Jak piękne są wspomnienia

Wielu zawodowych fotografów wciąż uważa aparaty cyfrowe za zabawki przeznaczone dla bogatych amatorów. Tymczasem najnowsze konstrukcje cyfraków dowodzą, że urządzenia te już niebawem mogą zdominować rynek.

Cyfrowe aparaty fotograficzne są dziś powszechnie używane są w wydawnictwach i studiach graficznych gdzie możliwość niemal natychmiastowego użycia wykonanego zdjęcia oraz niskie koszty eksploatacji mają podstawowe znaczenie. Domowi użytkownicy dotychczas rzadko decydowali się na zakup “cyfraka” ze względu na niską jakość otrzymywanych zdjęć oraz małą funkcjonalność nawet dość drogich urządzeń.

Wiele wskazuje na to, że sytuacja ta może w niedługim czasie ulec zmianie. O ile ceny cyfrowych aparatów fotograficznych nie spadają w tempie, które mogłoby zadowolić większość potencjalnych nabywców, to jakość otrzymywanych fotografii i funkcjonalność aparatów rośnie niezwykle szybko. Przykładem aparatu cyfrowego, który spełnić może oczekiwania wielu zaawansowanych fotoamatorów jest Canon PowerShot Pro 90IS. Urządzenie wyróżnia się na pierwszy rzut oka znacznych rozmiarów obiektywem – producent wyposażył swój produkt w układ optyczny o dziesięciokrotnym zbliżeniu (37-370 mm). Pomimo dużego przełożenia obiektyw pozostaje stosunkowo jasny (f/2,8-f/3,5) w całym zakresie ogniskowych. Do użytecznych rozwiązań należy także stabilizator obrazu pozwalający na swobodne wykonywanie zdjęć “z ręki” z dużymi zbliżeniami bez obawy o rozmazanie zdjęcia spowodowane drżeniem dłoni. Układ stabilizatora działa sprawnie i skutecznie poprawia ostrość rejestrowanych obrazów nawet z dość długimi czasami ekspozycji (rzędu 1/60 s.). PowerShot Pro doskonale nadaje się więc dla miłośnika przyrody zamierzającego fotografować np. płochliwe zwierzęta, niezależnie od zachmurzenia czy pory dnia. Dobrze przemyślany został układ rozmieszczenie przycisków sterujących i menu – aparat obsługiwać można niemal bez korzystania z instrukcji obsługi.

Obrotowy panel LCD w PowerShot Pro 90IS ułatwia wykonywanie trzymając np. aparat tuż nad ziemią lub wysoką nad głową.

Atutem Canona jest także wysokiej jakości panel LCD umieszczony na przegubowym ramieniu podobnie jak w kamerach wideo. Pozwala to np. na wygodne fotografowanie trzymając aparat nad głową oraz skutecznie zabezpiecza delikatny wyświetlacz podczas transportu. Panel pokryty jest powłoką antyodblaskową zapewniającą dobrą wyrazistość obrazu nawet w silnym słońcu. Niestety, producent zastąpił miniaturowym wyświetlaczem także wizjer optyczny, którego użycie powoduje szybkie zmęczenie oka.

Chłodny aparat

Dla wymagających użytkowników przeznaczony został także Nikon Coolpix 995. Urządzenie to jest zmodernizowaną wersją cieszącego się bardzo dobrą opinią Coolpixa 990 (patrz CHIP 12/2000 str. 100). Wśród ulepszeń wymienić należy przede wszystkim zwiększony zakres ogniskowych obiektywu, większą dokładność pracy mechanizmu ustawiania ostrości oraz obsługę miniaturowych dysków twardych IBM Microdive. Najnowszy Coolpix dziedziczy jednak po swym poprzedniku szereg sprawdzonych rozwiązań jak choćby niezwykle praktyczną konstrukcję obudowy. Aparat zbudowany jest z dwóch modułów połączonych obrotowym przegubem – w jednym z nich umieszczony został układ optyczny wraz z przetwornikiem CCD, drugi zawiera wyświetlacz oraz część elektroniczną. Ponieważ obiektyw obracany może być swobodnie nawet o 180 względem wyświetlacza, w wygodny sposób wykonywać można zdjęcia np. podczas koncertu trzymając aparat nad głowami widzów lub fotografować niewielkie rośliny umieszczając aparat tuż nad ziemią. Szczególnie dobrze Coolpix 995 sprosta temu ostatniemu zadaniu – dzięki doskonałemu trybowi makro możliwe jest wykonywanie zdjęć z odległości zaledwie 2 cm od obiektu. Oglądając wykonane tak fotografie wydaje się, że nierozstrzygnięty od wielu lat problem liczby diabłów mogących zmieścić się na końcu szpilki jest już bliski rozwiązania.

Czyżby zdjęcie z mikroskopu? Nie, Coolpix 995 wykonać może zdjęcie już z odległości 2 cm.

Poproszę Porsche

Pomijając brak warstwy antyodblaskowej dobrej jakości wyświetlaczem LCD charakteryzuje się Fujifilm FinePix 6800. Obok dużego i ostrego panelu ciekłokrystalicznego uwagę zwraca elegancka obudowa opracowaną przez znaną włoską firmę projektową F.A Porsche. Na najwyższym poziomie pozostaje wykonanie aparatu – niezwykle sztywna, precyzyjnie wytwarzana metalowa konstrukcja sprawia bardzo dobre wrażenie.

Pomimo nietypowej konstrukcji obsługa Fujifilm FinePix 6800 jest bardzo wygodna.

Tradycjonalistom przypaść do gustu powinny aparaty Casio QV-3500EX, Hewlett-Packard PhotoSmart 912 oraz Nikon Coolpix do złudzenia przypominające klasyczną lustrzankę (PhotoSmart) lub aparat kompaktowy. Tradycyjny wygląd nie powinien jednak nikogo zmylić – aparat HP jako jedna z nielicznych konstrukcji na rynku pozwala na programowanie za pomocą języka skryptowego Digita. Po pobraniu z witryny producenta systemu operacyjnego aparatu odpowiednich narzędzi każdy użytkownik tworzyć będzie mógł aplikacje sterujące pracą urządzenia i znacznie zwiększającą jego funkcjonalność a czekając na wyjście słońca zza chmur nawet zagrać w ulubioną grę! Firma Hewlett-Packard udostępniła także użytkownikom bibliotekę gotowych programów pomagających np. w zarządzaniu zdjęciami zgromadzonym na karcie pamięci. Pomimo zaawansowania systemu operacyjnego, znacznie wygodniejsze w obsłudze wydają konstrukcje Casio i Nikon. Przemyślane rozmieszczenie przycisków oraz przejrzysta struktura menu sterującego powoduje, że nauka obsługi tych urządzeń nie będzie trwała wiele dłużej od tradycyjnych aparatów.

Jeżeli nie stać Cię jeszcze na zakup Porsche 911, taniej możesz nabyć FinePixa 6800.

Najtańszym aparatem w testowanej grupie jest Mustek MDC-1500. Konieczność zachowania niskiej ceny zmusił producenta do zawarcia pewnych kompromisów. Choć delikatna, plastikowa obudowa to element powszechny wśród urządzeń tej klasy, nic nie może usprawiedliwić całkowicie nieergonomicznego sposobu obsługi aparatu – nieprzemyślany, niewygodny dostęp poszczególnych funkcji aparatu sprawia, że nabywca Musteka długo nie będzie mógł rozstać się z instrukcją obsługi.

Niska cena nie usprawiedliwia fatalnego systemu obsługi Mustek MDC-1500 i źle rozmieszczonych przycisków.
Więcej:bezcatnews