudno – to kwestia gustu. Ale powinien być przynajmniej spójny, a niestety, każda część encyklopedii wygląda inaczej.

Skoro “odpalamy” program od tyłu, weźmy więc płytkę numer dwa. Zapowiada się ciekawie i bogato. Zawartość podzielono na siedem części, w tym: Literaturę Polską, Galerię Malarstwa, Prezentacje 3D. Co teraz? Literatura polska? Proszę bardzo! Omijając zgrabnym ruchem myszy Cytat dnia, mamy do dyspozycji kilkanaście zakładek symbolizujących tematyczny podział leksykonu literatury polskiej.

I cóż się kryje pod kolejnymi kartami? Dziwność doboru haseł, liczne błędy literowe, luki w materiale (np. w tabeli Filmografia brak reżysera i autora scenariusza do filmu “W starym dworku, czyli niepodległość trójkątów”, brakuje scenarzysty “Dziejów grzechu” z 1933 roku etc.). Kalendarium zaś rozbraja od razu. W chronologicznym spisie dat przed rokiem 966 (dla tych, co zapomnieli – chrzest Polski) jest rok 0. A cóż takiego ważnego się wydarzyło wtedy w Polsce? Ano: “W ťZachęcieŤ wystawa polskiej sztuki lat osiemdziesiątych”. Słowianie jeszcze nie wiedzieli, co się z czym je, a tu proszę, w ťZachęcieŤ już wystawa. Kolejną możliwością (teoretycznie) jest wyświetlanie haseł nie tyle chronologicznie, co np. według kryteriów reprezentowanych przez szereg estetycznych ikon. Niestety, klikając np. ikonę ze znakiem zapytania, symbolizującą “brak danych”, powinniśmy spowodować wyświetlenie haseł, co do których historycy czy też naukowcy nie są pewni, np. kronika Galla Anonima. Tymczasem po zaznaczeniu obrazka z pytajnikiem wyświetla się mnóstwo haseł ze spisu zaopatrzonych w ikonę ze znakiem zapytania (m.in. Nagroda Nobla dla Wisławy Szymborskiej).

Wystawa w Zachęcie w roku urodzenia Chrystusa? Niestety, błędów i niedociągnięć jest w Omni dość sporo.

Takich i podobnych smaczków jest znacznie więcej. Weźmy np. zakładkę Twórcy. Jest nieźle, bo dane są w miarę aktualne. Jest i Andrzej Stasiuk, i Marcin Świetlicki… Ale czemu nie ma nagradzanej Olgi Tokarczuk czy Jerzego Pilcha?

Idźmy dalej. Wyświetlmy zawartość Rodzajów literackich: Dramat, Epika, Liryka, Inne. Wciskamy Inne. Ukazujący się napis objaśnia nam, że są takowe, które do niczego nie pasują. Przykładów nie podano. A przydałyby się. Lecz gdy przełączymy się na zakładkę Gatunki literackie, już nie ma kategorii Inne, jest natomiast “encyklopedia” i “kazanie” (np. Piotra Skargi).

Wyjdźmy już z literatury i zobaczmy, co w Galerii malarstwa. Ano obrazki przepiękne! Co za jakość, rozdzielczość. Miód na oczy! Zaraz, zaraz… Dlaczego nie ma ani jednej reprodukcji polskiego artysty? Generalnie dominują Włosi, choć jest i Bosch, i van Dyck, i van Gogh. Ale gdzie Bruegel, Dali, Kandinsky?

Dla rozluźnienia włączmy Prezentacje 3D, które są dosyć estetyczne, ale też zawierają błędy: np. komputer osobisty. O modemie autorzy piszą tak: “…średnia prędkość transmisji danych to 56 000 bitów na sekundę”. Idźmy dalej… Według słownika informatycznego na tej samej płycie: “1 Kilobajt to 1000 bajtów (1024 bajtów dla RAM)”. Lepiej zmieńmy płytę.

Pierwsza płyta po odpaleniu oferuje wiele opcji, m.in.: Podróże w 3D, Dziedziny, Ludzie, Świat wiedzy, Atlas świata, Słownik, Mediateka, Internet, no i Encyklopedia. Gdzie nie zajrzeć, czai się niespodzianka: w Atlasie świata nie ma map fizycznych. W Literaturze zaś na końcu osi czasu widnieje zdanie “Coraz więcej ludzi ma dostęp do Internetu…”. Co wobec tego jest w Nauce i technice w tym samym przedziale lat? Jest jednak kilka istotniejszych wad, które bardziej stanowią o jakości produktu.

Do rzeczy więc. Program ma dużo uchybień nawigacyjnych – czasem nie można cofnąć się do miejsca, z którego rozpoczęło się eksplorowanie encyklopedii. Aplikacja zawiera wiele niestandardowych interfejsów, co w znacznym stopniu utrudnia poruszanie się po nim. Z kolei na płycie numer 2 prawie w ogóle nie skorzystano z dobrodziejstw hipertekstu. Aplikacja ma też czasami problemy z obsługą myszy z kółkiem.

Honor programu próbują ratować niespotykanej jakości reprodukcje obrazów, elektroniczna wersja Słownika wyrazów obcych z almanachem Władysława Kopalińskiego oraz niemała baza wiedzy zgromadzonej na kilku CD-kach. Mimo to wydanie prawie 200 złotych na nie dopracowany produkt wydaje się nie lada odwagą. Cóż, miejmy nadzieję, że pierwsze koty za płoty… * Ustawiczna praca zwycięża wszystko – Wergiliusz

Encyklopedia Omnia 2001
Liczba CD: 4
Język: polski
Wymagania: PC Pentium 166, 16 MB RAM, napęd CD- -ROM 4×, Windows 9x/ME, ok. 110 MB na dysku
+ dobrej jakości ilustracje
+ aktualność haseł
– niejednolitość interfejsów
– liczne błędy i usterki
– wysoka cena

Producent: De Agostini Polska, Warszawa
tel.: (0-22) 644 50 36
e-mail: [email protected]
http://www.omnia-online.pl/
Cena: 199 zł

Więcej:bezcatnews