Mały Miś domowy…

Po nakręceniu zdjęć kamerą droga do gotowego filmu jest zwykle jeszcze bardzo daleka – tu jest za długo, tam za jasno, a tamtej pani nie powinno być w tym kadrze… Kiedy indziej przypadkowe włączenie czerwonego guzika daje 20 minut “nieba lub trawy”. Takie problemy może rozwiązać edycja wideo za pomocą komputera. Dziś, używając kamery miniDV, karty z łączem IEEE 1394 (firewire lub i.Link) oraz odpowiedniego oprogramowania, można bez trudu zrobić ciekawy film w domu.

Aby zaoszczędzić miejsca na dysku, zmontowany film możemy zapisać w coraz popularniejszym formacie DivX;-).

Spośród wielu programów do edycji filmów wideo Koalę wyróżniają dwie cechy. Pierwszą jest fakt, iż aplikacja stworzona została od zera w Polsce, co jak na narzędzie do obróbki filmów jest dość rzadko spotykane. Drugą cechą jest jego przyjemna i prosta obsługa. Koala zawiera wszystko, co do połączenia elementów filmu jest niezbędne – po paru minutach praca z programem przypominała mi obsługę okienkowego pasjansa. Oczywiście aplikacja nie zrobi za nas wszystkiego i tak jak w tańcu trzeba mieć choć trochę “wyczucia rytmu”.

Program oferuje standardowy, w aplikacjach przeznaczonych do edycji wideo, sposób organizacji obszaru roboczego – tzw. linie czasu (timeline) V1 (a i b) i V2, pełniące funkcję taśmy wideo, ścieżki dźwiękowe oraz wejście i wyjście magnetowidu – fizycznie realizowane przez kartę ze złączem firewire. Najważniejsze funkcje są dostępne bez ustawiania dziesiątków opcji po naciśnięciu ikon umieszczonych na pasku narzędzi. Fragmenty filmów z dysku i kamery DV, obrazki, dźwięki są umieszczone w tzw. zasobach – na liście elementów możliwych do wykorzystania. Wstawiamy je do montowanego filmu, przeciągając wskaźnikiem myszki. Fragmenty te można oczywiście ciąć i przesuwać. Między sekwencjami, które umieścimy w ścieżce V1 (V1a i V1b), automatycznie tworzone są przeniki z dostosowaniem ich czasu trwania także podczas późniejszego przesuwania lub zmiany długości elementów.

W programie mamy do wyboru dziesiątki przejść między fragmentami filmu – “latające kartki”, wiry i zoomy. Szkoda jednak, że podstawowy przenik, który poza ostrymi cięciami jest najczęściej używany w kinie i telewizji (tzw. miękkie przejście jednego obrazu w drugi, czyli cross dissolve), jest nieco “zażółcony”. Użytkownik nie zawsze będzie przecież montował film do programu typu “Śmiechu warte”.

Całe studio na ekranie: listy zasobów, linia czasu, okna podglądu tekstu. Dzięki edytorowi tekstu “niedźwiadka” łatwo dodamy dowcipny komentarz np. do filmu z wczasów nad morzem.

W Koali znajdziemy też niezbędną podczas edycji sekwencji wideo ścieżkę (V2), spełniającą funkcję dodatkowego magnetowidu. Można na niej umieścić fragmenty filmu, napisy lub obrazki. Elementy te mogą mieć stopień przezroczystości zmieniany w czasie, można też wybrać kolor, który będzie przezroczysty – czyli “wykluczowany”, co działa niczym klasyczny blue box.

Wykorzystanie wewnętrznego “silnika” bazującego na DirectX powoduje, że efekty naszych działań możemy przeglądać w okienku podglądu zaraz po wstawieniu filmu, dźwięku czy ustawieniu przeniku, a zmontowany film natychmiast po zakończeniu pracy nagrać na taśmę i zapisać w postaci pliku na dysk. Program umożliwia wybranie jednego z kilku standardowych rozmiarów i formatów pliku, więc cała procedura nie wymaga dużego doświadczenia. Przydałoby się jednak trochę wyjaśnień w Pomocy, aby użytkownik wiedział, skąd się te rozmiary biorą.

Przetwarzanie zmontowanego filmu AVI, animowanego GIF-a lub sekwencji obrazków JPEG czy BMP odbywa się powoli, ale nie odbiega od normy i zależy od szybkości procesora – oczywiście podawane są informacje o czasie zakończenia przeliczeń. Dołączono także przeglądarkę plików wideo, bez której żaden pakiet do edycji nie może być kompletny.

Autorzy Koali wyposażyli też swój program w całkiem sprawny edytor tekstu, który może być wykorzystany podczas montażu filmu. Działa on z fontami True-Type i Adobe Type1 i, co ważne, może używać polskich znaków. Dobrą stroną edytora jest obecność podstawowych funkcji, ułatwiających tworzenie różnych napisów: wszelkie wyrównania, automatyczne dostosowanie interlinii, kontury, cienie itp. Zgodnie z zasadą, którą kierowali się chyba autorzy Koali, jest tu jedynie to, co najbardziej potrzebne, i nic ponadto. Program działa pewnie i napisy można generować naprawdę szybko. Jednak po wpisaniu przez pomyłkę czcionki o zbyt dużych rozmiarach aplikacja się zawiesiła, zatem jakieś zabezpieczenie byłoby przydatne – choćby zwyczajowe “Czy jesteś pewien?”. Ogólna stabilność programu jest zadowalająca. Praca na platformie Windows 98 oraz Windows 2000 nie odbiega od “średniej microsoftowej”.

Koala znakomicie nadaje się dla osób, które chcą zmontować filmy z kamery DV, lecz nie mają żadnej wiedzy o montażu nieliniowym. Podstawowe informacje na ten temat znajdziemy w dołączonej pomocy. Techniczne dane są przeplatane opisami funkcji samego programu, ułatwiającymi zrozumienie sensu wykonywania kolejnych operacji. Aplikacja prowadzi nas do celu najprostszą drogą, co pozwala uniknąć pomyłek. W kolejnej wersji warto jednak dołączyć funkcję regulacji korekty gamma, jasności i kontrastu, bo choć większość kamer miniDV to zwykle kompletny automat, czasem trzeba “pokręcić gałką” także w programie do montażu. W przypadku narzędzia klasy popularnej prostotę można uznać za zaletę. Autorzy ograniczyli ogromną zazwyczaj liczbę funkcji, przełączników i parametrów do niezbędnego minimum. Program jest przeznaczony do użytku domowego – może zatem mógłby również mieć odrobinę bardziej “udomowioną” cenę.

Koala Film Studio 2 DV
Wymagania:
PC Pentium, 32 MB RAM, napęd CD-ROM 4×, Windows 98 SE/2000, DirectX 6, ok. 110 MB na dysku
+ niezwykle prosta obsługa
– brak korekcji obrazu (np. gamma, kontrast)
– brak listy kompatybilnego sprzętu

Producent: Koala, Oława tel./faks: (0-71) 303 29 10
http://www.koala.pl/
e-mail: [email protected]
Cena: ok. 699 zł
W dziale Software | Nowe produkty znajduje się demonstracyjna wersja programu Koala Film Studio 2 DV

Więcej:bezcatnews