Siódme – nie kradnij

Czego można spodziewać się po raporcie Business Software Alliance w sprawie piractwa komputerowego? Zwłaszcza we fragmentach traktujących o przestrzeganiu praw autorskich w Polsce?

Jeżeli myślicie, że znajdują się tam tylko sformułowania typu “Polska piratami stoi” lub “Kiedyś było źle, teraz jest tragicznie” – to raport wprawi was w zdumienie.

Z najnowszego, opublikowanego w maju raportu BSA faktycznie wynika, że na świecie mniej więcej jedna trzecia oprogramowania biznesowego jest użytkowana nielegalnie. Po raz pierwszy wskaźnik piractwa pozostał niemal na tym samym poziomie co w 1999 roku – wynosi obecnie 37 procent. Nieco zmalały natomiast straty spowodowane użytkowaniem nielegalnych kopii oprogramowania. Producenci software’u zarobili łącznie o 11,7 mld USD mniej – niż mogli – w porównaniu z 12,2 mld dolarów w 1999 roku. Jeśli chodzi o rankingi “krajowe”, to najwięcej stracili niemieccy twórcy aplikacji (635 mln USD), nieco mniej Brytyjczycy (530 mln USD), a trzeci w kolejności byli Francuzi (480 mln USD).

Piracki Top Ten

Nie zaskakuje fakt, że za 87 procent strat odpowiadają nielegalni użytkownicy oprogramowania z Ameryki Północnej, Europy Zachodniej i Dalekiego Wschodu – tak jest po prostu od zawsze. Najwyższy wskaźnik piractwa odnotowano w Grecji, Hiszpanii i we Włoszech. Dwa pierwsze kraje po raz trzeci z rzędu zajęły czołowe lokaty na pirackim podium.

Ciekawe zjawisko zaobserwowano natomiast w naszym regionie. O ile w dziedzinie zwalczania piractwa kraje Europy Zachodniej praktycznie utknęły w miejscu (patrz: wykres), o tyle postęp odnotowała Polska! Według ocen BSA nad Wisłą wskaźnik piractwa spadł o 6 procent. I choć ciągle ponad połowa (54%) oprogramowania użytkowana jest u nas nielegalnie, to na tle innych państw Europy Wschodniej wyniki zwalczania piractwa mamy imponujące. Dość powiedzieć, że w dwóch największych krajach naszego regionu – Rosji i Ukrainie – odsetek nielegalnych kopii software’u wynosi 88 i 89%.

Z czego wynika spadek wskaźnika piractwa w Polsce? Przedstawiciele BSA twierdzą, że to efekt prowadzonej w zeszłym roku ogólnopolskiej kampanii antypirackiej, skierowanej głównie do małych i średnich firm. I nie ma w zasadzie powodu, aby nie wierzyć, że to rzeczywiście billboardy na ulicach miast przyczyniły się do zmniejszenia liczby nielegalnych kopii oprogramowania. Oczywiście, kampania w swoich niektórych odsłonach mogła drażnić – rozsyłana na prawo i lewo kaseta wideo z filmem o idącym do więzienia biznesmenie wywołała protesty nie tylko wśród przedsiębiorców. Gdy na stronie internetowej CHIP-a zamieściliśmy ankietę z pytaniem: “Czy metody, które stosuje BSA w walce z piractwem, są słuszne?”, negatywnej odpowiedzi udzieliła ponad jedna trzecia (35%) odwiedzających nas internautów. Zresztą także niektóre firmy będące członkami BSA wyraziły niezadowolenie z takiej formy prowadzenia kampanii antypirackiej. Słynny film potępili m.in. przedstawiciele Novella.

Naganne, ale…

Polski oddział firmy Novell zdecydował się też przeprowadzić badania dotyczące postrzegania problemu piractwa w polskich firmach. Badania wykonano metodą CATI (Computer Assisted Telephone Interview – komputerowo wspomagany wywiad telefoniczny). Wywiady realizowano tylko w tych firmach, które mają co najmniej pięć komputerów połączonych w sieć. Respondentami były osoby odpowiedzialne za decyzje w sprawie zakupu oprogramowania (prezesi, dyrektorzy finansowi, administratorzy sieci itd.). Badaniu poddano 50 firm w Warszawie i 100 poza stolicą.

Wśród respondentów ponad połowa (51%) zetknęła się z organizacjami zwalczającymi piractwo komputerowe. Co ciekawe, w opinii ankietowanych kampanie antypirackie nie wpływają znacząco na ich stosunek do problemu piractwa w ogóle. Szefowie firm uważają nielegalne użytkowanie oprogramowania za zjawisko naganne – tyle tylko, że różnią się co do oceny, w jakim stopniu. Dwie piąte ankietowanych uważa, że piractwo jest przestępstwem gospodarczym, jedna trzecia twierdzi, że kradzieżą, a jedna czwarta – że poważnym wykroczeniem. Tylko 3% ankietowanych deklarowało przyzwolenie dla wykorzystywania nielegalnego oprogramowania. Choć respondenci potępiają zjawisko piractwa, wcale nie uważają, że jego likwidacja pociągnie za sobą automatyczny wzrost sprzedaży legalnego software’u.

Niemal wszyscy badani (94%) są zdania, że firmy korzystające z kradzionego oprogramowania powinny ponieść karę. Połowa respondentów uważa, że odpowiednią jest kara wysokiej grzywny, a zdaniem jednej czwartej wystarczy podać dane “pirata” do publicznej wiadomości. Inne formy karania za pracę z nielegalnym oprogramowaniem to zmuszenie do wykupienia licencji (2%) i kara więzienia dla (3%). Krótko mówiąc, nie znalazły uznania ani metody “minimalistyczne” (tylko konieczność zakupu legalnego software’u), ani “maksymalistyczne” (odsiadka). Nic zatem zaskakującego, że film o młodym biznesmenie idącym na państwowy wikt nie zyskał u nikogo poklasku.

Info

Grupy dyskusyjne
Uwagi i komentarze do artykułu:
#

Internet
BSA
http://www.bsa.org/

Więcej:bezcatnews